8.Człowiek porażka, czyli co robi ciąża z człowieka

2.3K 154 47
                                    

Praca zawsze w jakimś sensie Taehyunga uspokajała, być może dlatego, iż zawsze powtarzał o sobie 'jestem człowiekiem sukcesu'. Dążył do wszystkiego z zapartym tchem, a co najlepsze banalnie prosto mu to wychodziło. Był przykładnym perfekcjonistą, wiecie... wszystko idealnie dopięte na ostatni guzik, sprawdzone nawet kilkakrotnie. Po prostu nic nie może być źle po jego myśli, bo tak naprawdę zawsze będzie idealnie.

I w zasadzie nikt nie wiedział, co przez te dwa tygodnie po zwolnieniu lekarskim się z nim działo. Bujał w obłokach, zatracał się w najmniej odpowiednich momentach, przez co dostawał po uszach, a przecież był jednym z lepszych pracowników w firmie. Co z tego, że był totalnym świeżakiem po studiach... Taehyung miał po prostu smykałkę do interesów. Pomińmy dość zawstydzający fakt, że ktoś z rodziny załatwił mu tą pracę. Najważniejsze, że był idealny w tym, co robi.

Ale teraz skupmy się na jednak ważniejszej sprawie, a mianowicie... on naprawdę nie rozumiał, o co chodzi tym idiotą, którzy ciągle zwracają mu uwagę, by nie spał, tylko w końcu brał się do roboty. Nienawidził, gdy ktoś karcił go za złe zachowanie, tym bardziej jego dyrektor - Youngjae. Nienawidził go, oczywiście ze wzajemnością, przez co jego szanowny szef tylko czyhał na jego jakiekolwiek potknięcie, by solidnie go opieprzyć. Ale Tae nigdy nie zwracał na jego pożal się boże gadki jakiejś szczególnej uwagi. Dobra, może i Taehyung powinien go w pewnym sensie szanować, w końcu to on tutaj rządził, ale jakim prawem na niego krzyczał? Przecież to jest karygodne, aby ten palant uniósł na niego, choćby głos.

- A ty, Taehyung? - zapytał jego znienawidzony szef, który uśmiechnął się do niego szyderczo.

- Um, tak?

- Co sądzisz o tym projekcie?

No tak, właśnie trwało, co miesięczne spotkanie, na których uzgadniają straty i wzrosty w zmianach systemowych. W tym czasie przedstawiciele innych stanowisk w banku mogli również przedstawić nowe pomysły o lepszej przyszłości firmy. Taehyung był już na takim stanowisku, w którym mógł zgodzić się na nowy firmowy projekt, ale teraz najbardziej stresuje go fakt, iż za cholerę nie wiedział o jaki nowy projekt chodzi, bo najzwyczajniej w świecie przestał ich wszystkich słuchać po wspólnym przywitaniu.

Więc, tak. Kurewsko nudził się tutaj i zdecydowanie wolał myśleć o różnych innych sprawach, byle nie o pracy. Bo, czy nie ciekawszym tematem do rozmyślań było, czy aby na pewno Jungkook kupił mu te czekoladowe ciastka posypane orzechami i rodzynkami? Lub, kiedy będzie mógł poczuć w brzuszku swoją małą fasolkę? A nawet przeklinanie i przezywanie Youngjae, bo nie znosił tego typa.

- Zgadzam się. - powiedział, nagle wstając ze swojego krzesła. - Wszystko jest zajebiście przedstawione, a ten nowy pomysł jest po prostu strzałem w dziesiątkę. Jestem pewien, że za miesiąc będziemy tańczyć z radości, przez widoczne zyski przez to przedsięwzięcie. Gratulację i życzę kolejnych tak wyśmienitych pomysłów. - odparł z uśmiechem, zaraz to zaglądając w swój zegarek na ręku. - Oh.. spotkanie dobiega końca, więc bardzo dziękuje za przybycie. Pa!

Już miał ruszyć w kierunku wyjścia, lecz ręka Youngjae skutecznie mu to umożliwiła. Przełknął głośno ślinę, ostatni raz uśmiechając się do wychodzących pracowników, przez co tym sposobem zostawili samego Taehyunga z wygłodniałą paszczą lwa, która zaraz pożre go żywcem razem z jego malutką fasolką.

- Czyś ty postradał zmysły?! - krzyknął, mając nawet czerwoną twarz niczym dojrzały pomidor. - Będziemy ubolewać przez ten projekt, a ty zgodziłeś się go podpisać, Taehyung.

- Oh... niech się facet nacieszy, że to jego projekt wybrałem. - zaśmiał się nerwowo, latając swoim wzrokiem po sali.

- Nie poznaję cię. - odparł. - Zawsze biło od ciebie profesjonalizmem i odpowiedzialnością, a teraz?

I'm a Superman | vkookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz