Rozdział 6.

180 9 1
                                    

*Liza*

Budzik obudził mnie o godzinie 6:45
Wstałam i poszłam odrazu do łazienki aby wykonać poranne czynności.
Ubrałam się w czarne spodnie z łańcuchem z bershki. Do tego białą koszulkę z napisem oraz granatową oversizową bluzę. Umyłam zęby i lekko się pomalowałam. Użyłam korektor, tusz do rzęs i pomalowałam usta błyszczykiem.
Poszłam do kuchni aby zrobić sobie śniadanie. Postanowiłam zjeść owsiankę z masłem orzechowym i bananem.
Po zjedzeniu śniadania, przejrzałam Instagram'a i zaserduszkowałam kilka postów z moich fanpageów. Spojrzałam na godzinę i zorientowałam się że już czas aby wyjść do szkoły.
Ubrałam białe buty i czarną kurtkę jeansową, zabrałam plecak i wyszłam z domu, zamykając drzwi na klucz.
W drodze do szkoły rozmyślałam na temat Dariji i Daniela. Czemu zerwali? Może to i lepiej dla nich. Pamietam jak kiedyś zakochałam się w Danielu a on mnie całkowicie olał. W sumie to czasem dalej się zastanawiam czy te uczucie do niego nie zostało mi do dzisaj.
Nie Liza, stop, nie możesz się zakochiwać. Gdyby tylko Darija się dowiedziała to chyba by mnie zabiła.
Dotarłam do szkoły i odrazu pokierowała się w stronę szafki aby odłożyć kurtkę i zabrać książki, których dziś potrzebuję.
-Dziś pierwszą lekcją będzie Biologia, czyli sala 19- pomyślałam i poszłam pod sale.
Nigdzie nie widziałam Viki, wiec podeszłam do Melani aby spytać się jej czy wie czemu nie ma Wiktorii.
- Hejka Melanii- powiedziałam podchodząc do dziewczyny
- O Cześć Liza- odpowiedziała i przytuliła mnie
- Wiesz może czemu nie ma Viki?
- Jest chora- powiedziała Melanii
- Aaa, ok- odpowiedziałam
Zadzwonił dzwonek i nauczycielka wpuściła nas do klasy.
Rozpoczęła się lekcja, która była strasznie nudna.

*Daniel*
8:00- Chyba trochę zaspałem- pomyślałem.
Szybko wstałem i poszedłem do łazienki aby się ogarnąć. Pominąłem dziś śniadanie aby zaoszczędzić trochę czasu. 30 minut później wyszedłem z domu. Szedłem dosyć szybko w stronę przystanku autobusowego. Nie mam daleko do szkoły wiec zazwyczaj chodzę pieszo ale dziś muszę pojechać autobusem.
Gdy byłem już  na przystanku, podszedłem do tablicy z odjazdami autobusów, i zorientowałem się że... jest dopiero 6:30 a nie 8:30. Ostatnio jestem dosyć rozkojarzony, dlatego że myśle cały czas o niej. O Lizie.
- świetnie i po co ja się tak spieszyłem- pomyślałem.
Ze względu że nie jadłem dziś śniadania i mam dużo czasu postanowiłem iść do pobliskiego sklepu.
Kupiłem mój standardowy zestaw, czyli batkonik, energetyk i gumy miętowe. Zapłaciłem i wyszedłem ze sklepu.
Postanowiłem iść już w stronę szkoły. W drodze myślałem o Lizie.
Może zaproszę ją gdzieś dzisiaj, albo coś.

Z zamyślenia wyrwał mnie głos mojego kolegi Davida.
- Siema Daniel- powiedział
- Oo, cześć- odpowiedziałem
- Co ty tu robisz tak wcześnie?- zaciekawił się mój kolega
- eh.. długa historia
- Spko, robisz coś dzisiaj?
- Nie, znaczy tak- odpowiedziałem
- Spotykasz się z jakaś dziewczyna co?
- Może, zależy czy się zgodzi- kontynuuje rozmowę.- dobra ja muszę już iść.
Powiedziałem i odszedłem w kierunku drzwi wejściowych.

Lekcje ciągnęły się w nieskończoność, nadeszła ostatnia lekcja, na której razem z Matheu, Lizą, Carlą, Melanii oraz kilkoma osobami z mojej klasy zaplanowaliśmy mini wagary. Była to mało ważna lekcja wiec postanowiliśmy iść posiedzieć nad niewielkie jeziorko.
W drodze prawie cały czas rozmawiałem z Lizą. Okazało się że naprawdę mamy bardzo duzo wspólnych tematów.
Kiedy dotarliśmy na miejsce postanowiliśmy zagrać w najlepszą możliwą grę czyli w butelkę.
Pierwszy zakręciłem ja i wypadło na Matheu.
- pytanie czy wyzwanie?- zapytałem
- pytanie..- powiedział niepewnie Matheu
- Która  dziewczyna z twojej klasy podoba ci się najbardziej?
Zadałem te pytanie pomimo tego że znam na nie odpowiedź.
- Umm...- jąkał się- No chyba Viki.- szybko powiedział
- Wiadomo!- krzyknęła Carla

Gra toczyła się dalej, dawaliśmy śmieszne wyzwania i ciekawe pytania.
Aż wkońcu Matheu zakręcił butelką a wypadło na mnie. Tego się obawiałem najbardziej
- pytanie czy wyzwanie?- zapytał Matheu
Pomyślałem że wyzwanie będzie prostsze wiec tak też wybrałem
- Wyzwanie- powiedziałem pewny siebie
- A wiec.. widzisz ten pomost? Idź tam z wybraną jedną z obecnych tu dziewczyn i wskocz z nią do wody- powiedział śmiejąc się.
- żartujesz sobie?- zapytałem na co ten nic nie odpowiedział.
Spojrzałem na dziewczyny i zauważyłem ze każda z nich patrzy na mnie błagalnym wzrokiem.
- No dobra to..- nie mogłem się wycofać z tego wyzwania- Sory Liza
- o niee!- krzyknęła Liza- ja się nigdzie nie wybieram!
Podszedłem do niej, podniosłem ją i wszedłem na pomost.

Junior eurovision storyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz