- No kochanie, już się tak nie denerwuj. - wymruczał, kładąc się tuż obok zdenerwowanego bruneta.
Ponad godzinę temu wrócili z rodzinnego domu Taehyunga i od tamtego czasu Jungkook buzował ze złości, nie mogąc nawet przez chwilę się opanować. Nienawiść jaką odczuwał do swojej teściowej nie mógł do niczego innego porównać, bo była tak wielka, iż brakowało mu nawet słów do dokładnego wyjaśnienia, jak jej szczerze nienawidził. Nikt go nie irytował do tego stopnia, jak ta podstępna zołza, która za każdym razem, gdy go widzi pragnęła go ośmieszyć lub dogryźć. Siedzenie z nią i słuchania jej cholernej paplaniny doprowadzało Jungkooka do białej gorączki i mdłości i uwierzcie, że wolałby spędzić cały dzień u dentysty na wyrywaniu zęba, niżeli u wrednej teściowej, która tylko potrafiła go oczerniać.
- Twoja mamusia, kiedyś doprowadzi mnie do nerwicy. - prychnął, patrząc się tępo w sufit. - Nienawidzę jej.
- Wiem, kochanie, wiem. - szepnął, delikatnie paliczkami drażniąc jego nagą klatkę piersiową. - W najbliższym czasie już jej nie zobaczysz.
- Nie chce już jej nigdy widzieć. - westchnął, gryząc dolną wargę. - Gdy wspomniała o Seojoonie miałem ochotę wylać na jej twarz rosół. Jak ona mogła mówić tobie o tym chuju, przy mnie? No kurwa, ty już masz męża, więc po jaką cholerę gada ci o innych?
- Nie myśl już o tym, Kookie. - wychrypiał, składając na jego szyi drobne muśnięcia. - Rozluźnij się.
- Rozluźnij się, jasne. - prychnął, przedrzeźniając. - Jak się tu niby rozluźnić? Gdy pomyśle o niej i jej gadaniu to kurwica mnie bierze.
- To myśl o mnie. - powiedział, siadając na biodrach męża. - I o przyjemności, która za chwilę ma nadejść.
Delikatnie poruszał swoimi biodrami, cały czas całując szyję bruneta, chwilami schodząc pocałunkami aż po klatkę piersiową, byleby poprawić humor swojemu mężowi. Pragnął poprawić mu nastrój, bo domyśla się, co aktualnie siedzi w jego głowie. Musiał przyznać, że tym razem mama nieco przesadziła, ale skąd mógł wiedzieć, że napomknie o Seojoonie? Zaczął nawet odczuwać lekkie poczucie winy, przez złe samopoczucie Jungkooka, w końcu to on zataił przed nim, że jadą w odwiedziny do jego rodzicielki. Doskonale wiedział, że ich wzajemna nienawiść do siebie była ogromna, więc teraz jedynym dobrym rozwiązaniem będzie umilenie sobie wieczoru jak i nocy w swoich gorących objęciach.
Zdjął z siebie bluzkę, aby pozostać jedynie w samych bokserkach, na których już widniała mokra plamka od podniecenia. Zaczął wodzić swoimi zgrabnymi dłońmi po nagiej klatce piersiowej starszego, chwilami zahaczając o jego wystające sutki. Musnął kącik ust swojego męża, pragnąc pogłębić pocałunek, lecz Jungkook (jak się okazało) miał zupełnie inne plany.
- Cholerna baba. Potrafi jedynie uprzykrzać ludziom życie, niech się spojrzy na siebie. - sarknął. - Myśli, że jest idealna pod każdym względem, a jest wkurwiają-
- Czy możesz się już wreszcie zamknąć i się mną zająć? - krzyknął, układając swoje dłonie pomiędzy głową starszego. - Jak już chcesz tak bardzo gadać to wolałbym słyszeć od ciebie komplementy lub to jak za chwilę będę jęczał z przyjemności.
- Ah, tak?
- Kurwa, tak. - prychnął. - Mój penis zaraz wybuchnie, przez brak jakiegokolwiek dotyku, a ty ciągle nawijasz o mojej mamie.
- Czujesz się niedopieszczony? - napomknął, oblizując dolną wargę. Ulokował dłonie na pośladkach młodszego, by ścisnąć dwie soczyste brzoskwinki i delektować się ich jędrną strukturą.
Kochał pośladki Taehyunga, jakby mógł pisałby długie poematy na temat ich idealności. Są miękkie i duże, perfekcyjnie pasujące do jego dłoni, które jeśli tylko nadarzy się okazja macają swoją zdobycz, jakby do utraty tchu. Co lepsze lizanie lub ssanie na tamtejszej delikatnej skórce było rozpływającym się w ustach zjawiskiem, doskonalszym niż rozkoszowanie się słodkimi pralinkami.
CZYTASZ
I'm a Superman | vkook
FanfictionŻycie wcale nie należy do najprostszych, a gdy pojawią się dzieci to dopiero zaczyna się prawdziwy armagedon, przy którym walczysz o spokój i odpoczynek. Czyli codzienne życie w rodzinie państwa Jeon, którzy próbują stawić czoła wszystkim napotkany...