Rozdział 7. Valentina

1.1K 90 6
                                    

Od fenomenalnego balu minął spokojny tydzień. Nikt nie ględzi mi o ślubie, nie wspomina przez co jestem bardzo szczęśliwa. Po moim narzeczonym zaginął ślad. Jakby nigdy nie istniał. W sumie oficjalnie nawet go nie znam albo ojciec myśli, że tak jest.

– Panienko, pani tata, woła panią do jadalni – wynurzam się spod kołdry, co jest nie lada wyzwaniem.

– Dobrze, możesz iść – mówię do młodej dziewczyny, która pracuje w naszym domu jako pomoc. Sama mogłabym się budzić czy robić jedzenie czy sprzątać, ale ojca nie da się przegadać. On musi mieć idealne dłonie. Nie przepracowane, żadnych odcisków ani nic takiego. To byłaby hańba. Czasem żałuję, że nie urodziłam się w normalnej rodzinie. Marzę o małym domku, psie. O troszczących się rodzicach, którzy nie zrobili mnie tylko po to, by spoić dwie, ogromne rodziny mafijne. Jestem kartą przetargową swojego ojca.
Mimo tego, nie mam takiego złego życia. Ojciec interesuję się mną, w małym stopniu, ale to zawsze coś.

Tak bardzo nie chcę wyjść z łóżka, ale spóźnienie się wiąże się ze srogą miną ojca, zbesztaniem. Odkrywam się. Ubieram się w przygotowane wczoraj ubrania i pędzę na dół.
Ojciec tak jak zawsze siedzi u szczytu stołu, mama naprzeciwko niego, a my z bratem również patrzymy sobie w oczy. Odsuwam krzesło, zwracając uwagę pozostałych. Już widzę jak matula modli się w duchu, by ojciec nie podniósł na mnie głosu, bo spóźniłam się. O minutę.

– Nareszcie raczyłaś nas odwiedzić młoda damo! – uderza pięścią w stół, a ja milczę. Ta rodzina to jedna wielka pomyłka. Mam wrażenie, że wzrok ojca mnie pali.

– Przepraszam – mówię cicho ze skruchą. Chociaż wcale nie jestem smutna.

– Żeby mi się to więcej nie powtórzyło – rząda,  a ja próbuję utrzymać uwagę patrząc na brata, który usiłuję utrzymać powagę. Mój brat jest normalny. Śmieszą go zasady ojca.

Po kilku minutach jedzenia w ciszy ojciec ją przerywa.

– Jutro przyjedzie do nas twój przyszły mąż. Masz być kulturalna tak jak na moją córkę przystało. Uśmiechaj się, nie bądź sztywna – coś jeszcze?

– Dobrze, ojcze – mam już dość. Tych nędznych spotkań, które ojciec nazywa wspólnym śniadaniem. Mama jest śpięta, wygląda jakby miała zatwardzenie, Zack je byleby jak najszybciej i znika, ojciec za każdym razem udowadnia nam, że tylko on się liczy. A wszyscy mogą całować go po stopach i dziękować mu, że zwrócił na nich jakąkolwiek uwagę.

Zjadam wszystko. Odejść od stołu możemy tylko wtedy, gdy pozwali na to pan całego świata.
Od razu po całym tandetnym przedstawieniu i usiłowaniu przedstawieniu światu jaką jesteśmi idealną rodzinką doganiam brata na korytarzu. Jak zwykle, wyjeżdża. Próbuję wyrwać się od tego wszystkiego. Ojciec nie pilnuję go tak jak mnie, bo dobrze wie, że jego syn nie zrobi nic nie podążanego.

– Gdzie jedziesz? – patrzy na mnie z politowaniem.

– Na plażę do normalnych ludzi –  warczy. Wkurwia go to, że zatrzymuję go tu. Nieważne czy nasza rozmowa trwa parę sekund.

– Zabierz mnie ze sobą. Po raz ostatni chcę się poczuć normalnie – nalegam. Wiem, że i tak się nie zgodzi. Nie chcę narazić się na gniewa ojca.

– Dobra, zabiorę cię. Tylko nie wiem jakim cudem chcesz ominąc ochroniarzy i wszystkie kamery – dziwie się. Nigdy nie chciał mnie wziąć ze sobą.

– Znam kod, który blokuję wszystkie kamery na pięć minut. Musimy dostać się do garażu.

– Będę miał przejebane – mówi pod nosem, gdy idziemy bocznymi korytarzami, gdzie powinno być najmniej ludzi mojego ojca. Oboje znamy tu wszystko jak własną kieszeń. Nie boje się, ponieważ mój brat ma ze sobą dwa pistolety. Jeden zapewne da mi.

– Nie narzekaj zawsze mogło być gorzej – pocieszam go, co nie wychodzi mi tak jak bym chciałam.

– Gorzej nie może być – uśmiecham się. Jesteśmy jak typowe rodzeństwo, ale gdyby coś się stało skoczylibyśmy za sobą w ogień.

W garażu nie ma żadnych ochroniarzy, szczególnie mnie to nie dziwi, bo nie ma tu niczego co mogłoby zaszkodzić mojemu ojcu. Oprócz drogich pojazdów nie ma tu nic. Helikopter jest dobrze ukryty w innej części domu. Samolot zaś na lotnisku.
Podchodzę do małego narzędzia z cyferkami. Zack odpalił już auto i pilotem otwiera główną bramę. Dzięki temu każdy będzie myślał, że wyjedziamy tamtędy.
Czuję się jakbym uczestniczyła w skoku na bank. Nieziemskie uczucie. Szybko, lecz ostrożnie wpisuję kod. Kamery wyłączają się. Biegnę do auta. Brat wyjeżdża przez boczną bramę.

Gdy wyjeżdżamy na ulicę nie wiem czy się śmiać czy płakać. Wstaję z siedzenia, ponieważ samochód mojego brata nie ma dachu. Zdejmuję gumkę, a moje włosy w jeden chwili rozwiewa wiatr. Rozprostowuje ręce. Cieszę się jak małe dziecko, ale boje się rzeźni w domu. Nie tylko ja będę ją miała, ale i mój brat.
Samochód Zacka nie ma nadajnika z początku miał, ale mój mądry brat sam go zlikwidował.

Mieszkamy na obrzeżach Los Angeles, a ja nawet nie znam swojego miasto. Szkoła, dom, szkoła. Gdy skończyłam się uczyć  wychodziłam... do ogrodu i z powrotem. Oczywiście od czasu do czasu zdarzały się wyjścia do opery z rodzicami, ale to nie dla mnie.

Naukę w szkole zakończyłam w wieku dwudziestu lat. Taka jest zasada ojca. Później rok mogłam uczyć się w domu. Na tym koniec.  Mam dwadzieścia jeden lat od trzech miesięcy w domu nudzi mi sie niemiłosiernie. Tak to chociaż pouczyłam się na testy. Ojciec się nade mną zlitował i od urodzin dwa razy w tygodniu uczę się hiszpańskiego.
Każdy był w szoku, ale decyzji ojca się niepodważa.

Brat puszcza moją ulubioną piosenkę It's you. Siadam na fotelu i zaczynam śpiewać :

I love, watching your every move
Trying to get close to you
Seems like I'm falling in love
I feel, heaven under my feet
Wrapped up in silky sheets
Come lay your head down next to me

– Siostra, myślałem, że ty jednak fałszujesz – śmieje się ze mnie. Od zawsze kochałam śpiewać.

– Jebnij się w ten twój pusty dekiel!

Nieznajomy: Radzę ci jak najszybciej wrócić do domu.

Teraz możesz mnie w dupe pocałować mój przyszły, marido!

---------------------------------------------------
Witam was po dość długiej nieobecności w tej książce, ale obiecuje się poprawić! 😂😅

Coraz bliżej do wielkiego dnia!

Marido - mąż

Szafirowa Królowa - ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz