Ja taka nie jestem

1.9K 82 117
                                    

* * *
Harry

Merlinie najświętszy.

Miał wrażenie, jakby głowa zamieniła się w blaszaną puszkę, w której bzyczały wściekłe osy, obijając się o ściany, jakby to w jakikolwiek sposób mogło pomóc im się wydostać.

Uchylił powieki, by od razu jęknąć z bólu i zaraz je zamknąć.

– Kurwa, czemu tu jest tak jasno? – jęknął, obracając się na bok, by uciec głową od źródła światła.

– Wydaje mi się, kochanie, że jest rano – usłyszał zaspany głos Lilith. – Czyżby kac męczył? – Poczuł ciepłą dłoń dziewczyny sunącą po jego nagim torsie. Gdyby jego głowa nie przypominała nadmuchanego balonu pełnego rozszalałych owadów, zapewne skorzystałby z okazji, że się obok niej obudził, ale teraz jedyne czego chciał to pić.

– Wody! – jęknął, jeszcze bardziej się przekręcając i lądując na brzuchu. – Gdzie do cholery w tym pokoju jest woda?

– Podejrzewam, że najbliżej w łazience – parsknęła Casillas, a jej śmiech sprawił, że się skrzywił.

– Nie rżyj tak głośno, Lilith – warknął, unosząc się na rękach i rozglądając w poszukiwaniu, chociaż łyżki zbawczej cieczy. Dzbanek stał na stoliku oddalonym od nich o kilka stóp i wydawał się naśmiewać z jego stanu duszy i ciała. 

Zsunął się nogami na podłogę, po czym reszta ciała poszła w ich ślady i zaczął czołgać się na czworaka w stronę stolika. Plamy słońca na panelach były dla niego niczym wiązki laserowe dla złodziei. Miał wrażenie, że go spalą, jeśli wejdzie w ich pole rażenia.

– Wampirem jesteś, że tak słońca unikasz? – usłyszał za sobą rozbawiony głos brunetki. Spojrzał na nią przez ramię, mając nadzieję, że ma wypisany mord w oczach, jednak to tylko wzmogło rozbawienie dziewczyny.

– Z łaski swojej spłyń ze mnie, a najlepiej wyjdź i nie wracaj – warknął, czego pożałował, bo gardło miał wyschnięte na wiór.

Dopadł stolik, niemal przewracając go na ziemię, jednak udało mu się złapać blat jedną dłonią a lecący dzbanek drugą.

– No, jak na skacowanego faceta, to masz refleks, skarbie, a tak w ogóle, to chciałam ci tylko przypomnieć, że to moja sypialnia.

Pchnął stolik w przód, tak, by stanął na wszystkich trzech nogach, po czym chwycił dzbanek w obie dłonie. Jakby mógł, to wsadziłby do niego głowę, żeby szybciej zaspokoić pragnienie.

W końcu, gdy cudowny płyn ochłodził zbolałe gardło i na nowo nawilżył komórki ciała, odsunął szklane naczynie od ust i spojrzał na tę cholerną małą żmiję, która, jak gdyby nigdy nic, leżała całkiem naga na łóżku. 

Widział idealne zaokrąglenia pośladków, długie smukłe nogi, które tyle razy się na nim zaciskały w chwilach ekstazy. Patrzyła na niego z zaciekawieniem w czarnych oczach, opierając policzek o splecione ramiona.

Merlinie, czemu kac odbierał jakiekolwiek zdolności prokreacyjne?

Aż go kusiło, by się rzucić na Casillas i znów poczuć jej gorące, wilgotne ciało pod lub nad sobą.

– Potter, ty niewyżyty erotomanie.

Dobrze, że nie pił w tej chwili, bo parsknąłby wodą w dzbanek, albo opluł wszystko dookoła.

– Czytasz mi w myślach, wredna małpo?

Obróciła się na plecy, wyciągając dłonie, tak, że niemal dotykała nimi podłogi, przez co miał idealny widok na jej nieziemskie piersi. Uniosła nogi, zginając je w kolanach i zamarła w tej pozycji.

Zlecenie 2 / DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz