a/n: radzę zarezerwować sobie chwilę, bo ten "krótki" dodatek ma prawie 8k słów. plus, występuje smut więc jeśli nie przepadacie, nie musicie czytać.
t h e o
Theo był podekscytowany.
Nie widział się z Nickiem na żywo od ferii zimowych i zdążył już porządnie zatęsknić za tą bladą szyją, którą tak bardzo lubił całować. Nie miał też za bardzo czasu by rozmawiać z nim przez iryfon (kiedy się nie uczył, po prostu spał).
Nie zdawał sobie sprawy, jak ciężkie będą starania o stypendium.
Nico miał przyjechać na jego bal maturalny, ale jakoś im nie wyszło z organizacją. A na czas jego urodzin przypadało składanie dokumentów do collegów, więc oboje byli z mamą zabiegani. Nie mieli czasu świetować, więc po prostu odrobinę dłużej rozmawiał z chłopakiem przez iryfon.
Do tego, Nico cały czas mieszkał w Obozie. Co prawda dzieliła ich tylko godzina, ale i tak trudno było im się zgrać.
Theo wierzył jednak, że im się uda. W końcu mieli zamieszkać razem, kiedy zacznie studia. Co prawda mama jeszcze nie wiedziała, ale oni planowali to od jakiegoś czasu.
A teraz Nico przyjeżdżał razem z Annabeth i Percym na jego uroczystość zakończenia liceum. Starsza siostra uparła się, że razem z narzeczonym przyjadą go wesprzeć, a dla Theo obecność Nica w tak ważnym dla niego dniu była wręcz oczywista.
Zaparkował błękitnego fiata mamy na przylotniskowym parkingu. Przyjechał samochodem mimo korków, bo jego przyjaciele mieli zostać w Houston tydzień, a Annabeth lubiła zabierać ze sobą w podróże rzeczy, o których posiadanie nikt jej nie podejrzewał. Nie miał ochoty na duszenie się w metrze ze stosem bagażów przyszłej pani Jackson.
Zauważył ich pierwszy. Annabeth była ubrana w zwiewną sukienkę w kwiaty. Okrągły, ciążowy brzuszek odznaczał się niewyraźnie na jej sylwetce, a Theo nie mógł się nie uśmiechnąć. Percy obejmował ją ramieniem mówiąc coś do idącego obok Nica.
Ach, Nico. Theo nie mógł się na niego napatrzeć.
Szatyn cały czas był chudy, ale jemu to w żadnym stopniu nie przeszkadzało. Roztrzepane i lekko rozczochrane, ciemne włosy opadały na jego czoło, osłaniając w pewnym stopniu ciemne oczy, których kolor tak dobrze pamiętał. Czarna koszulka z półokrągłym dekoltem idealnie eksponowała jego obojczyki, a te cholernie ciasne spodnie...
Theo był pod wrażeniem. Jeśli Nico ubierał się tak na co dzień, nie był pewny czy da radę wytrzymać kolejny tydzień bez częstych wizyt w łazience.
Nico zauważył go chwilę później. Uniósł lekko rękę i wyraźnie się nad czymś zastanawiał, zanim Percy popchnął go lekko w stronę Theo, który zatrzymał się przy wyjściu.
Nico podszedł do niego szybkim krokiem i bez słowa mocno objął. Theo zatracił się w zapachu jego włosów i przygryzł wargę, gdy poczuł zbierające się w kącikach oczu łzy szczęścia.
— Nawet nie wiesz, jak bardzo za tobą tęskniłem — mruknął Nico, niechętnie się od niego odsuwając.
— Też tęskniłem, skarbie — szepnął Theo. — Kocham cię.
— Ja ciebie też.
— Theo! — zawołała rozpromieniona Annabeth, podchodząc do nich uradowana. — Nie mogę uwierzyć, że mój mały braciszek kończy już liceum!
— Ciebie też miło widzieć, Annabeth — uścisnął siostrę. — Który to dokładnie miesiąc?
— Piąty! — uśmiechnęła się.
CZYTASZ
wychowanek anioła || nico di angelo
Fanfiction[zakończone] oboje w głębi duszy byli samotni. dopóki się nie spotkali, nie zdawali sobie z tego sprawy. gatunek: fluff (lekki smut w dodatku) słowa: 19k (+ dodatek 8k; razem 27k) początek: 05052020 koniec: 23062020 (+ dodatek 04122020) (nico di ang...