Kobieta weszła do łazienki. W pośpiechu zrzuciła z siebie jedwabną, śnieżnobiałą koszulę i odwiesiła ją na malutkim wieszaczku. Rozpięła ciasną, czarną spódnicę i złożyła ją w idealną kostkę tylko po to, by następnie wrzucić ją niedbale do koszyka na brudne ubrania. Uwolniła stopy z czarnych, lakierowanych, za małych o dwa rozmiary szpilek, które były tak wysokie, że z trudem mogła utrzymać w nich równowagę. Po dotknięciu zimnej posadzki, zachwiała się lekko, gdyż po całym dniu pracy nogi zaczęły odmawiać jej posłuszeństwa. Oparła swoje chude, niemalże kościste ręce o brzeg umywalki i nieobecnym wzrokiem spojrzała w lustro. Podkrążone oczy,blada jak kartka twarz, zapadnięte kości policzkowe. Jak bardzo nie zakryłaby tego makijażem, wciąż dostrzec można było jej prawdziwe ja. Sięgnęła po wacik, nasączyła go płynem do demakijażu i jednym szybkim ruchem ściągnęła z warg krwistoczerwoną szminkę. Długie zmatowiałe włosy w kolorze kwiatowego miodu spięła w wysoki kok. Nie dbała już później o składanie bielizny. Rzuciła ją za siebie i weszła do prysznica. Gorąca woda była dla kobiety ukojeniem. Czuła, jak wszystkie troski i problemy spływają po niej wartkim strumieniem. Już miała zanurzyć twarz w ciepłym źródle, kiedy zdała sobie sprawę, że nie zdjęła soczewek. Nie zakręcając wody, wyszła z kabiny. Lustro całkowicie zaszło parą. Zwinnie przetarła je swoją drobną dłonią, która nagle zawisła w powietrzu i zadrżała. Ciało kobiety objął paraliż. Jej nierówny oddech niebezpiecznie przyspieszył, a serce biło tak mocno, że można by pomyśleć, że zaraz wyrwie się z jej klatki piersiowej. Tuż obok jej niewyraźnego odbicia w lustrze znajdowała się czarna sylwetka. Mimo kaptura i czarnej maski zakrywającej pół twarzy napastnika, złotowłosa bez cienia wątpliwości stwierdziła,że jest to mężczyzna. Miała ochotę krzyczeć, uciec, zniknąć. Jednakże stała jak wryta, nie mogąc poruszyć ani centymetrem swojego ciała. Trwała w bezruchu, ze spuszczoną głową, wpatrując się tępo w swoje dłonie mocno zaciśnięte na brzegu umywalki. Nie wiedzieć czemu, również chłopak nawet nie drgnął, tak jakby czekał na kolejny ruch kobiety. W końcu odwróciła się przodem do napastnika i będąc pod wrażeniem własnej odwagi, spojrzała mu prosto w oczy. W tym momencie wydarzyło się coś, na co w ogóle nie była przygotowana. Ciało mężczyzny zadrżało.
-Izabelle? C-czy to ty? Czy to naprawdę ty? - mimo, że słowa te wypowiedziane były prawie że szeptem, kobieta bez trudu rozpoznała po nich tożsamość obcego. Ten słodki głos zabrzmiał w jej uszach niczym najpiękniejsza melodia, za którą tak przeraźliwie tęskniła. Strach momentalnie się ulotnił, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Lecz kiedy ruchem ściągnął maskę, odsłaniając znajomą twarz, lęk znów zagościł we wciąż nierówno bijącym sercu. Niby nic się nie zmieniło w rysach chłopca, jednak wyglądał zupełnie inaczej. Niegdyś jego cudowne,ciemne,tętniące życiem spojrzenie, straciło swój dawny blask i głębię. Zamiast tego zagościły w nim gorycz i rozżalenie. Ten smutny wyraz twarzy sprawił, że kobieta nie mogła powstrzymać się przed przytuleniem niespodziewanego gościa. Swoją wciąż drżącą dłonią gładziła jego rozwichrzone włosy, przyciągając głowę równie wzruszonego chłopaka. Ten położył swoje okryte czarnymi rękawiczkami ręce na jej nagich, nadal wilgotnych plecach. Poczuł, jak po jego policzkach spływają słone łzy. Czuł ogromne poczucie winy. Brzydził się sobą i tym co miało nastąpić.
-Ile to lat? Ależ za tobą tęskniłam, jak dobrze, że wróciłeś! - złotowłosa wciąż przytulała chłopaka, nie dając mu dojść do słowa. - Richarda nie ma w domu, sama tak naprawdę nie wiem, gdzie się podziewa. Nawet nie wiesz jak strasznie mi cię brakowało! Na Boga, jak ty wyrosłeś! - pogładziła mokry policzek chłopca, patrząc na niego z ogromną miłością, która tylko wbijała głębiej nóż w jego serce. - Hej, czy ty płaczesz? Co się stało?
-Jeszcze nie. - przełamał się w końcu chłopak. - Izabelle, jeszcze nie. To się dopiero stanie. Nie rozumiesz? Muszę to zrobić...
-Do czego zmierzasz?
YOU ARE READING
𝖠 𝖬𝗎𝗋𝖽𝖾𝗋𝖾𝗋 •𝖢𝗁𝖺𝗇𝖻𝖾𝖺𝗄•
Short StoryDwudziestoletni Baekhyun od pół roku jest w szczęśliwym związku z pięć lat starszym Chanyeolem. Nie widzi poza nim świata i jest święcie przekonany, że jego ukochany nigdy go nie zawiedzie. Młody chłopak nie zdaje sobie sprawy, w jak krótkim czasie...