T W E N T Y O N E

967 17 7
                                    

*Camila*

-Musimy-pogadać powiedziałam wchodząc do salonu. Karol stał przy kominku, na którym stały zdjęcia moje Otisa, a także jedno, które bylo razem z Karolem.

-No więc słucham-powiedział siadając na kanapie.

-No to tak chciałam omówić kwestię spotkań z Otisem. Jesteśmy prawie cały czas w domu, ale jeśli będziemy mieć jakiś wyjazd to powiadomie cię wcześniej, a jeśli wypadnie mi coś na ostatnią chwilę to będziesz pierwszą osobą, którą powiadomie. Jeśli chodzi o zabieranie przez ciebie Otisa do siebie to jak najbardziej się zgadzam. Tylko blagam, nie rób z nim zdjęć, a jeśli już będziesz je robił to błagam bez jego twarzy. Bo obserwuje mnie zaledwie 400 osób na instagram, a ciebie ponad 3 miliony i nie chciałabym żeby miał zniszczone dzieciństwo. A i obiecuję, że w najbliższym czasie powiem mu, że jesteś jego tatą bo wiem jak niekomfortowo się poczułeś tym kiedy powiedziałam, że jesteś moim kolegą.. Tak poza tym Otis kazał przekazać, że bardzo dziękuję za misia, ale nie rozpieszczaj go za bardzo. No i jeszcze powiedz wszystkim w domu, że ze mną wszystko okej. Bo boję się w ogóle do nich odezwać po tym jak uciekłam-powiedziałam wszystko na jednym wdechu i podrapałam się po tyle głowy.

-Um, tak rozumiem, ale miałem nadzieję, że wytłumaczysz mi, dlaczego. Dlaczego uciekłaś?-zapytał, a ja nawet nie wiedziałam jak na to odpowiedzieć, ale uśmiechnęłam sie i zaczęłam intensywnie myśleć nad odpowiedzią.

-... Byłam przerażona. Bałam się, że będziesz mi kazał dokonać aborcji, a ja tego nie chciałam. A jedynym rozwiązaniem dla mnie była po prostu ucieczka nie chciałam po prostu podjąć odpowiedzialności o powiedzeniu Ci, że jestem w ciąży. I chcę cie za to szczerze przeprosić. Wiem jak bardzo Cię zraniłam. I wiem też, że zachowałam sie strasznie samolubnie, ale też chcę żeby Otis miał tatę. Bardzo często pytał dlaczego inne dzieci mają tatusia, a on nie. Dlatego chcę też jego szczęścia i jakoś odpokutować swoje winy bo zachowałam się bardzo nieodpowiedzialnie-powiedziałam, a w moich oczach stanęły łzy. Zaczęłam szybko mrugać, zeby nie uronić ani jednej łzy. Ale na próżno. Z moich oczu poleciało kilka słonych łez. Wytarłam je szybko w rękaw kardigana i uśmiechnęłam się smutno.

-Hej spokojnie. Rozumiem twoje obawy, ale były bezpodstawne. Często w tamtym okresie rozmawialiśmy o dziecku i je planowaliśmy. I fakt, dosyć mocno dotknęła mnie twoja ucieczka, ale rozumiem, że zrobiłaś to ze stresu. Lecz chcesz to naprawić, a liczą się przecież chęci-uśmiechnął się delikatnie i pogłaskał mnie niepewnie po plecach.

-Tak, masz rację. Kiedy bedziesz jeszcze chciał odwiedzić Otisa?-zapytałam pociągając nosem kładąc dlonie na uda i prostując się.

-Może jutro? Jeśli nie macie jakiś planów, oczywiście-westchnął, zabrał rękę i zaczął bawić sie swoim sygnetem.

-Jasne, nie mam jutro żadnych planów. Możesz wpaść-powiedzialam uśmiechając sie szeroko i patrząc na niego.

-Okej to spodziewaj sie mnie jutro o około 15. A ja się będę zbierał-powiedział i zaśmiał się dosyć uroczo. Oho.

-Jasne, powiem Otisowi-rownież się zaśmiałam. Wstaliśmy i skierowaliśmy się w stronę drzwi wyjściowych.

Kiedy Karol miał już wychodzić odwrócił się w moją stronę.

-Aaa, zapomniał bym. Proszę-powiedział i wystawił w moją stronę czarne małe pudełeczko. Wzięłam je do rąk, było lekkie. Więc spodziewałam sie co tam może być. Otworzyłam je, a moim oczom ukazał się prześliczny pierścionek, który ozdabiał mały diamencik. Chwilę się nim zachwycałam, ale Karol w końcu sie odezwał.

-Podoba ci się?-zapytał z nadzieją

-Jest prześliczny, ale nie mogę go przyjąć-powiedziałam i zamknęłam szybko pudełko. I wystawiłam je w stronę Karola.

Pozwól mi cię kochać... //FrizOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz