Ciężkie, pojedyncze krople deszczu roztrzaskiwały się o parapet. Było ciemno i buro, a monotonna szarość wlatywała do malutkiej kawalerki, wypełniając ją bezsensem i nicością. Nie spał, nie wiedział ile, ale nie spał i piekły go oczy. Mrugając, miał wrażenie, że pod powiekami zamiast gałek ma piach, i wszystko zaraz się wysypie, a on zostanie pusty. Chciałby spać, tak szczerze. Po prostu pominąć wszystko, wyciszyć się i zniknąć na parę godzin lub dłużej. Patrzył czasem z utęsknieniem w stronę tabletek nasennych rozsypanych po biurku, ale robiło mu się niedobrze na wspomnienie ich smaku. I może czuł, że sen nic tu nie pomoże. Że nieważne ile tabletek połknie, na ile godzin się wyłączy, nie ucieknie od obowiązków i pytań, które ciągnęły go w dół.
Czas wlókł się niemiłosiernie. Wszechobecna szarość nie pomagała w ustaleniu, która jest godzina. Może wszystko się zatrzymało. Może ma dla siebie całą wieczność, by myśleć i zadręczać się tym, co zrobił.
Odwołał stream. Naplótł jakichś bzdur, próbując być wiarygodnym. Kłamanie weszło mu już w nawyk i przychodziło z zaskakującą aż łatwością.Leżał na podłodze, z rozłożonymi ramionami, skupiając się na deszczowej pogodzie. Łóżko byłoby wygodniejsze, ale nie chciał tam leżeć. Miał wrażenie, że wciąż pachniało Thorkiem. Pachniało krótkim momentem niepoprawnej bliskości i tymi wszystkimi uczuciami, których tak nienawidził. Przypominało mu, jak leżał na nim nocami, pogrążony w rozmowie, nie wiedząc jeszcze, jak mocno wpadnie w to bagno. Może powinien zmienić materac. I mieszkanie. I życie. I mózg. Bo z tym obecnym nie potrafił już funkcjonować.
Nie wiedział, co zrobić. Jak iść dalej, do przodu z życiem. Musiał podjąć decyzję, musiał coś zrobić, musiał ogarnąć siebie i te pieprzone uczucia. Za oknem zaczęło się ściemniać.Przecież mógł zrobić tylko jedno. Jedno rozwiązanie będzie dobre, bezpieczne. Zrujnuje go, ale przecież zarówno on, jak i to wszystko inne było zrujnowane już od dawna. Nie ma co naprawiać, brać gorący popiół w ręce i próbować budować z niego forty. Nie wyjdzie, nigdy by nie wyszło.
Telefon leżący obok zaświecił się, wypełniając pokój jasnym światłem. Na wyświetlaczu zobaczył boleśnie znajome imię. Serce podeszło mu do gardła, a oczy zapiekły.Nie odebrał.
ale mi dwie osoby napierdolą
no ale to tyle
elojak mowilam, moze kiedys cos jeszcze napisze, ale raczej na innym koncie ktore podam w profilu, ale idk, na razie nie mam zadnych pomyslow, elo