Tęsknota nielota

4 0 0
                                    

W pierwszej klasie spełniło się moje marzenie. Ojciec kupił mi książkę na Dworcu Zachodnim. „Ossowiecki. Zagadki jasnowidzenia". Kosztowała 4 złote. Była strasznie fajna! Nie dla dzieci.

Strasznie się podnieciłam. Nareszcie miałam nareszcie osobistą książkę o moich ulubionych rzeczach! Przedtem ojciec przynosił z pracy skserowane fragmenty jakiejś innej książki, którą pożyczył od kolegi, coś o ojcu Klimuszko. Ale to nie wystarczało, koniecznie chciałam mieć coś swojego. W końcu udało się!

Chciałam umieć robić te wszystkie rzeczy, o których pisali w książce o Ossowieckim. To nie były jakieś bajki ani fikcja literacka.

Najlepsza była eksterioryzacja. Tak zwane "wychodzenie z ciała", moi drodzy. Dzięki temu człowiek był naprawdę wolny. Stwierdziłam, że się tego nauczę i nareszcie sobie polatam. Niestety, nic mi nie wychodziło, ponieważ ciągle byłam za bardzo podjarana. Nie byłam w stanie zapanować nad emocjami i odpowiednio się zrelaksować.

Myślałam tylko o jednym. W rysunkach dominowały nierealistyczne treści. Duch kobiety opuścił ciało i wyszedł przez okno, żeby sobie polatać. Marylin Monroe, podpisałam. Oczywiście ta pani nie miała nic wspólnego z Robertem Monroe – pionierem tego zjawiska, czy jak to nazwać. Po prostu tak mi się skojarzyło. Nie podobało mi się , że tylko panowie się tym zajmują. Przecież jestem dziewczynką!

KONIEC Z TYM!!!

Rodzina miała już tego dość. Nie mogli znieść moich ciągłych pytań, tej masakrycznej upierdliwości.

Skończyło się, niestety.

Oddawałam się rozpaczy. Zabrali mi książkę!

Dlaczego? Babcia stwierdziła, że nie nadaje się dla mnie. Miałam siedem i pół roku.

Rzeczywiście, miała rację - to nie była odpowiednia lektura dla ucznia podstawówki.

Odebrali mi to, co tak bardzo kochałam. Na zawsze.

Szkoda, to było takie ciekawe!!!!!!!!!!!!!!


12. Po własnych śladachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz