Niall Poraz kolejny doglądał poziomu czystości podłogi.
Louis siedząc za ladą, w komputerze, przeglądał strony internetowe psychologów i psychiatrów. Chciał umówić Nialla bo przez niego, cierpiała ich psychika.Niall miał już się wydrzeć na Harrego, gdy do sex shopu ktoś wszedł.
- Niezapowiedziana kontrola z sanepidu o kurwa. - wyszeptał pod nosem Niall - to miało być za tydzień.
- Valdek. Dzieńdobry. Zatem przejsymy tylko wasze tutaj warunki. Czy grzyba nie ma. No i sprawdzimy asortyment. - wyjaśnił i spojrzał na Louisa - Nowy pracownik?
- Em.... Jestem.... - jąkał się Louis a Niall wkroczył do akcji.
- To mój syn. - powiedział szybko a valdek zmarszczył czoło.
- ILE on ma lat? - zapytał i Harry uderzył się w czoło. Ludzie są ślepi
- Mam 19 lat - pwiiedzial szybko Louis.
- To mój adoptowany syn! - krzyknął Niall a mężczyzna by nie robić afery odcEpil się.
- piękna podłoga. Z resztą jak zawsze
- Niech Pan nie przesadza. Nie była dziś jeszcze myta trzeci raz. - uśmiechnął się a Harry śmiało uznał ten usmeicu za znak ostrzegawczy. Mężczyźni podeszli do pułki na której były, pootwierane wibratory. No tak. Zayn i Liam bawiący się tu, pozostaną na zawsze w pamięci Bruneta. Valdek zmarszczył brwi i powąchał jeden z wibratorów po czym zatkał nos.
- Panie Horan! Czy one są używane!? - zapytał a Niall otworzył sz3oro9 oczy
- takie już przyszły. Odebrałem na poczcie i były rozpakowane. Poczta Polska, wie Pan - wyjaśnił a Valdek się zaśmiał
- wiem. Tak bywa. Mi kiedyś dostarczono nie ten produkt. Zatem po za tym wszystko w pożądku. Zgłoszę pańskie skargi
-i bardzo dobrze! Dowidzenia - krzyknął za mężczyzną horan. Gdy ten wyszedł Niall wreszcie wypuścił powietrze z płuc.
- Louis... Jesteś adoptowany - powiedział Harry a Niall doskoczył do komputera.
- czemu wyszukiwałeś że tak zacytuję żeby Harry słyszał, "polecany psychiatra, czarnobyl.", "polecane szpitale psychiatryczne tanie" oraz "jak wsadzić chorego doroslego so psychiatryka" - przeczytał a Harry wybuchł smiechem - o co ci chodzi?
- Ja mam takiego znajomego, który jest prawdopodobnie bardzo chory psychicznie. I nie chce się leczyć i, znęca się nad nami - wyjaśnił a niall zmarszczył brwi
- Jak się nazywa? Może z nim pogadam. Nie będzie krzywdził mi przyjaciół
- Nazywa się Niall James Horan i potrzebuje leczenia. - warknął Louis a Niall otworzył usta ze zdumienia. - bo pierdolisz ciągle o tej czystej podłodze! Jak byś nic oprócz niej nie widział. No i do tego jesteś aseksualny.
- Zabolało. - Powiedział blondyn i wyszedł na zaplecze.
- Ty nieuprzejmy grzybie. - wskazał na niego Harry - to można było załatwić delikatniej
- On na ciebie wrzeszczy! Ba! Na mnie również! Bo jebana podłoga liczy się dla niego bardziej niż my. - krzyczał wciąż wkurzony na blond przyjaciela
- Ale jeśli to choroba psychiczna niedorobiony spuście kojota, to on nie ma na to wpływu. To tak jak bym miał alzheimera i wkurzył byś się na mnie bo zapomniałem o twoich urodzinach.
- Jezu nigdy bym się na ciebie o to nie wkurzył! Za bardzo cie kocham.
- Że kurwa co - powiedział Harry a Louis otworzył szerzej oczy i zaczął się cofać - słyszałem. Ty mnie kurwa kochasz?
- Rozmawialiśmy o Niallu! - bronił się Louis
- To kochasz mjie czy nie. Powiedz prawdę ok?
- Zależy na co jaka będzie twoja reakcja.
- już!
- Kocham cie!
- Na pomoc! Ahagahkaba - usłyszeli krzyk z zaplecza. Ale tam nie było, nialla. Wyszli tylnymi drzwiami gdzie zobaczyli porywanego Nialla przez pocztę polską. Odjechali
- cholera musimy go uratować.
3==============JD==============D
Zatem zbliżamy się powoli do końca tej parodii opowiadania.
Ale spokojnie, będzie więcej dzieł tego typu hehehehehegsvakaZatem jakiś wierszyk jeszcze pierdolne
Na górze Louis, Harry na dole
Zayn z Liamem kręcą pornole
A Niall z fobią na punkcie podłogi,
Co ma wobec wszystkich wysokie wymogi,
Został porwany!? Przez kogo, dlaczego?
Przez zarządce poczty polskiej, wyjaśnień rządnego.(Sorry za wszystkie błędy)
Szczęść Boże. Muszyn xx
CZYTASZ
sex shop | Larry Stylinson //ZAKOŃCZONE ✅
FanfictionHarry jest 19 latkiem, z pierdołowatą osobowością. Po znajomości dostał pracę w sex shopie. i poznał...