Rozdział 25 czyli proszę nie zabijajcie mnie za to >~<

349 34 16
                                    

*Time Skip tak długi, jak długa jest lista moich grzechów*

*Pov Dream*

Minęło już 5 miesięcy, odkąd Ink został sam i chyba dalej się nie pozbierał po tym wszystkim. Widuję go bardzo rzadko, jeśli to już się zdarzy, to najczęściej widzę go w kuchni, chociaż i tam coraz rzadziej przychodzi. Naprawdę się o niego martwię…

*Pov Ink*

5 miesięcy. Dokładnie 5 miesięcy temu, co do dnia, poroniłem i Error mnie zostawił. Ku własnemu zaskoczeniu, dalej za nim tęsknię. Ciągle, dzień w dzień, bez przerwy o nim myślę. Nie mogę przestać.

Stoję właśnie przed drzwiami do kuchni.

Od czasu jak Error ze mną zerwał, zacząłem coraz rzadziej dokądkolwiek wychodzić. Coraz mniej jadłem, mniej spałem… sam się nie spodziewałem, że aż tak będę to przeżywał.

Wszedłem do kuchni i pierwsze co, a raczej kogo, zobaczyłem, to Dream.

Chyba tylko on i Cross wiedzą dlaczego się tak zamykam w sobie.

Gdy tylko Dream mnie zobaczył, zakrył sobie usta dłonią, w akcie przerażenia. Hmmm… domyślałem się, że źle wyglądam, ale, że aż tak?

- I-Ink, wszytko dobrze z tobą? - spytał zatroskany.

- Z dnia na dzień coraz gorzej. - przyznałem, po czym wziąłem do ręki jabłko, umyłem je i skierowałem się do drzwi. - Cóż, ja się będę zmywał. Pa.

Nim zdążyłem wyjść, poczułem uchwyt na swoim nadgarstku, a zza siebie usłyszałem poważny głos mojego najlepszego przyjaciela:

- Ink, nie. Musimy porozmawiać.

- Nie musimy. - odpowiedziałem.

- A właśnie, że musimy. - obrócił mnie w swoją stronę. - Ink, musisz zrozumieć, że rozpamiętując i rozgrzebując przeszłość niszczysz sobie życie. To jest dla ciebie jak toksyna, wyżerająca cię od środka. Nie możesz pozwolić na to, żeby to co się kiedyś stało, odcisnęło tak wielkie piętno. Widziałeś się w lustrze?

- Ostatnio nie. - przyznałem.

- To musiałbyś się zobaczyć, bo tego jak bardzo się zmieniłeś nie da się opisać. - oh… czyli jest znacznie gorzej niż myślałem.

- Dream, proszę cię, odpuść. Naprawdę. To nie ma celu. - powiedziałem, po czym nie zważając na nic, wyszedłem z kuchni i skierowałem się z powrotem do mojego pokoju.

Będąc na miejscu, położyłem jabłko na szafce nocnej, a sam usiadłem na łóżku i przytuliłem nogi do siebie. Zacząłem cicho płakać.

- To nie ma celu… - wyszeptałem do siebie.

Płakałem przez dłuższy czas powtarzając cały czas to samo zdanie, do czasu aż słowa zaczynały zatracać swój sens.

Wtedy spojrzałem na swoje "emocje", na swoją "duszę". To wszytko przez to. Przez te fiolki, które zastępują moje uczucia i jednocześnie całą energię życia, czyli duszę. Właśnie przez to, Error nie może mnie kochać.

Wziąłem w dłoń dwie fiolki: żółtą i różową, które odpowiadały za szczęście i radość oraz miłość z małą domieszką pożądania.

Patrzyłem na nie chwilę pustym wzrokiem po czym rzuciłem nimi ze złością o podłogę.

Rozległ się głośny trzask tłuczonego o ziemię szkła. Spojrzałem w tamtą stronę.

Dostrzegłem dwie różnokolorowe delikatnie mieniące się w słabym świetle, nawet nie wiem skąd dochodzącym, ciecze. Po kilku sekundach zaczęły się one ze sobą mieszać tworząc jasno pomarańczowy kolor z domieszką różu. Ciekawa barwa… Wśród tego wszystkiego, leżały odłamki szkła… dostrzegłem, że jeden był większy od innych i wyglądał na wyjątkowo ostry.

Bez Duszy, Bez Ciebie [Zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz