18

223 25 7
                                    

Cameron

- Proszę bardzo - podałam kawę dziewczynie, która następnie wyszła, aby usiąść na dworze.

- Jak myślisz, ten cały Roger przyjdzie jeszcze tutaj? - spytała mnie Rylie.

- Oby nie - odpowiedziałam.

Do kawiarni właśnie wszedł Jimmy z Jasonem.

- Hej, Dylan opowiedział nam dzisiaj kogo spotkaliście wczoraj
wieczorem - oznajmił Jimmy.

- I co, teraz macie nas pilnować? - uśmiechnęła się Rylie.

- Coś w tym stylu - zaśmiał się Jason.

Zamówili po kawałku ciasta kokosowego i usiedli przy stoliku najbliżej nas.

Po kilku minutach przyszły dziewczyny. Przytuliły się z chłopakami na powitanie a potem podeszły do nas.

- Jest postęp, już się przytulają - parsknęłam śmiechem na słowa Rylie.

W końcu po godzinie poszli sobie, dając nam trochę odpoczynku od ich towarzystwa.

- No nie wierzę - szepnęła Rylie.

Podążyłam za jej wzrokiem.

Na drodze zatrzymał się czarny samochód.

Roger.

Zaczął uchylać szybe.

- Po co to robi? Myśli, że usłyszymy coś przez szybę?

- Ważne, że tu nie przyjdzie...mam nadzieję - szepnęłam do niej.

Obserwował nas chwilę z uśmiechem.

Po kilku sekundach odjechał z piskiem.

- Idiota - mruknęłam.

Zaraz do kawiarni wszedł Calum.

Wkurzony.

Chyba go widział.

- Był tu? - zapytał.

- Nie, tylko podjechał naprzeciwko wejścia i patrzył chwilę na nas, uśmiechając się - odparłam.

- I lepiej dla niego, żeby nie przekroczył drzwi kawiarni...hej - powiedział i pocałował mnie, nachylając się nad ladą.

- Hej - zaśmiałam się z jego opóźnionego powitania.

Rozpogodził się i poinformował, że Dylan przyjdzie do nas za godzinę.

- I co będziecie nas teraz tak odwiedzać na zmianę? - zadałam pytanie.

- Boimy się po prostu o was.

- Przecież nic mu nie zrobiłyśmy! - rzuciła Rylie.

- Ale żeby nas wkurzyć może chcieć mieć jakiś kontakt z wami, skończmy gadać o tym debilu.

Pracowałyśmy dalej pod okiem Caluma a następnie Dylana.

Dzisiaj przyjechałyśmy samochodem Rylie. Odwiozła mnie po pracy i poszłam do domu.

W kuchni siedzieli rodzice, szykując się do wyjścia.

- Hej kochanie, jedziemy na koncert do Salford, wrócimy jutro - oznajmiła mama.

- Okej - odpowiedziałam i pożegnałam się z nimi.

Poszłam do pokoju i włączyłam laptopa. Weszłam z nim na balkon, siadając na moim ulubionym miejscu.
Rodzice właśnie wyjechali. Na balkon wyszedł Calum, patrząc na odjeżdżający samochód.

Chłopak z gitarą Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz