n i c o
Czuł się wspaniale. Nie myślał nawet o tym, że w końcu Theo jest tylko jego przyjacielem. Że już go nie pocałuje, a to nic dla niego nie znaczyło.
Nie wiedział, czemu się na to zgodził. Nie wiedział, czemu Theo w ogóle zaproponował, że go pocałuje. Może po prostu było mu żal Nica, który przez siedemdziesiąt osiem lat swojego długiego życia, nigdy nikogo nie pocałował?
Nico westchnął cicho, kiedy Theo odsunął się od niego. Uśmiechał się lekko, a okulary przekrzywiły mu się na nosie. Nico nie mógł powstrzymać myśli, że wyglądał naprawdę uroczo. Miał taką ochotę pocałować go jeszcze raz...
Uniósł lekko ku górze kąciki ust. Dziwiło go to, ale nie czuł zawstydzony czy zażenowany. Theo też się taki wydawał - Nico miał wrażenie, że właśnie przerwali napięcie, którego wcześniej nie wyczuwali.
Nic nie mówili, żaden z nich tego nie potrzebował. Nico obserwował Theo, który spoglądał to na niego, to znów na jezioro.
- Strasznie szybko mija mi ostatnio czas - powiedział w pewnym momencie. - Już pojutrze przyjeżdżają Rzymianie, a do rozpoczęcia roku szkolnego jeszcze tylko trzy tygodnie... A mam wrażenie, że jestem tu tak krótko.
- Wyjeżdżasz na rok szkolny, prawda? - zapytał Nico.
- Tak, druga klasa liceum na mnie czeka - westchnął. - No, i mama potrzebuje kogoś, kto pamiętałby o ścieraniu kurzy i wynoszeniu śmieci.
- A przyjedziesz na przerwę w zimie? - dopytywał się.
- Pewnie tak - spojrzał na niego. - Czemu pytasz?
- Bardzo lubię Willa, ale nie uśmiecha mi się siedzenie tu tylko z nim dziesięć miesięcy - skrzywił się lekko. - Boję się, że się prędzej pozabijamy.
- Kayla też jest całoroczna - zaśmiał się cicho. - Raczej nie pozwoli ci zesłać do Podziemia swojego brata.
- To nie zmienia nic, jeśli chodzi o moje bezpieczeństwo.
- Przyjadę, żeby sprawdzić czy żyjesz - uśmiechnął się. - Ale możesz też pojechać na jakiś czas do Obozu Jupiter. Masz tam siostrę, nie?
- Reyna i Frank już mi to proponowali - odparł. - Hazel też mnie namawiała, ale to jednak w Obozie Herosów czuję się lepiej. Co nie zmienia faktu, że pewnie ich jakoś odwiedzę.
- No widzisz? - Theo zaśmiał się cicho. - Może jednak nie pozabijacie się z Willem aż tak bardzo.
- Tak bardzo? - spojrzał na niego rozbawiony. - Sugerujesz, że i tak się pozabijamy?
- Z tobą czasem trudno wytrzymać - uśmiechnął się szeroko. - Ja ledwo daję radę ze swoim wrodzonym spokojem.
- Dzięki, Theodore.
Zaśmiali się obaj. Nico przypatrywał mu się dłuższą chwilę. Theo wyglądał jak zawsze. Z szarych oczu można było wyczytać zamyślenie i wewnętrzny spokój, na ustach miał lekki uśmieszek. Włosy związał z tyłu głowy, ale parę kosmyków i tak opadło mu na twarz. Wycierał właśnie okulary o rąbek flanelowej koszuli w czarno zieloną kratkę, którą miał na sobie. Była rozpięta, z pod spodu wystawała pomarańczowy podkoszulek.
- Powiedziałem dzisiaj rano mojemu rodzeństwu - spojrzał na Nica. - Annabeth i tak się wczoraj dowiedziała, więc nie było sensu tego ukrywać.
- To chyba dobrze? - uśmiechnął się lekko.
- Chyba tak - Theo zamyślił się na chwilę. - Zareagowali zupełnie inaczej niż się spodziewałem. Wszyscy zdają się po prostu mnie akceptować, traktują mnie tak samo.
