Kolejnej nocy, kolejnej rozmowy, Ewron w głębi duszy trochę wyczekiwał. Czuł się dziwnie, przypominając sobie nieznane dotąd ciepło wypełniające go pod koniec ostatniej rozmowy, ale chyba nieświadomie chciał go doświadczyć od nowa. I może dlatego pilnował telefonu. Próbował zająć się czymś innym, montowaniem, przeglądaniem mediów społecznościowych, oglądaniem seriali, ale tak naprawdę obserwował tylko, czy nie pojawia się żadne nowe przychodzące połączenie. I nie pojawiało się. Około czwartej nad ranem, zmęczony czekaniem i upojony niezdrową ilością kofeiny, sam zadzwonił, pierwszy raz w życiu czując, jak serce podchodzi mu do gardła. Za cholerę nie wiedział, czym się stresował. Rozmawiali setki razy, więc czemu ten jeden raz miał być inny?
Pierwszym co usłyszał był szum i głośna muzyka. Odruchowo odsunął telefon od ucha, by jakkolwiek odciąć się od hałasu. Coś zastukało, zabrzęczało i po chwili Thorek, bardzo cicho, zaczął coś do niego mówić, zagłuszony głośną muzyką.
— Nic nie słyszę — Burknął Ewron, nie będąc pewnym, czy jego przyjaciel go usłyszał. Wciąż czekał, zniecierpliwiony i zmęczony ciągłym szuraniem, rozwalaniem i darciem mord innych ludzi. W końcu usłyszał głośne kroki i odgłos otwieranych i zamykanych drzwi, a wszelki hałas został stłumiony i już prawie wcale mu nie doskwierał. Thorek westchnął po drugiej stronie słuchawki.
— Przepraszam.
— Dobra, luz, gdzie jesteś?
— Na jakiejś imprezie. Urodziny kolesia z uczelni, te sprawy.
— Przeszkadzam?
— Nie, w sumie to i tak męczył mnie ten zgiełk. Więc wolę gadać z tobą.
Ewron zdusił w sobie delikatny uśmiech i skupił się na tym dziwnym uczuciu ciepła, które znów powolutku zaczęło go ogarniać. Nie było nieprzyjemne, ale zaskakujące, i, miał wrażenie, że złe.
— Działo się dziś coś ciekawego? — Spytał Thorek, przerywając mu rozmyślania.
— Wstałem o siedemnastej. Zaniosłem sąsiadce pająka. Duży był, wiesz? Takie ciemne, czarne nogi miał.
— Zgłosi cię gdzieś w końcu.Thorek się zaśmiał. Oczywiście, śmiał się już setki tysięcy razy, ale tym razem było inaczej i Ewron poczuł, jakby serce zabiło mu o wiele mocniej niż powinno. Był rozkojarzony własnymi uczuciami i ciepłem wkradającym się na policzki. Może był chory, miał gorączkę i to przez to. Może musiał odpocząć.
— Hej, żyjesz?
— Dziwnie się czuję. — Odparł niemal od razu. Jak z automatu, nawet nie myśląc o tym zbytnio. — Chyba pójdę się położyć. Albo przejść do apteki.
— Jak coś to to dzwoń, ok? Do mnie, lub kogokolwiek.
Ewron już nie słuchał. Rozłączył się i odłożył telefon obok, samemu rzucając się na miękką pościel. Był na siebie zły. Mogli pogadać, Thorek chciał, to była idealna okazja, a on ją zmarnował, przez jakieś swoje widzimisie. Schował twarz w dłoniach, czując ciepło spowijające całe policzki. Może faktycznie był chory.
iufyidturseawqafgh'lopugicb ok
nei wiem ide ogladac majkraft