"Teraz będzie już tylko lepiej, obiecuje"

343 17 10
                                    

Siedziałam w górnej części łózka dwupiętrowego, które dzieliłam z moją młodsza siostrą. Głowę opierałam o ścianę, oczy miałam zamknięte i słuchałam muzyki starając się wsłuchać w melodię zapominając o realnym świecie, który już o tak dawna składał się z kumulujących się we mnie emocji, które kłębiąc się w mojej głowie nie dawały mi normalnie funkcjonować. Nagle dostałam wiadomość od mojego chłopaka, Rosji.

Był ode mnie o 3 lata starszy, miał 20 lat, zaczął już pracować, dzięki czemu stać go było na wynajęcie niewielkiego mieszkania w mojej okolicy, co ułatwiło nam znacznie kontakt, który i tak już był utrudniony. Bowiem nikt oprócz mojej przyjaciółki, która niestety rok temu musiała wyjechać do innego miasta, 200 km dalej, nie wiedział o naszym związku. Co prawda rozmawiałam kiedyś z rodzicami o Rosji gdy jeszcze byliśmy przyjaciółmi, ale gdy dowiedzieli się, że jest ode mnie o 3 lata starszy uznali, ze coś mi się pomieszało, nie podobał im się ten fakt. Z tego powodu uznałam, że nie będę już o nim wspominać, bojąc się kolejnych pretensji do mnie. Tak...zawsze coś do mnie mieli: [Twoje Imię] to, [Twoje Imię] tamto... [Twoje Imię] sramto kur-!

Wracając, zaczęłam mu odpisywać, gdy do pokoju weszła mama:

- No [Twoje Imię] znowu przy telefonie i jeszcze w słuchawkach. Normalnie ona bez tego nie przeżyje. - Powiedziała, po czym usłyszałam śmiech mojego taty z pokoju obok. Zawsze...zawsze muszą się o coś czepiać. Wiem, nie powinnam się tym tak przejmować, ale gdy to się dzieje CODZIENNIE to ja...już nie wytrzymuje...zawsze muszą mi coś wytykać.

- Wiesz co? - Powiedziałam zdejmując słuchawki kierując słowa do matki. - Ja już mam tego dosyć...co chwile musicie mi coś wytykać. - Powiedziałam schodząc z łózka patrząc jej prosto w oczy.

- Pf, ja też mam już tego dosyć, uwierz. Myślisz, że pasuje mi to, ze ciągle spóźniasz się do szkoły, niczego dobrze nie umiesz zrobić i do tego demoralizujesz swoja siostrę! - W moich oczach zaczęły zbierać się łzy. Nie słyszałam tego po raz pierwszy, ale za każdym razem bolało.

- Wyjdź... - Powiedziałam ze spuszczoną głową.

- Taaa, lepiej siedzieć przy telefonie, niż mnie słuchać.

- Wyjdź! - Krzyknęłam nie umiejąc się już opanować i wypchnęłam ją za drzwi zamykając je od razu na klucz. Chwile jeszcze stałam wkurzona, po czym zsunęłam się po ścianie i zaczęłam płakać. Rzewne łzy spływały już po raz trzeci tego dnia. Czułam, że zaraz nie wytrzymam, a nie mogłam dać o sobie znać rodzicom, bo znowu się do czegoś przyczepią. Z buzującą we mnie energią zaczęłam chodzić po pokoju chowając kilka rzeczy do małego plecaka po czym otworzyłam okno i przez nie wyskoczyłam, nie stało mi się nic ponieważ mieszkałam na parterze. Na zewnątrz nie było za zimno, ponieważ było wczesne lato. Dalej płacząc pobiegłam do dobrze znanego mi lasku, który odwiedzałam zawsze po szkole, byleby nie wracać do domu, gdzie niby nic szczególnego mi się nie działo, bo fizycznie nie czynili mi krzywdy, ale moja psychika była już kompletnie zniszczona. Dobiegłam do kanionu, który był dawną kopalnią węgla kamiennego. Była to przepaść mniej więcej 14-15 metrowa. Usiadłam na jej skraju stawiając obok mój plecak. Nie wiedziałam już kompletnie co robić.

