Wspomnienie 1cz.4

205 6 11
                                    

Pov.(T.I.)
    Nie wiem co mam już robić, duszę się tym miejscem, te same ściany, te same twarze i rzeczy. Jestem tu już dwa miesiące i nadal nie wiem co z moją mamą. To jakiś koszmar. W dodatku ten szpital nie ma internetu a ja nie mam za wielu gier na telefonie. Po prostu świetnie.
P.- Dzień dobry (T.I.).
(T.I.)- Dzień dobry...
P.- Mam dla ciebie obiad i propozycję nie do odrzucenia.
(T.I.)- Jaką propozycję?
P.- Chciałabyś po obiedzie pomóc mi na onkologii?
(T.I.)- A co będę tam robić?
P.- Bawić się z dziećmi.
(T.I.)- Heeeee....dobra i tak nie mam nic do roboty.
Zjadłam szybko obiad i poszłam z pielęgniarką.
   Kiedy tam doszłyśmy przywitało nas mnóstwo dzieci. Większość skakało ze szczęścia na nasz widok i przytulały się do mnie i pielęgniarki. Byłam zaskoczona tym jak te dzieci są szczęśliwe choć i tak niedługo umrą.
D.-  Jak się nazywasz? - zapytał się mnie mały chłopczyk.
(T.I.)- T.I.
D.- A pobawimy się?
(T.I.)- A w co byś chciał?
D.- Może w gotujemy zupe?
(T.I.)- A jak się w to gra?
D.- To proste, jest jedna osoba która mówi gotuję zupę z fioletowego, oczywiście kolor jest dowolny, a reszta szuka takiego koloru, gotujący zaczyna odliczać do 20 sekund, a jeśli ktoś  nie znajdzie tego koloru  to osoba która gotuję zupę zaczyna ich gonić do tego momętu aż nie złapie jednej z nich.
(T.I.)- A co się stanie jeśli ta osoba gotująca złapie tę osobę?
D.- Wtedy ta osoba jest gotująca.
(T.I.)- Ok chyba rozumiem, tooo kto będzie gotować?
D.- Może ty?
(T.I.)- No dobra, mogę spróbować.
D.- Hej bawimy się w gotujemy zupe!- jak na zawołanie po tych słowach wszystkie dzieci zaczęły piszczeć ze szczęścia, aż uszy mnie rozbolały.
I.D.- A kto będzie gotować?
D.- T.I.
    Gdy wszystkie dzieci ustawiły się w półkolu wokół mnie w sali zabaw, zaczęłam zabawę:
- Gotuję zupę z czerwonego. - wszystkie dzieci się rozbiegły po sali a ja zaczęłam odliczać.
-1
-2
-3
-4...
-19
-20!
Zaczęłam gonić piątkę dzieci które nie znalazły koloru. Mówiąc szczerze to było trochę za proste, bo gdy tylko zaczęłam pogoni za nimi to po około minucie złapałam jedną dziewczynkę. I tak spędziłam kolejne dwie godziny asz nie musiałam iść do swojego pokoju. Oczywiście pielęgniarka znowu zakończyła to co najlepsze. Naprawdę dobrze się z nimi bawiłam. Będę musiała tu częściej przychodzić.
                       ------skip noc------
Obudziłam się w środku nocy, znowu. Dosyć często mi się to zdarzało ale po chwili zasypiałam. Teraz tak nie było. Przewracałam się z boku na bok ale to nic nie dawało. Było strasznie ciemno, nic nie widzałam. To było dziwne, ponieważ pielęgniarka zamykała mój pokój na klucz, ale czułam czyjąś obecność.
(Ktoś)- Witaj T.I.~
(T.I.)- Kim jesteś i co ode mnie chcesz, czekaj...z kąd znasz moje imię!?
(Ktoś)- Hymm odważna jesteś, nawet się nie zająknełaś, ale to zmienimy~ nagle zaczęłam spadać w nicość, chciałam się ruszyć ale nie mogłam nic zrobić, do momętu aż nie spadłam na twardą podłogę. Była tak samo czarna jak otoczenie. Gdy wstałam i rozejrzałam się po otoczeniu przede mną pojawił się SZKIELET! Był pokryty czarną śmierdzącą maźą, która przykrywała jeden z jego oczodołów i tworzyła cztery macki na jego plecach.
(Ktoś)- No to zaczynamy zabawę~ po tych słowach z podłogi zaczęły pojawiać się dziwne pędy wciągające mnie pod ziemię. Mimo prób wydostania się nic nie zadziałało a on tylko mi się przyglądał z mega wielkim uśmiechem. Kiedy to coś mnie wciągnęło zobaczyłam mojego dziadka siedzącego w bujanym fotelu. Był odwrócony do mnie tyłem i głaskał jakiegoś kota.
(T.I.)- D-dziatku czy to ty?- wtedy się odwrócił i zobaczyłam jego twarz. Była zmasakrowana, nie miał jednego oka i odciętą żuchwę oraz język, a z jego otworu gębowego sączyła się krew. Kot na jego kolanach nie był lepszy, nie miał głowy i łap natomiast jego futro było przypalone w kilku miejscach. Na ten widok zamarłam.
(T.I.)- Coś ty im zrobił?- do moich oczu zaczęły napływać łzy. Upadłam na kolan i nie mogłam powstrzymać łez.
(Ktoś)- Hymmmm nie takiej reakcji się spodziewałem, na cóż to spróbujemy czegoś innego innym razem~
(T.I.)- O czym ty gada..AAAAAAAAAA...- znowu zaczęłam spadać tylko tym razem z większą prędkością.
P.- T.I. wszystko dobrze!
(T.I.)- Gdzie on jest!?
P.- Ale kto?
(T.I.)- No ten..... nie ważne, pewnie to był tylko zły sen...
P.- Cóż to dobrze że się obudziłaś, przyniosłam ci śniadanie.
(T.I.)- Oo dziękuję..." Na szczęście kanapki a nie ta ochydna owsianka!"
P.- Smacznego, a i jeszcze jedno dziś idziesz na temografie głowy i jeśli lekarze nic nie wykryją dowiesz się o stanie swojej mamy.
(T.I.)- To ŚWIETNIE!
P.-  Spokojnie nie krzycz tak, temografia będzie o 15.
(T.I.)- Dobrze, dziękuję za informację.
P.- Proszę bardzo.
                             C.N.D.
______________________________________
Witajcie kochani! Mam nadzieję że rozdział się podobał. *Patrzy w papiery* zaraz zaraz wstęp widziało ponad 30 osób a nikt nie wybrał incydentu w ankiecie! Proszę się wrócić i to naprawić!

Czy to przeznaczenie? UF Sans x readerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz