5 tygodni później
Julia
Dzisiaj lecę spowrotem do Londynu, jestem już spakowana tak samo jak Matylda. Jak się dowiedziała że jedzie ze mną do domu bardzo się ucieszyło.Ko. Odwiedzisz nas jeszcze kiedyś
J. Na pewno nie martw się
Ko. Mam nadziej, bardzo fajnie było jak byłaś u nas te 7 tygodni
J. Ja też fajnie ten czas spędziłam z wami. Jak wruce do domu będzie odrazu rozgłos jak wruce do domu
Ko. Da się spodziewać - pożegnałam się z wszystkimi i Lidia odwiozła nas na lotnisko. Tam wsiadłyśmy do mojego samolotu i polecieliśmy prosto do Londynu. W trakcie lotu wstawiłam na instastory ze wracam do domu i że kariera znowu rusza. -Mat. Dziękuję - powiedziała przytulając mnie -
J. Nie muszis,
Mat. Muszę bo pomogłaś mi, nikt mnie nie chciał,
J. Nie myśl już o tym. Za niedługo będziemy w domu i nie będziesz się już musiała martwić o to że ktoś cie nie chce bo będziesz że mną - uśmiecheneła się -Po wylondowaniu
K. Julka - przed lotniskiem zobaczyłam Kacpra, Lexy i Marcina, jeszcze ich mi tu brakowało. Matylda się do mnie mocniej przytuliła, jakby się bała -
J. Słońce co się dzieje
Mat. Boje się, nie chce żeby doi mnie podchodzili - wyszeptałam przestraszona -
J. Nie martw się nic ci ze mną nie grozi, a oni ci nic nie zrobią,
Mat. Obiecujesz
J. Obiecuje - co ona musiała przeżywać jak jeszcze mieszkała z rodzicami że tak bardzo boji się facetów i niektórych kobiet -
L. Możesz nam to wrescie wytłumaczyć. Wyjeżdżasz, Niema cie 7 tygodni a teraz tako wracasz
J. To nie rozmowa na teraz, my musimy już jechać, - wyminełysmy ich i pokierowałysmy się do mojego samochodu, leć nie odeszłam nawet dobrze od nich a już ktoś mnie zatrzymał, Kacper -J. Porozmawiamy później, proszę cię - spojrzałam się na chłopaka i odeszłam spowrotem z dziewczyną -
Dojechałyśmy do domu po około 40 minutach. Jak weszłyśmy w środku była Iga i jakiś chłopak, no dobra, dość długo mnie nie było ale żeby aż tak.
I. O hej, nie wiedziałam że będziesz dzisiaj
J. Nic nie szkodzi, też twój dom. Tylko mam nadzieje ze że nie rozpierdoliłas mi chaty
I. Nie muszis się martwić
J. To ja was zostawiam, później porozmawiamy
I. Dobra - postawiłam nasze walizki w salonie i poszłyśmy do kuchni coś zjeść -Mat. Masz cole?
J. Powinna być - z lodówki wyciągnęłam napój i podałam go 12-latce. Po około godzinie ten chłopak wyszedł a Iga przyszła do nas do kuchni -I. No to teraz opowiadaj mi wsyztsko, dlaczego wyjechałaś, gdzie wyjechałaś i kim jest ta blondynka
J. Musiałam odpocząć, byłam w Włoszech, a to jest Matylda, jedna z dziewczyn z tego ośrodka w ktróym pomagałam.
I. Zostaje na stałe
J. Tak, nie miałam serca jej tam zostawiać, siedziała tam 5 lat a ma dopiero 12. Jej rodzice ją porzucili
I. Rozumiem
J. Kim był ten chłopak?
I. No jak to co powiedzieć, trochę kręcimy ze sobą, ale to jeszcze nic pewnego
J. Rozumiem - Iga i Matylda pogadały trochę, chyba dziewczyny się polubiły. Wieczorem Matylda i Iga poszły się już położyć, dziewczyna spała narazie w moim pokoju żeby mogła się przyzwyczaić. Napisałam do reszty że jak chcą to mogą przyjechać, napisali że będą za 30 minut. Przebrałam się szybko i czekałam na nich, po 20 minutach ktoś zadzwonił do drzwi. Poszłam otrwozyc, była to reszta, weszli do środka i usiedliśmy na kanapie. -L. To powiesz o co chodzi
J. Co chcecie wiedzieć
K. Dlaczego wyjechałaś? - spojrzał się na mnie -
J. Musiałam odpocząć, przemyśleć kilka spraw, tutaj by się nie dało.
L. Kim była ta blondynka?
J. Matylda, można powiedzieć że ją zaadoptowałam. Siedziała w tym ośrodku 5 lat, ma ona dopiero 12 lat.
L. Rozumiem - dziwnie się czułam w ich towarzystwie, nie widziałam ich 7 tygodni. Zapadła trochę niezręczna cisza, którą przerwała właśnie Matylda schodząca na dół -
CZYTASZ
Rywalizacja? - J. K. & K. B.
FanfictionTo moje 2 historia o shipie Kostery i Błońskiego, ale w innym wydaniu.