19

12 2 14
                                    

Nie znalazł go. Chanyeol po wyjściu z restauracji jakby zapadł się pod ziemię. Zrezygnowany czarnowłosy, po tym jak Krystal nakazała mu odpocząć od posterunku, wrócił do domu. Opadł ciężko na materac. Za oknem zaczynało się powoli ściemniać, by po kilku chwilach noc mogła całkowicie zapanować na seulskim niebie. Chłopak byłby zasnął, gdyby nie wiadomość, którą nagle otrzymał. Zmrużył oczy, by ochronić je przed oślepiającym światłem bijącym z wyświetlacza telefonu i odczytał treść.

Cześć, Baekhyun. Co powiesz na nocny piknik pod gwiazdami? Mam ci coś bardzo ważnego do powiedzenia. Czekam na polance w pobliskim lesie.

Chen.

-On już kompletnie zwariował. - Pomyślał czarnowłosy. - Jednak, skoro już tam czeka, nie mogę go wystawić.

Nie mając nic lepszego do roboty i chcąc oderwać się od nieprzyjemnych myśli o zaginionym Chanyeolu, ubrał się i wyszedł. Wsiadł do pierwszego lepszego autobusu i zajął miejsce przy oknie. Za szybą migały setki samochodów. Nagle, z nieba spłynęły pierwsze krople. Gdy dotarł na miejsce, deszcz stał się dużo bardziej rzęsisty. Podążył wąsko udeptaną ścieżką wgłąb lasu. Wkrótce dotarł do polanki. Nie zanosiło się na piknik pod gwiazdami. Zamiast białych, jasnych cętek na niebie, czarny bezkres przykryły ciężkie chmury. Rozejrzał się wokół, lecz nigdzie nie zobaczył przyjaciela. Stał tak przez kilka chwil. Dopiero, gdy jego nosa dosięgnął nieprzyjemny zapach spalenizny, postanowił pójść w jego kierunku. Z każdym krokiem smród robił się coraz ohydniejszy. Był nie do zniesienia. Czarnowłosy nigdy nie czuł czegoś podobnego. Wtedy zobaczył maleńkie płomienie tlące się na środku polany. Podszedł bliżej na tyle powoli, by zachować bezpieczną odległość. Jednak to, co zobaczył, sprawiło, że nie mógł zachować zimnej krwi ani chwili dłużej. Wśród wysokiej trawy leżało zwęglone ciało. Miejscami przepalenia dosięgały mięśni i ścięgien. Niektóre partie wciąż płonęły, więc do zbrodni musiało dojść niedługo przed jego przybyciem. On nie był jednak w stanie tego analizować. Cały się trząsł. Woń spalonego ciała zacisnęła się na jego sylwetce, całkowicie je omamiając i obezwładniając. Do gardła podszedł cały jego wcześniejszy posiłek, zjedzony w spokojnej restauracji. Teraz ciężkie krople mocno biły jego policzki, a on stał się, nie będąc w stanie ruszyć żadną kończyną. Jego wzrok powędrował po całej długości trupa. Na jego dłoni widniała doskonale znana czarnowłosemu blizna. Później jego spojrzenie przeniosło się na ramię, tułów, szyję i w końcu na twarz ofiary. Mimo wielu poparzeń i krwi, chłopak bez trudu ją rozpoznał. I wtedy przez jego serce przeszło tysiąc ostrzy. Myśli kłębiły się z prędkością tornada, aż w końcu ustały i ustąpiły miejsca bezsilności. Zatrząsł się i opadł na kolana. W jego oczach pojawiły się łzy. To był najokropniejszy widok, jaki widział w całym swoim życiu.

-Che...Che-...Chen!

Przez głuszę lasu przeszedł przeraźliwy krzyk. Tak głośny,że z koron drzew w powietrze wzbiły się całe stada ptaków. Zatoczyły koło nad polaną, jeszcze bardziej nadając niebu ciemną barwę. Cała puszcza się zatrzęsła. Zatrzęsła, jak jego dusza, która teraz rozpadła się na miliard kawałków. Nic nie było tak przerażającego. nawet widok dziesiątek ludzi, zamordowanych w hotelu. Nawet napad opryszków w barze. Teraz stracił przyjaciela. I gdyby tylko przybył wcześniej, możę by do tego nie doszło. Nie miał czasu jednak tego analizować. W dali rozległ się dźwięk policyjnych syren i szczekanie psów. Po zaspanej korze drzew rozbłysły się czerwone i błękitne światłą. I już miał krzyknąć do nowo przybyłych, gdzie się znajduje, kiedy poczuł stalowa dłoń na swojej twarzy. Zacisnęła się na jego ustach, nie dając wypowiedzieć mu ani słowa. Wszystko działo się tak szybko. Ktoś go podniósł i pobiegł w głąb lasu. Wyrywał się, ile miał sił, lecz bezskutecznie. Chciał zostać przy martwym Chenie. Wciąż to do niego nie docierało. Tymczasem został przygwożdżony do pnia drzewa. Spojrzał w górę i zastrzygł. Osobą, która go trzymała, był nikt inny jak Chanyeol. Brunet patrzył Baekhyunowi prosto w oczy, wciąż nie odrywając swojej dłoni od warg chłopaka. Ten chciał go zapytać, co tu robi. Jednak z jego ust wydobyło się tylko bliżej nieokreślone mruknięcie. Nie odrywał wzroku od polany. Widział, jak funkcjonariusze znajdują ciało. Rozpoznał Krystal i Yixinga.

𝖠 𝖬𝗎𝗋𝖽𝖾𝗋𝖾𝗋 •𝖢𝗁𝖺𝗇𝖻𝖾𝖺𝗄•Where stories live. Discover now