Jak iskra zapalna

1.9K 97 211
                                    

* * * 
Hermiona 


Jęknęła głucho, gdy po raz trzynasty z rzędu upadła na plecy, na niezbyt miękki materac, obijając sobie kręgosłup i kość ogonową.

– Kurwa, Caleb, przypominam ci, że jestem dziewczyną, a nie workiem treningowym! – warknęła, próbując bez ruszania zorientować się, czy da radę wstać.

Jej oczom ukazała się twarz pochylonego nad nią chłopaka o niesamowicie granatowych oczach.

– Twojego wroga nie będzie obchodzić czy jesteś dziewczyną, facetem czy kosmitą, księżniczko. – Chwycił jej dłoń i jednym ruchem postawił na drżących z wysiłku nogach.

Od dwóch godzin siedzieli w sali treningowej w ośrodku szkolenia i nie mieli nawet chwili wytchnienia.

Odgarnęła wilgotne kosmyki z twarzy, które już na samym początku treningu wymsknęły się spod gumki i rozejrzała się po wielkim pomieszczeniu. 

Harry dostawał wycisk od swojej dziewczyny, Shari tłumaczyła coś Weasleyowi, który siedział na jednej z ławek i wycierał ręcznikiem kark, tylko Malfoy i Dołohow wydawali się wcale nie zmęczeni. Wyprowadzali i blokowali swoje ciosy, jakby robili to od zawsze, przy czym non stop o czymś gadali.

Szkoda, że tamtego wieczoru, Draco nie miał szansy się obronić, tylko został zaatakowany przez Alexa z zaskoczenia.

Odwróciła głowę od dwóch mężczyzn, którzy w spodniach dresowych i prostych koszulkach, wyglądali jak wyjęci prosto z czasopism dla kobiet i spojrzała na Caleba, a ten niestety w niczym im nie ustępował swoją wysportowaną sylwetką i idealnie zarysowanymi mięśniami odznaczającymi się pod czarnym T–shirtem.

– Powiedz, że na dziś już koniec. Mam dość. – Rozmasowała obolałe ręce, które kilkakrotnie jej wykręcił, pokazując jak unieszkodliwić wroga.

– Koniec? – Uniósł brwi do góry. – To dopiero początek, mała.

– Cholera – jęknęła, opadając na ławkę i chowając twarz w dłoniach. – Nie nadaję się do tego. Wyginasz mnie na wszystkie strony, niemal łamiesz mi ręce... Przecież nie jestem z gumy i nie ważne, co ze mną zrobisz, nie będę.

– Przypomnieć ci, jaka byłaś giętka tamtej nocy, kochanie?

Rozsunęła palce, by posłać chłopakowi wściekłe spojrzenie.

– Obędzie się, dzięki – warknęła.

– Szkoda, bo chętnie bym sobie coś niecoś poprzypominał – parsknął śmiechem, najwidoczniej rozbawiony wyrazem jej twarzy. – No spokojnie, tak się tylko z tobą droczę.

Podskoczyła, gdy do sali wparował ich trener – Aidan Bates. Dobrze zbudowany, umięśniony mężczyzna o dość ciemnym zaroście i głowie ogolonej niemal na łyso. Przemierzył pomieszczenie szybkim krokiem, stanął tak, by wszystkich widzieć, po czym gwizdnął, zwołując ich do siebie.

– Obserwowałem was przez ostatnią godzinę i powiem tak - Malfoy i Dołohow bardzo dobrze, ale popracujcie nad wyprowadzaniem ciosów, bo wyglądało to tak, jakbyście robili to od niechcenia, a nie na tym to polega. Harry Potter – pokręcił głową, patrząc na bruneta. – Chłopaku, powiedz mi, jak ty przeżyłeś przez te siedem lat?

– Sam się zastanawiam – prychnął Wybraniec, masując ramię, w które dostał kilka minut temu porządnego kopniaka od Casillas. – Podejrzewam, że to dzięki temu, że Riddle raczej nie preferuje walki wręcz.

Mężczyzna pokręcił głową i skierował wzrok na Ronalda, który wypijał chyba szóstą szklankę wody. 

– Nieźle, Weasley, naprawdę nieźle, ale jeszcze sporo pracy przed tobą. Mam nadzieję, że panna Coleman jest dobrą partnerką?

Zlecenie 2 / DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz