Byliśmy już w drodze do celu. Apteka znajdowała się na końcu miasta, przez co trzeba było do niej dłużej jechać. W ciszy słuchać było tylko grające radio. Był tak upalny dzień, że promienie słońca padały nam przez szybę na twarze. Aby rozluźnić atmosferę, powiedziałem:
-Ale cisza. Czuje się jak w grobie. Dlaczego nic nie mówisz? Zawsze taka rozgadana jesteś a teraz to aż się nieprzyjemnie jedzie.
-Bo się boje. -odparła Wiola. -Boje się, że wpadłam.. nie jesteśmy gotowi na dziecko. Ani ty ani ja. Ta noc była pomyłka. To był zwykły przypadek. Przespaliśmy się po pijaku.. nie wiedzieliśmy co robimy. -Wiola tłumaczyła mi się, aby nas usprawiedliwić.
-Ja też się boje, ale mam nadzieje, że nie zaszłaś. Nawet jeśli to pomoge ci wychować to dziecko. -dodałem, kładąc jej rękę na kolanie.
-Łukasz.. zostaw. My nawet razem nie jesteśmy.. do tego nie powinno dojść... -Wiola puściła buraka. -Czuje się jak najgorsza puszczalska szmata... poszłam z tobą do łóżka, kiedy nie jesteśmy razem. I tak naprawdę ten alkohol nas nie usprawiedliwia.
Byłem zamyślony. Nie wiedziałem co odpowiedzieć. Patrzyłem tylko na drogę i przełykałem ślinę. Starałem się nie myśleć o takiej możliwości jak: DZIECKO. Nawet nie zdążyłem zauważyć, kiedy dojechaliśmy już na miejsce. Wiola wysiadła z auta, a ja czekałem w środku. Weszła do apteki. Ja pogrążyłem się w myślach. Znowu zacząłem o niej myśleć i o tym, jak szybko znowu z nią pójść do łóżka, jak się do niej zbliżyć jeszcze bardziej. Zdecydowałem, że muszę jej w końcu wyznać, co naprawdę do niej czuje. Nie mogłem tego już bardziej ukrywać. Byłem tak zamyślony, że nie zauważyłem że czeka, aż odblokuje jej drzwi. Otworzyłem je jej i przeprosiłem za to, że musiała czekać.
-Kupiłaś ten test?- spytałem jej.
-Tak. Mam. Była ostatnia sztuka. Farmaceutka mówiła, że jest najbardziej rzetelny. -odpowiedziała.
-To musimy jechać do domu go zrobić. Tylko tak żeby nikt nie zobaczył, bo będą coś podejrzewać.
-Wiem..boje się, że ktoś mnie przyłapie... wiedzą, że nie chodzę na imprezy i mogą podejrzewać, że to ktoś z was... -odparła Psychofanka.
-Dobra, nie stresuj się. Ja załączę jakiś film na TV albo ogladniemy odcinek, a ty w tym czasie go zrobisz. -zarzucił Łukasz.
-No dobra... to jest nawet dobry pomysł -odparła.
Zajechaliśmy już pod dom. Stanąłem na chwile koło bramy (zielonej bramy do wjazdu) tak aby nikt nas nie zobaczył.
-Wiolcia...nie denerwuj się. Wszystko będzie w porządku. Musi być co nie? -próbowałem ją pocieszyć. -Będzie dobrze obiecuje - *przytuliłem się do niej i pogłaskałem po włosach*
-Dobra powiedzmy, że ci zaufam. -odparła i odwzajemniła przytulenie. Tak mocno to zrobiła, że myślałem że wyjdą mi flaki na wierzch. Widać było, że jest strasznie smutna i żałuje tego. Po przytulasach podjechaliśmy pod dom. Jeszcze przed wyjściem chwyciłem ją za rękę i powiedziałem:
-Będzie dobrze *puściłem jej oczko*. Pamiętaj, że nawet gdyby, to nie zostawie cie samą z dzieckiem. -powiedziałem jej.
-Jesteś kochany... dziękuje...-uśmiechnęła się szczerze i zarumieniła.
Wyszliśmy z auta. Myślałem, że serce mi wyleci z klatki piersiowej. Nareszcie zacząłem coś robić w tym kierunku *pomyślałem*. Weszliśmy do domu.
-Cześć wszystkim! -zawołałem serdecznie.
-Oo hej! Gdzie byliście? Czemu was tak długo nie było? -pytała Oliwia z Marcinem.
-Nie było nas 2 godziny. -odrzekłem.
-No właśnie. Aż 2 godziny. Myśleliśmy, że coś się stało. -dodali obydwoje.
-No co wy! Byliśmy w sklepie. Musiałem kupić śwince jedzenie. -dodałem szybko, byle tylko się wytłumaczyć. -Wybraliśmy ten drugi zoologiczny, bo mają tam większy wybór.
-A okej. Mogliście chociaż odebrać telefon, bo naprawdę się martwiliśmy. -mówiła Oliwia z przejęciem.
-Ja miałem wyciszony, a Wiolce padnął. -dodałem.
-No dobra. A gdzie to jedzenie? -spytał Marcin.
-W bagażniku. Ale niech tam narazie siedzi. I tak LorDZIK jadł niedawno, więc nie jest głodny.
Udałem się szybko do góry by uniknąć wszelkich pytań. Akurat teraz wszyscy się pytali o jak najwiecej rzeczy, kiedy chciałem tego jak najbardziej uniknąć. Odłożyłem kluczyki na miejsce, wykąpałem się i zeszłem na dół. Zaproponowałem jakiś seans, byle Wiolka mogła iść zrobić ten test. Wszyscy się zgodzili. Naszykowałem jedzenie, włączyłem ledy dla klimatu i zaczęliśmy oglądać. Dałem znak Wioli że może iść.
-Ja muszę iść do łazienki. -oznajmiła wszystkim Wiola. Wracam za chwile. Oglądajcie beze mnie. Potem mi powiecie co się działo. -odeszła.
Wszyscy oglądali film. Był nawet ciekawy. Dostałem wiadomość. Okazało się, że jest ona od Wiolki. Brzmiała ona tak:
SMS DO ŁUKASZA: Wyjdź na chwile do góry.
Chciałem się tam udać jak najszybciej, dlatego powiedziałem: Wracam za minutę. Idę podpiąć telefon do ładowarki.
Wszyscy się na mnie dziwnie popatrzyli, ale przyjęli to do wiadomości. Szlem po schodach. Udałem się w stronę łazienki, bo tam zapewne czekała Wiolka. Miałem stresa, jakiego nigdy w życiu jeszcze nie doświadczyłem...*****************
(Z góry przepraszam za spóźniony rozdział, ale moje sprawy potoczyły się inaczej niż myślałam i musiałam postawić je wyżej niż wattpada :( postaram się wstawiać regularnie rozdziały, o ile pozwoli mi na to czas. W nagrodę macie dzisiaj dłuższy. Oczekujcie następnego ;) )

CZYTASZ
Psychopatyczna miłość / KxW
JugendliteraturPsychopatyczna miłość... do czego doprowadzi? Jakie będą jej skutki? Jak się potoczy? Co jest w stanie zrobić człowiek dla miłości?