rozdział pierwszy, gdzie kyoko już zdecydowanie ma dosyć

1K 39 255
                                    

Kyoko marzyła jedynie o normalnych znajomych. Takich, z którymi mogłaby się umówić na herbatę, obejrzeć jakiś głupi serial, upić się aż stracisz przytomność i wylądujesz z jakiegoś powodu na drugim końcu Hiszpani... Normalne zajęcia dorosłych ludzi w średnim wieku.

Tymczasem musiała jechać o trzeciej w nocy, na drugi koniec miasta, bo Makoto postanowił, że to będzie świetny pomysł, aby zainstalować jakiś badziewny portal randkowy i zastanawiać się co do cholery ustawić na swoje profilowe.

Naprawdę, czy on nie rozumiał, że to, że ON nie ma pracy to znaczy, że ona też jej nie ma? Westchnęła, zatrzymując się przed domem chłopaka i po chwili walenia głową w kierownicę wyszła z samochodu. Weszła na klatkę schodową i zawędrowała schodami na trzecie piętro, dzwoniąc w dzwonek do drzwi chłopaka.

Makoto spadł z kanapy rozsypując chrupki po podłodze i prawie wylewając sok stojący na dywanie. Podniósł głowę i nieporadnie wstał z podłogi, podchodząc do drzwi.

Przez chwilę wahał się, czy w ogóle je otworzyć, no bo co jeśli to był jakiś naciągacz. Albo co gorsza jehowy. Chryste słodki życie mu i tak już niemiłe. Po chwili jednak walnął się w czoło, przypominając sobie, że zadzwonił niecałe piętnaście minut temu do Kirigiri... Kochana, zawsze mu ratuje życie. Chociaż to wcale nie tak, że Makoto praktycznie na niej pasożytował.

— Kyoko! — otworzył drzwi uśmiechając się nerwowo, patrząc na zdenerwowaną dziewczynę — ładna pogoda, co nie?

— Od wczoraj pada śnieg z deszczem, powinieneś wyjść czasami z domu — weszła do przedpokoju, zdejmując buty — naprawdę nie było lepszego czasu na bawienie się w szukanie chłopaka czy tam kij wie kogo na portalach randkowych czy innych tinderach? Makoto masz... dwadzieścia siedem lat. Naprawdę nie masz nic, absolutnie nic innego do roboty? Mógłbyś zająć się na przykład szyciem. Albo zostać alkoholikiem i nie zadręczać sobie głowy życiem miłosnym...

Naegi mruknął coś pod nosem i usiadł z powrotem na kanapie. Spojrzał z powrotem na wyświetlacz komputera, kręcąc głową z zdenerwowaniem.

— Już zapomniałem w jakim syfie to od zawsze żyjesz... — mruknęła dziewczyna, stając w drzwiach — jeszcze w arabskich ciemnościach siedzisz — dodała, zapalając światło.

— Zgaś to kobieto, chcesz żeby mi oczy wypaliło? — wszedł z laptopem pod koc, wsuwając po chwili pod niego i resztki chrupek. Kyoko uniósła tylko wzrok do góry i zdjęła z niego koc, siadając obok niego.

— Dobra, więc po co dzwoniłeś do mnie o drugiej w nocy aby do ciebie przyjechać? Jakieś zdjęcie czy coś, tak? — Naegi kiwnął głową, podsuwając mu pod nos laptopa. Kyoko westchnęła głęboko.

Naprawdę, gdy te ponad dziesięć lat temu poznawała Makoto, nie sądziła, że wyjdzie z niego coś takiego. Chociaż to chyba lepiej niż Celestia, która teraz, z tego co wiedziała Kyoko, pracowała na kasie w spożywczaku...



Togami zaplanował sobie życie KOMPLETNIE inaczej. Miał najpierw zostać głową swojej rodzinnej firmy, wyjść za kogoś bogatego i stać się sławnym — taki drugi Elon Musk ale normalniejszy. Taki znacznie bardziej normalniejszy.