- W końcu jesteś tą samą osobą - stwierdził Nico. - Teraz jesteś nawet bardziej sobą, niż byłeś wcześniej. A przynajmniej dla nich.
- Masz rację - westchnął. - Jest mi lżej, wiesz? Kiedy już nie muszę nic ukrywać.
- Ja czułem się tak, kiedy powiedziałem Percy'emu, że się w nim kochałem - pokręcił głową, wspominając te wydarzenia. - To oczyściło atmosferę. Między nami nie było najlepiej, a wszyscy myśleli, że podoba mi się Annabeth.
- Kochałeś się w Percym? - Theo zaśmiał się cicho. - Percym Jacksonie?
- Możesz mi tego nie wypominać? - sam też uśmiechnął się lekko. - Już dawno mi przeszło, byłem wtedy młody i łatwo ulegałem uczuciom. A Percy wydawał się taki idealny...
- Kiedy to było? - zapytał Theo.
- Po tym jak przyjechałem do Obozu, w Labiryncie... - odparł. - No, w sumie to nawet po wojnie Tytanów. Jak zaginął, a ja znalazłem go w Obozie Jupiter... Chyba wtedy już o nim tak nie myślałem.
- To musiał być szok...
- Nawet nie wiesz jaki - zaśmiał się cicho. - Od czasu jego zniknięcia byłem parę razy w Obozie, a jego tam nie było. Niby Jason i reszta coś podejrzewali, ale tutaj też nie spędzałem dużo czasu, więc jakoś specjalnie nie byłem przekonany co do tej myśli.
- Tak, pamiętam - Theo spojrzał na jezioro i pływających po nim w kajakach herosów. - Straszyłeś młodszych obozowiczów, kiedy się pojawiałeś.
Nicowi to wszystko wydawało się już bardzo odległe. O Percym nie wyobrażał sobie myśleć inaczej, niż o irytującym starszym koledze, a przemieszczanie się między Podziemiem, a światem ludzi tak często wydawało się nierealne. Nigdy by się do tego nie przyznał, ale nigdy nie wróciłby do tamtych czasów. W Obozie zaczął czuć się jak w domu, którego tak długo nie miał.
No, i tu był Theo.
- Mam nadzieję, że Jason cię jednak nie zamorduje - wyznał. - Mimo wszystko zdążyłem się do ciebie przyzwyczaić.
- Też mam taką nadzieję - uśmiechnął się lekko. - Też się do siebie przyzwyczaiłem.
- Zawsze może cię poważnie uszkodzić - odgryzł się Nico. - Wtedy będę przychodził do infirmerii, żeby się z ciebie śmiać, kiedy Will będzie cię składał do kupy.
- Wiesz, w końcu zostanę pobity za bycie twoim chłopakiem - uśmiechnął się Theo. - Wypadałoby, żebyś mnie odwiedzał.
Zaśmiali się oboje. Nico nie czuł się niezręcznie z tymi żartami, sam nie wiedział dlaczego. Gdyby Percy, Will czy ktokolwiek inny żartował sobie z bycia jego chłopakiem, najprawdopodobniej spłonąłby ze wstydu.
Z Theo było inaczej. Może to ten pocałunek? Nico był pewny, że coś zmienił. Nawet jeśli żaden z nich raczej już o nim nie wspomni.
Nie wiedział tylko co.
Cały czas miał ochotę dotknąć włosów Theo, musnąć jego policzek opuszkami palców. Cały czas chciał spędzać z nim jak najwięcej czasu, jednocześnie umierając w środku będąc obok i nie mogąc pocałować. Wyznać, że go kocha.
Bo Nico jednego był pewny.
Zakochał się bez pamięci w Theodorze Wardzie. I nie miał zamiaru tego zmieniać.
CZYTASZ
wychowanek anioła || nico di angelo
Fanfiction[zakończone] oboje w głębi duszy byli samotni. dopóki się nie spotkali, nie zdawali sobie z tego sprawy. gatunek: fluff (lekki smut w dodatku) słowa: 19k (+ dodatek 8k; razem 27k) początek: 05052020 koniec: 23062020 (+ dodatek 04122020) (nico di ang...