Otworzyłem drzwi. Myślałem że serce wyleci mi z klatki piersiowej. Wiedziałem, że zawiniłem, i choć byłem pijany, to mogłem się powstrzymać. Lecz nie ukrywam że Wiolka jest bardzo dobra w łóżku. To jedyne co zdołałem zapamiętać z tamtej nocy. Gdy przekroczyłem próg zastałem Wiolę, która siedziała na sedesie. Podniosła głowę do góry i popatrzyła mi głęboko w oczy. Zamknąłem drzwi na klucz i klęknąłem przy niej, biorąc jej rękę w swoją. Wreszcie odważyłem się spytać:
-I jak? Zaszłaś? Pozytywny?- spytałem jej.
Wiola nic nie odpowiadała. Patrzyła się na ścianę i nie kontaktowała z otoczeniem. Dla pewności powtórzyłem zadanie pytanie:
-Wiola. Jesteś w ciąży czy nie?-spytałem poddenerwowany. -Pomoge ci wychować dziecko, o to się nie martw. -dodałem.
Otarła łzy, które spływały jej z oczu. Łamał jej się głos, ale zdołałem zrozumieć:
-Nie.. na szczęście nie! -dodała, z uśmiechem na twarzy.
-No to dobra. W takim razie po co było tyle stresu? Po co tak bardzo to przeżywałaś?-spytałem miło. -Mówiłem, że nie ma się o co martwić- odrzekłem jej i wykonałem ruch, by móc pogłaskać ją po głowie. Objąłem ją. Zawsze szukałem kontaktu jak się do niej zbliżyć. Mocno przytuliłem ją do siebie, a ta nie próbowała się powstrzymywać. Objęła mnie jeszcze mocniej, głowę oparła o moje ramię i zaczęła szlochać głośno.
-Wreszcie mogę być dla niej wsparciem *pomyślałem*.
Cieszyłem się, że doszło do tej sytuacji. Po chwili Wiolka odsunęła się ode mnie, wstała i podeszła do lustra. Po krótkim namyśle dodała:
-Łukasz.. chodź idziemy na dół. Będzie podejrzane to, że tak długo tu siedzimy.. mieliśmy iść ,,do łazienki", a ty miałeś iść ,,podłączyć telefon". Zorientują się, że jest coś nie tak. Chodźmy lepiej.
-No dobrze.. -odparłem, zbliżając się w stronę drzwi. Nagle poczułem jakiś dotyk na sobie. Odwróciłem się, była to dłoń Wiolki.
-Łu-Łu-Łukasz... czekaj chwilę.. bo ja chciałabym ci za coś podziękować...-dodała zawstydzona.
Odwróciłem się, by złapać z nią kontakt wzrokowy. Patrzyłem jej głęboko w oczy.
-Co jest?-spytałem z uśmiechem.
-Bo..Bo...Bo ja ci strasznie dziękuje... za to że jesteś ze mną, że pocieszałeś mnie wtedy, kiedy myślałam że rzeczywiście jestem w ciąży z tobą.., że potrafisz mi poprawić humor swoimi tekstami i za wszystko dziękuje... dziękuje że mogłam się znaleźć tutaj.. na tym kanale, i że mogłam cie poznać -dodała, ze łzami w oczach i łamiącym się głosem.
-Ale ty nie masz za co dziękować. Gdzie znalazłbym drugą, tak samo zajebista osobę jak ty? -spytał. -Ty idealnie uzupełniasz ten kanał i nie wyobrażam sobie go bez ciebie -zbliżyłem się do niej i podniosłem jej twarz do góry. Jej oczy zetknęły się z moimi. -Ty jesteś idealną cząstką mnie..pamiętaj! Nie kontrolowałem już emocji. To było za silne dla mnie. Wiola przysunęła swoje usta do moich. Zetknęły się ze sobą. Byłem tak napalony, że w minucie zrobiło mi się gorąco. Po chwili nie patrzyłem na nic i szliśmy w ślinę. Złapałem ją za biodra, przeciągnąłem do siebie. Nikt nie pociągał mnie tak, jak robiła to ona. Całowaliśmy się długo i namiętnie. Aby zrobić chwilę przerwy Wiola odsunęła swoje usta od moich. Przyłożyła swoje czoło do mojego i patrząc mi w klatkę piersiową, kuszącym szeptem powiedziała: Łukasz dziękuje za wszystko, a teraz powinnismy już iść. Wiedz, że jesteś najbardziej przystojnym chłopakiem, jakiego miałam okazje zobaczyć.
Zarumieniłem się. Nie sądziłem, że powie ona to do mnie, tak wprost. Byłem w lekkim szoku, lecz szepnąłem jej do ucha: jesteś idealna, pamiętaj. Żaden chłopak cie nie skrzywdzi, a jak to zrobi, to mu tak zajebie, że nie wstanie.
Było niezręcznie. Nie wiedziałem co dalej mówić. Wiola znowu mocno mnie objęła i w tej pozie staliśmy jakieś 10 minut. Nie chciałem się ruszać, bo było to bardzo przyjemne.
-Dobrze już serio chodźmy stąd, bo siedzimy tu godzinę jak nic. Zaczną coś podejrzewać. -oznajmiła Wiola.
-Też tak sądze. Chodź przodem. -przepuściłem Wiolę pierwszą, jak na faceta przystało.
Wyszliśmy z łazienki. Szedłem taki pewny siebie i dumny, jak nigdy. Byłem prawdopodobnie najszczęśliwszym człowiekiem na Ziemi w tym momencie. Bardzo się cieszyłem, że do tego doszło, a humor też bardzo mi się poprawił. Siadliśmy razem na kanapie, jak gdyby nigdy nic. Udawaliśmy, że nie wiemy o niczym i, że nie było nas tylko chwilkę. Na moje nieszczęście padło pytanie od Oliwii:
-Gdzie byliście tak długo? Telefon godzinę podłączałeś? *zaczęła się śmiać oczekując odpowiedzi*
-Nie. Musiałem jeszcze obdzwonić parę numerów i odpisać na wiadomości biznesowe. -dodałem spokojnie.
-Okej rozumiem -odparła.
Oglądaliśmy telewizję. Miałem nadzieje, że więcej pytań na ten temat nie padnie, bo nie chciałem się wkopać. Nagle ktoś zapukał do drzwi. Udałem się, by je otworzyć. Popatrzyłem na kamerach. Był to Hubert.
-Oo! Wrócił nasz melanżowiec po 2 dniach! -krzyknąłem z poirytowaniem.
-Wow co się stało- dodał ktoś z salonu.
Przekręciłem zamek i otworzyłem drzwi. Prawie zapadłem się pod ziemię. O mało nie zeszłem na drugi świat.
-Hubert! Jak ty wyglądasz!?! -krzyknąłem.*****************
(Aby dowiedzieć się, co stało się z Hubertem, oczekujcie dalszego rozdziału :) )
CZYTASZ
Psychopatyczna miłość / KxW
Ficção AdolescentePsychopatyczna miłość... do czego doprowadzi? Jakie będą jej skutki? Jak się potoczy? Co jest w stanie zrobić człowiek dla miłości?