- Jeśli nie będę ci przeszkadzać.
- Super! To miłych dwóch tygodni, bajo! - kiedy się rozłączyła, mężczyźni nie musieli powstrzymywać śmiechu.
- Co teraz robimy?
- Jeden film mamy już za sobą - podsumował Steve.
- To teraz może w coś pogramy? - zaproponował Buck.
Po długich trzech godzinach grania w gry planszowe mężczyźni zrobili się głodni.
- Zamówimy pizzę? - zapytał Bucky, a Steve przytaknął lekkim kiwnięciem głowy.
Gdy po kilkunastu minutach dostawca zapukał do drzwi, odebrali i zapłacili za jedzenie. Usiedli razem na kanapie i zaczęli jeść. Rozmawiali na przeróżne tematy – od tego, jak Bucky uwielbia śliwki do ciekawostek z ich życia. Obojgu mężczyznom nie nudziło się ani chwilę. Nie brakowało im tematów do rozmów. Mówili sobie najskrytsze sekrety i żenujące historie ze sobą w roli głównej. I choć znali się tak krótko wiedzieli, że mogą sobie zaufać. Resztę dnia spędzili równie miło. Wieczorem Bucky przygotował dla Steve'a sypialnie dla gości.
- Bucky, jest problem - Rogers bardzo się zawstydził. - Bo ja nie mam w czym spać.
Barnes myślał chwilę, aż wpadł na znakomity pomysł.
- Dam ci swoją koszulkę. Będzie na ciebie za duża, ale myślę, że jest wygodna.
- Dziękuję, Bucky - odpowiedział zawstydzony do granic możliwości blondyn.
Wyższy z mężczyzn wyciągnął z szafy zwykły T-shirt i podał go młodszemu. Ten wszedł do łazienki, gdzie z uśmiechem założył ubranie i wrócił z powrotem do sypialni. Bucky jak zahipnotyzowany patrzył na blondyna, który wyglądał tak niewinnie w za dużej koszulce. Po kilku minutach powiedzieli sobie dobranoc i położyli w swoich łóżkach.
Kiedy Bucky śnił o swoim śliwkowym pałacu, zbudziły go niepokojące dźwięki z pokoju obok. Szybko podniósł się z łóżka i z prędkością światła znalazł się w gościnnej sypialni. To co zobaczył, rozbiło jego serce na drobne kawałki. Steve szamotał się na łóżku cały zalany łzami. Krzyczał niezrozumiałe słówka, łkając. Bucky z troską szybko podszedł do blondyna i zaczął delikatnie gładzić go ręką po włosach. Steve szybko otworzył oczy i widząc przy sobie Bucky'ego, zakrył twarz dłońmi. Był załamany, że osoba, przy której chciał się pokazać z jak najlepszej strony, widzi go teraz płaczącego. Nie wiedział jednak, że Bucky wielbi go w każdej postaci.
- Nie no znowu? - spytał się załamany.
- To to nie jest pierwszy raz?
- No nie - odpowiedział Steve smutno. Bucky przytulił mocno Rogersa, a ten oddał uścisk.
- Już wszystko jest okej. Nie martw się - brunet głaskał go uspokajająco po plecach. - Nic ci nie grozi.
- Tu nie chodzi o mnie - odparł smutno Steve. Barnes teraz już kompletnie nic nie rozumiał.
- Odkąd moja mama... No wiesz. Mam o niej sny. Jak ona... Jak umiera - z jego oczu pociekły łzy. Na ten widok Bucky sam chciał zacząć płakać, ale wiedział, że musi być silny. Dla niego.
- Ja... To zaczęło się po jej śmierci. Po tym jak ją pochowałem, miałem koszmary codziennie. Byłem nawet u lekarza, który kazał mi brać tabletki na sen. Zasypiałem szybciej, ale koszmary nie zniknęły - zaciągnął się szlochem. - Nie mogłem się przez nie obudzić z koszmarów. Musiałem patrzeć na miliony alternatywnych wersji jej śmierci...
- Jestem tutaj, Stevie. Pomogę ci.
Jeszcze większy płacz rozniósł się po mieszkaniu Bucky'ego. O ile wcześniej było źle, to teraz stan Steve'a był masakryczny. Rogers nie mógł powstrzymać łez, a tors Bucky'ego był cały mokry. Bucky objął Steve'a jeszcze mocniej i pozwolił mu zasnąć w swych ramionach.
CZYTASZ
Miłość od pierwszej kawy | Stucky
FanfictionSteve pracuje w kawiarni. Pewnego dnia przychodzi tam smutny brunet. Ale na końcu nie wszystko może wydawać się takie oczywiste. Pisane z @PozytywnieZvariovana W trakcie korekty (części z datą na końcu zostały sprawdzone - w mniejszym lub większym s...