Spotkanie po latach
- Mistrzu Kenobi, to ty? Nie spodziewałam się, że cię tu dzisiaj spotkam.
Mistrz Jedi stał z plecami opartymi o ścianę, nieopodal biura kanclerza, aż obcy – a zarazem znajomy, pochodzący z odległej przeszłości - głos wyrwał go z rozmyślań. Musiało minąć trochę czasu, by Obi-Wan rozpoznał witającą się z nim kobietę. Od incydentu na Naboo minęło aż sześć lat.
- Padme? – wydusił z lekkim niedowierzaniem. – Padme Amidala?
Odpowiedziała promiennym uśmiechem. Potrząsnął głową.
- To znaczy... Chciałem powiedzieć: Wasza Wysokość. Nie, moment. Nie jesteś już Królową, prawda?
- Na szczęście nie – cicho westchnęła. – Władanie Naboo było cudowne, ale nie jest to coś, co mogłabym robić w nieskończoność. Sam rozumiesz... to wielka odpowiedzialność.
- W takim razie, jak powinienem do ciebie mówić? Pani...
- Zawsze byłeś strasznie przywiązany do formalności – zachichotała. – Pod tym względem ani trochę się nie zmieniłeś. „Padme" wystarczy, naprawdę!
Skrzywił się.
- Jak zawsze grzeczny i uprzejmy – z nieschodzącym z twarzy uśmiechem skomentowała dawna władczyni. – No dobrze, skoro aż tak upierasz się przy formalnościach, może być ta nieszczęsna „Pani". Pamiętasz Kapitana Panakę i moją dwórkę? Cóż, z technicznego punktu widzenia Sabe jest teraz asystentką, nie dwórką.
Towarzyszący Królowej... czy raczej byłej Królowej mężczyzna i kobieta posyłali Kenobiemu przyjacielskie spojrzenia. Sabe była niemal wierną kopią swojej pani – Obi-Wan pamiętał, że w przeszłości dość często robiła za sobowtóra. Ciekawe, czy już skończyła z tym zwyczajem, czy może nadal zdarzało jej się wskakiwać w ciuchy Padme?
Panaka, dla odmiany, nieźle się postarzał.
- Widzę, że nie tylko ja wyhodowałem brodę – Mistrz Jedi skomentował, po męsku ściskając wyciągniętą dłoń Kapitana.
CZYTASZ
Galaktyczne Absurdy (Star Wars)
FanficGdyby Yoda dowiedział się o istnieniu tych One Shotów, kazałby je zamknąć w Skarbcu Holokronów. Oficjalnie. Bo nieoficjalnie przemyciłby te absurdalne opowiadania do swojej sypialni i czytał je wszystkie przed snem, zaśmiewając się do rozpuku. Jeś...