Tymczasem w wieku siedemnastu lat skończył z dziewczyną z kompleksami większymi niż jego obecna chęć do życia, bez pracy, a dwa lata później niezapowiedziane dziecko zawitało do jego życia. No i tak to właśnie się kończy Byakuya gdy nie umiesz trzymać spodni na tyłku.

Rozwód pamiętał jak przez mgłę i nawet nie wiedział dokładnie jak skończyło się na tym, że takowy się odbył. Może Fukawa za bardzo obraziła się za to, że niechcący wyrzucił te jej ulubione niebieskie laczki do chodzenia po domu...

Koniec końców, w wieku dwudziestu siedmiu skończył bez kobiety w swoim życiu, z kryzysem średniego wieku i z dzieckiem z epilepsją, które absolutnie nie umiało usiedzieć na tyłku przez dłużej niż dziesięć minut.

— Tato, tato, tatoooo!!! — fioletowowłosa dziewczynka wpadła do pokoju, budząc go o równo czwartej rano, co było już dosyć spotykanym zjawiskiem w ich domu.

— Boże świety, Komaru, jest... czwarta rano, co się stało — westchnął i usiadł na łożku. Ośmiolatka uśmiechnęła się i wyjęła zza siebie rozwalony pilot — to już trzeci raz w tym tygodniu, przecież ci mówiłem, że nawet jak rzucisz pilotem o telewizor to nic ciekawego nie będzie lecieć.

— Ale może tym razem by leciało! — założyła ręce na boki. Byakuta westchnął i wstał z łóżka, biorąc dziewczynkę za rękę i zaczynając ciągnąć do pokoju — ale ja nie chce spać, jest już czwarta rano!

— Chyba aż czwarta rano... — mruknął pod nos i położył ją do łóżka. Komaru jęknęła z rozpaczą — no, idź spać. Jutro sobie pooglądasz.

Ośmiolatka prychnęła z niezadowolenia i odwróciła się do niego plecami. Tak właśnie wyglądało jego codzienne życie. Naprawdę, czy świat naprawdę aż tak go nienawidził, że zrobił z niego samotnego ojca?



Kyoko nie mogła naprawdę uwierzyć w to, jak śmiania sie z Naegiego jakim przegrywem jest, doszła do słuchania płaczliwych zwierzeń chłopaka, który dalej jest zakochany w Byakuyi. Który przy okazji jadł lody i brudził wszystko dookoła.

— Nie ma mowy, że mnie jeszcze pamięta! Ostatni raz jak się widzieliśmy było masę lat temu... Jakieś aż cztery! On ma dziecko Kyoko, dziecko... Nie zostawiłby go aby uciec ze mną w stronę słońca trzymając się za ręce! Oczywiście, że wolał od początku Fukawe... chociaż co ona miała czego ja nie Kyokooooo! A to, że się rozwiedli też nie naprawia sprawy. Mogą w każdym momencie nie wiem... uświadomić sobie, że się dalej kochają i do siebie wrócić! Zaraz znowu chyba zacznę płakać.

Kyoko przeklęła w myślach, próbując się wyłączyć i zignorować ględzenie Makoto. Wcześniej przeszukała jego lodówkę w nadziei, że znajdzie coś mocnego do wypicia, ale nie znalazła nic oprócz przeterminowanego mleka, które nadawałoby się jako bomba do zabicia kogoś.

— Czy ty mnie w ogóle słuchasz? Nie widzisz, że przeżywam prawdziwy kryzys?! Mogłem po prostu zadzwonić po Nagito. Jest o wiele bardziej pomocny od ciebie, pod każdym aspektem!

— Ty chyba sobie ze mnie żarty robisz... Przecież bardzo dobrze wiesz, że Komaeda najprawdopodobniej powiedziałby ci żeby wysadzić Togamiemu dom z dzieciakiem w środku! Poza tym, Komaru jest naprawdę urocza nie pamiętasz? I jest nazwana po twojej siostrze, to dziecko absolutnie nic ci nie zrobiło złego.

— Zrobiło, urodziło się — Makoto wepchnął sobie kolejną napełniona lodem łyżkę do buzi — Naprawdę ja to w ogóle szczęścia chyba w życiu nie mam...

nudesy makoto, naegamiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz