2/3
Tu powinno być jakieś ostrzeżenie...
Kiedy stanęli na światłach Steve położył rękę na dłoni Bucky'ego, która znajdowała się na skrzyni biegów. Ten spojrzał na niego, na ich ręce i uśmiechnął się. Po chwili światło zmieniło się na zielone i samochód ruszył.
Kilkanaście minut później byli już na klatce schodowej. Cały czas trzymali się za ręce. Nagle zobaczyli starszą panią, która schodziła po schodach podpierając się laską oraz trzymając się poręczy. Steve chciał pomóc staruszce, jednak zanim zdążył otworzyć usta ta zauważyła ich i ze skrzywionym wyrazem twarzy spojrzała na ich złączone dłonie.
- Obrzydliwe. Powinniście się leczyć. Takich jak wy powinno się tępić. Wstydźcie się - powiedziała i popatrzyła się na nich jakby byli kimś gorszym, jakimś śmieciem. Bucky'emu zrobiło się przykro. Nie tylko ze swojego powodu, ale głównie dlatego że jego Stevie był teraz smutny. Przecież nic takiego nie zrobili.
- Przepraszam, ale jeśli coś się pani nie podoba to proszę zachować to dla siebie. My nie komentujemy pani związków ani innych rzeczy, dlatego proszę nie obrażać mojego chłopaka.
Staruszka zmarszczyła brwi.
- A co ja takiego powiedziałam? Przecież nic mi do waszego życia. Z resztą śpieszę się. Dajcie mi przejść.
Mężczyźni ustąpili, ale nadal byli zranieni i lekko zbici z tropu. Jak najszybciej udali się do mieszkania. W środku Bucky przytulił Steve'a. Stali tak przez chwilę, dopóki ciszy nie przerwało pytanie Steve'a.
- Dlaczego ludzie tak tego nienawidzą? Dlaczego nie widzą, że nas krzywdzą?
Bucky wzmocnił uścisk.
- Ludzi się boją tego co nieznane. Nie tolerują innych, chociaż większość z nich nie różni się od nich samych - przez myśl przemknęło mu pewne wspomnienie. Musiał zamknąć oczy. Nie mógł o tym myśleć - Ludzie nie rozumieją wielu rzeczy, a tym bardziej innych osób. To co miało nadejść i tak nadejdzie i nie uchronisz się przed tym.
- Wiesz z doświadczenia?
Bucky położył mu dłoń na policzku i patrząc na jego spokojną już twarz odpowiedział:
- Tak. Od razu mówię ci, że to przyjemne nie było - po krótkiej ciszy dodał - Przepraszam - Steve przewrócił oczami.
- Za co tym razem? - spytał z leciutkim uśmiechem.
- Nie powiedziałem ci o sobie pewnej bardzo ważnej rzeczy. Pamiętasz kiedy pytałeś o rękę? Ja... Nie chciałem ci mówić skąd ją mam - oddech Bucky'ego stał się szybszy, a jego oczy zaszły łzami - Wybacz mi Stevie. Proszę wybacz. Wiem, że znamy się krótko, ale nie wyobrażam sobie życia bez ciebie.
- Hej Buck, jestem tutaj i nie zamierzam odchodzić. Za bardzo cię kocham, aby móc to zrobić - delikatnie otarł łzy wyższego i poprowadził ich w stronę kanapy, na której usiedli - Nie musisz mówić jeśli nie chcesz. Wiedz tylko, że nie odtrące cię, nie ważne co się stanie.
Bucky kiwnął głową i wziął głęboki oddech. Chwycił dłonie swojego chłopaka i zaczął mówić:
- To wszystko zaczęło się gdy miałem pięć lat. Wtedy mój ojciec zmarł i zajmowała się mną matka. Praktycznie go nie pamiętam. Wiesz, że ona miała romans? Kiedy on żył, dlatego popełnił samobójstwo. To była jej pieprzona wina. Potem zamieszkał z nami tej jej kochanek. Nienawidziłem go i nienawidzę do dziś. Zniszczył naszą rodzinę. Razem z matką. Oboje ją zniszczyli - zacisnął metalową rękę w pięść - Ten kochanek miał na imię Alan. Drugiego dnia, kiedy matka musiała pójść do pracy, bo ten debil był bezrobotny, on...
CZYTASZ
Miłość od pierwszej kawy | Stucky
ФанфикSteve pracuje w kawiarni. Pewnego dnia przychodzi tam smutny brunet. Ale na końcu nie wszystko może wydawać się takie oczywiste. Pisane z @PozytywnieZvariovana W trakcie korekty (części z datą na końcu zostały sprawdzone - w mniejszym lub większym s...