- T-ten koszmar nie ma końca...te jebane koło...! - Powiedziałam do siebie, chcąc usłyszeć te słowa nie tylko w swojej głowie. - A może zrobić to, czego chce już od dawna...nie, nie [Twoje Imię]! Przecież nie mo-...a mam jakieś inne wyjście? Dyskusja z nimi nic nie daje...- Popatrzyłam na mój plecak leżący obok mnie z lekkim strachem. - No d-dawaj [Twoje Przezwisko] c-cykasz się? - Zaśmiałam się nerwowo. Trzęsącymi się rękami otworzyłam plecak z którego wyciągnęłam sznur, lekko i nerwowo się uśmiechnęłam. Wstałam i udałam się ku jedynemu drzewu nad przepaścią. Weszłam na jedną z grubszych i wyższych gałęzi, na której zamocowałam linę. Stanęłam na niższej, o wiele słabszej, czułam, że jeśli uczynię jeden nagły ruch, to ta się złamię. Stałam tak na niej patrząc na narzędzie, które zaraz miało zakończyć moje psychiczne męki.

- N-no dawaj, chcesz się teraz wycofać, pff. - Złapałam za linę i już miałam ją założyć na szyję, gdy poczułam uciska w tali, a chwile później spadłam do tyłu, ale o dziwo nie na twardą ziemię, lecz na kogoś. Tą osoba był Rosja, ale nie zwróciłam wtedy na to zbytniej uwagi, byłam zaślepiona furią. Chciałam wstać i się wyrwać, ale nie potrafiłam, był zbyt silny.

- Puść mnie kurwa! Daj mi skończyć to co zaczęłam, przynajmniej ten jeden raz! Chce żeby to już był koniec! Nienawidzę, nienawidzę, NIENAWIDZĘ! Niech to wszystko już się skończy! - Krzyczałam bijąc go w klatkę piersiową. W końcu zabrakło mi siły i zaczęłam bezradnie płakać. On przytulił mnie mocniej i zaczął głaskać po głowie i plecach, tym starając się mnie uspokoić. Nie wiem jak długo płakałam wtulając się w niego, ale nie obchodziło mnie to wtedy. Gdy w końcu się uspokoiłam Rosja popatrzył zmartwiony w moje zapłakane i zmęczone oczy, po czym pocałował mnie w czoło i położył swoją głowę na mojej.

- Wiedziałem, że tu będziesz, bo zaczęłaś odpisywać, ale w rezultacie nic nie napisałaś, a tak zwykle było, gdy rodzice się na ciebie uwzięli. - Odpowiedział na intrygujące mnie pytanie, którego nie zdążyłam nawet zadać. - Ale teraz posuneli się już za daleko. Zamieszkasz u mnie, tam będziesz bezpieczna, nie będziesz musiała tego przeżywać ponownie. - Spojrzałam na niego z radością w oczach, tylko tak umiałam teraz pokazać mu te uczucie, ponieważ byłam wyczerpana, co zauważył. Wziął mnie na ręce i zaczął iść na zachód. - Zaniosę cie do siebie, a dopiero jak upewnię się, że jest bezpiecznie wezmę twoje rzeczy z domu.

- A-ale Russ, o-oni tam będą...

- Spokojnie, o mnie się nie martw, teraz będzie już tylko lepiej, obiecuje.- Wtuliłam się w niego mocniej, a po chwili zasnęłam

~Time Skip~
Minęły 2 miesiące od kiedy mieszkam u Rosji. Rodzice 2 dni po tym, jak uciekłam zaczęli do mnie pisać, wypytywać o mnie, ale za bardzo bałam się nim odpisać, co mój chłopak zauważył i zaczął z nimi pisać zamiast mnie, czym oszczędził mi zmartwień. Jak na razie nie mam zamiaru do nich wracać i przeżywać znowu tego samego, chodź trochę tęsknię za siostrą, z którą od miesiąca codziennie piszę, a Rosja stara się o zdobycie praw rodzicielskich (czy tam praw do opieki, nie wiem jak to nazwać ~dop. Autorki) dla mnie.

^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Heju!
Wiem, one shot nie jest zbyt kreatywny, w sumie jak każdy który tworze, ale ten to już w ogóle.
Chciałam jednak go stworzyć by poniekąd się wyładować, jakieś 1/3 tej historii to moje prawdziwe odczucia i podobne sytuacje.

Oczywiście nie zachęcam do takiego postępowania, zwłaszcza do samobójstwa! Wiem, że czasami może być ciężko, a nawet gorzej i trudno jej się wziąć w garść, bo czasami samemu nie da się tego zrobić. Każdy w końcu potrzebuje osoby, na której będzie mógł polegać i mieć w niej wsparcie.

Ja właśnie dzięki takiej osóbce jeszcze się jakoś trzymam...^^. Nie będę mówić kto konkretnie, bo ma watt, ale wole od niej nie oberwać ._.

Tak więc proszę was, nawet jeśli przyjdzie wam do głowy taki pomysł postarajcie się go odgonić za wszelka cenę.

Skrzydła Wolności - One Shoty Rosja x Reader [Countryhumans]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz