Wspomnienia z przedszkola

9 0 0
                                    

Wyszłam na dwór.

Poszłam na plac zabaw znajdujący się na terenie przedszkola. Na trzepaku siedziała jakaś dziewczynka. Przy niej stała jej siostra, starsza o kilka lat – pewnie przyszła ją odebrać...

Fajnie byłoby mieć taką starszą siostrę, pomyślałam. Czyżbym poczuła zazdrość?

Podeszłam bliżej.

- To ta, co ciągle ryczy – powiedziała mała do swojej siostry. Ale miały radochę!

Wkurzyłam się. Dostała ode mnie po mordzie. Przegięła. Należało jej się.

A potem uciekłam. I znowu się poryczałam. Kolejny raz...

Skąd się we mnie wzięło tyle agresji? Pewnie przyczyniło się do tego oglądanie Cartoon Network. Za dużo kreskówek z przemocą. Dzieciakowi się w dupie przewróciło.

Karczunki wyjechały do Izraela, jak to mówili dziadkowie, ale to nie pomogło. Zmiany zaszły za daleko.

***

W przedszkolu nie chciałam jeść tego, co podawali na śniadania, obiady i podwieczorki. Ale nie zawsze. Czasami jadłam suche płatki kukurydziane. Zapach ciepłego mleka powodował, że chciało mi się rzygać, dlatego w czasie śniadania często trzymałam się z daleka od stolików, przy których siedziały dzieci jedzące zupę mleczną. Reakcja ta przez długi czas była nazywana „alergią na mleko".

Do podwieczorku dostawaliśmy kakao, którego również nie piłam. Nie jadłam żadnych owoców, warzyw, zup, ziemniaczków, buraczków... Wszystko było niedobre, „ble" i w ogóle. Z wyjątkiem kompotu. Nigdy nie jadłam obiadu, ale zawsze dostawałam kompot.

Któregoś dnia nie było naszej wychowawczyni – jakaś inna pani przyszła na zastępstwo. Nie dostałam kompotu. Było mi smutno i przykro. Poszłam się wypłakać za regałem z zabawkami. To było podłe, niesprawiedliwe, okropne... Przynajmniej tak wtedy myślałam. W końcu tamta pani podeszła do mnie i zapytała, co się stało.

Dostałam to, czego chciałam. Ale czemu od razu nie powiedziałam, o co chodzi? Czemu nie podeszłam do niej i nie poprosiłam o kompot? Wstydziłam się? Czy może myślałam, że to było specjalnie, złośliwie? Może uważałam, że ta pani powinna się domyślić?

Ciekawe, czy takie zachowanie mieści się w normie rozwojowej? Myślę, że byłam trochę za stara na taką reakcję.

***

- Przestań o tym myśleć. Zajmij się teraźniejszością – mówi matka. Babcia również każe zapomnieć o tym, co było w przedszkolu. „Było, minęło". Ale ja nadal rozpamiętuję, przeżywam...

- Przecież to nic nie pomoże! Trzeba przewrócić kartkę i zacząć od nowa".

Tak, ale...

- Musisz się otrząsnąć!"

Z czego mam się otrząsnąć?

Ciągle na nowo analizuję pierwsze lata mojego życia. Cieszę się, gdy coś sobie przypomnę, ponieważ to może ułatwić postawienie właściwej diagnozy. Tyle, że na razie to tylko samo-diagnoza, a ja nie jestem w stanie odróżnić prawidłowego zachowania pięciolatka od takiego, które odbiega od normy...


12. Po własnych śladachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz