Młodzi ludzie mają o tyle szczęście, że w ich pobliżu zawsze znajdzie się dorosły, który im doradzi, korzystając ze swojego doświadczenia i wyciągniętych lekcji z popełnionych błędów. Problem w tym, że młodzież nie chce słuchać starszych od siebie, żyjąc w przekonaniu, że wiedzą lepiej co jest dla nich dobre. I koło się zatacza; młodzi popełniają błędy, wyciągają wnioski, dorastają, zakładają swoje rodziny i są gotowi sypać poradami na lewo i prawo.
W niniejszym tekście, który jednocześnie jest początkiem nowej mini-serii, robimy podobnie: wzięliśmy siedem rad Ernesta Hemingwaya i poddaliśmy je mniej lub bardziej wnikliwej analizie/wyraziliśmy swoje zdania na ich temat.
Liczba mnoga nieprzypadkowa, bowiem połączyłem siły z Dusigrosz
Zapraszamy do czytania!
(Porady zostały podebrane ze strony „Open Culture". Link do oryginalnego artykułu znajduje się na końcu tekstu)
1: To get started, write one true sentence.
Dusigrosz: Specyficzna rada. I chyba jednak dość mało istotna – o wiele ważniejsza i trudniejsza do napisania od początku powieści jest... no cóż, cała reszta. Rozpoczęcie to tylko malutki kawałek. Poza tym „prawdziwe zdanie" to niejasne pojęcie. Mnie się trochę kojarzy z pseudogłębokimi, pretensjonalnymi „mondrościami", na które można się natknąć zabłądziwszy w internecie. A od silenia się na głębię lepiej nie zaczynać, bo tekst może zrobić złe pierwsze wrażenie.
graf: Myślę, że tę radę można ugryźć z nieco innej strony. Jeśli nie możesz zacząć pisać tekstu, nad którym chcesz pracować (blokada pisarska, brak weny, zwał jak zwał), napisz cokolwiek innego. Przemyślenia, opis dnia czy krótką scenę innej historii, tak w ramach rozgrzewki.
2: Always stop for the day while you still know what will happen next.
Dusigrosz: Zasadniczo planowanie jest bardzo ważne, a wymyślanie fabuły na bieżąco nigdy nie kończy się dobrze. Warto mieć w głowie ogólny, kompletny obraz całości i większość szczegółów zanim napisze się choć jedno słowo. Więc zgadzam się jak najbardziej.
graf: To jest ciekawe i na pierwszy rzut oka nielogiczne. Dlaczego przerywać wtedy, kiedy idzie nam dobrze? Nie powinno się korzystać z okazji i pisać tyle, ile wlezie? Rozumiem zamysł. Jeśli rzeczywiście wyczerpie się jednego dnia „studnię swojej wyobraźni", to następnego może (a raczej na pewno) pojawić się problem z tym, co napisać dalej. W sposób przedstawiony przez Hemingwaya idzie zachować ciągłość. Siadasz do pisania, wiesz, co masz pisać, więc piszesz. Zero przestojów.
3: Never think about the story when you're not working.
Dusigrosz: Mam całkowicie przeciwne zdanie. Na najlepsze pomysły wpadłem, myśląc o opowiadaniu podczas robienia czegoś innego. To oczywiście zależy od osoby, ale ja wręcz preferuję myśleć o tworzonym świecie na spacerze czy rowerze – lekka, relaksująca aktywność sprzyja kreatywności. O wiele mniej przytłaczające, niż kiedy siedzisz przed zapisaną stroną i rozpaczliwie próbujesz coś wymyślić, bo nie wiesz, co napisać dalej. Dla mnie to zawsze sygnał, że należy wyłączyć komputer i pójść spać albo wyjść na dwór. Pomysłów nie należy poganiać.
graf: Widzę, że nie jestem wyjątkiem. Również na najlepsze pomysły wpadam, kiedy robię coś niewymagającego myślenia: sprzątam w domu, jadę na rowerze, biegam, biorę prysznic czy próbuję zasnąć. Koncepty, rozwiązania problemów napotkanych podczas pisania i tak dalej same przychodzą do głowy; nie jest to wymyślanie niczego na siłę.
4: When it's time to work again, always start by reading what you've written so far.
Dusigrosz: Jak najbardziej. To wręcz konieczne, żeby przypomnieć sobie, o czym się pisało i od razu poprawić parę baboli popełnionych przez o dzień głupszego siebie.
graf: Słuszna rada. Głównie dlatego, że w ten sposób najłatwiej jest wczuć się w historię i przypomnieć sobie styl, w którym się pisało.
5: Don't describe an emotion – make it.
Dusigrosz: Też zgadzam się całkowicie.
graf: Zasada „show, don't tell". Niby łatwiej napisać, że „Krzyś bał się", ale jakoś lepiej to wygląda, gdy strach zostanie przedstawiony w postaci drżących dłoni czy łamiącego się głosu.
6: Use a pencil.
Dusigrosz: Ernie żył zanim wynaleziono komputery i edytory tekstu, więc nie będę się nad nim za bardzo znęcał, ale ta rada zestarzała się okropnie. Klawiatura jest o wiele szybsza. Palce mają faktyczną szansę nadążyć za myślami. Na papierze pisze się znacznie wolniej, łatwiej popełnić z pośpiechu błąd, a ewentualna późniejsza edycja tekstu jest bardziej problematyczna. No i w końcu i tak trzeba tekst przepisać na komputer.
graf: Nie chcę się powtarzać za Dusigroszem, dlatego odniosę się do dwóch rzeczy, o których wspomniał. Problematyczna edycja tekstu zapisanego ołówkiem jest także zaletą – mamy ograniczone miejsce na ewentualne poprawki, dlatego finalnie korektę trzeba będzie zrobić później. Zmusi to nas do dalszego pisania, a nie skupiania się na fragmencie, który nam nie pasuje.
Przepisywanie tekstu na komputer może być męczące i przede wszystkim czasochłonne... ale tworzenie drugiego, trzeciego czy kolejnego draftu i tak nas prawdopodobnie nie ominie. Podczas przepisywania możemy na bieżąco wprowadzać poprawki et cetera.
7: Be Brief.
Dusigrosz: Im przystępniejszy styl, tym tekst jest łatwiejszy w odbiorze i tym klarowniej można przekazać, co się ma na myśli. Nie oznacza to jednak, że nie można sobie czasami pozwolić na odrobinkę ekstrawaganzy.
graf: Tak.
Źródło:http://www.openculture.com/2013/02/seven_tips_from_ernest_hemingway_on_how_to_write_fiction.html
CZYTASZ
Rutyna pisania
De TodoJest sporo poradników o tym jak pisać: jak stworzyć barwny i żywy świat, jak wymyślić intrygującą fabułę, jak wykreować bohaterów z psychologiczną głębią? Zawsze brakowało mi takiego, który koncentrowałby się na około pisarskich sprawach jak to, gdz...