Dobra, lecimy z tym koksem pomyślałam przed klasą. Na uniwerku jest tyle sal, że się zgubiłam, a na moje nieszczęście mamy zajęcia z najgorszą osobą w tej placówce z panem Chia- Kang'iem. Jest to mężczyzna w średnim wieku, siwe włosy, duży nos, małe oczy. Uważa, że jego lekcje są najważniejsze, do tego potrafi udupić kogoś po pięciu spóźnieniach, a ja już będę miałam drugie.. ughh. Zapukałam do drzwi i weszłam.
- Ooo, a kogoż to moje piękne oczy widzą, nasza koleżanka z Rosji, co zajęło Ci aż tyle czasu, że musiałaś się spóźnić? Jechałaś z Syberii? Zapytał opryskliwie.
- Pana również miło widzieć, dokładnie stamtąd wracam, nawet kupiłam magnez z gębą trolla bo mi o panu przypominał, pokazać? Zauważyłam, że twarz starszego staję się bordowa niczym u buraka, którym swoją drogą był. Już nawet nie chciałam go wyprowadzać z błędu o moim obywatelstwie.
- Tur..Trukoska... Traul.. nie ważne, siadaj i mi nie przeszkadzaj, bo będziesz miała problemy. Odwrócił się do tablicy.
- Ależ się boję. Dopowiedziałam po polsku i skierowałam się do ławki.
Wolne było przy jakimś kujonku i o zgrozo przy typie który aktualnie dłubał w nosie. Wybrałam więc mniejsze zło i skierowałam się do tego pierwszego. Zajęłam miejsce i zaczęłam się rozpakowywać gdy zdałam sobie sprawę, że wszyscy w pomieszczeniu szepczą i wskazują palcami na moją skromną osóbkę, ktoś chyba nawet nagrywał całe to zajście.
- Autografy i zdjęcia będą po zajęciach. Powiedziałam z dumą, a teraz proszę nie przerywać profesorowi dodałam już z uśmiechem.
Cała ta szopka trwała trzy godziny. Gy zadzwonił dzwonek, pośpiesznie wrzuciłam rzeczy do torby i prawie jak na skrzydłach z reklamy redbull'a wyleciałam z sali. Akurat był czas na lunch więc skierowałam się do kawiarenki na terytorium placówki. Dzisiejszym specjałem był makaron z sosem serowym, sok jabłkowy i muffin jagodowy, z gotowym jedzeniem udałam się do wolnego stolika i zaczęłam konsumpcję dania. Wyjęłam telefon z kieszeni i sprawdziłam pocztę. Dostałam wiadomość od Unga.
* Siema młoda, co u Ciebie? Dziadek ma zamiar zrobić oficjalny powitalny bankiet na Twoją cześć. Powiedział, że możesz zabrać kogo tylko chcesz im nas więcej tym lepiej, bo po oficjalnej części będzie impreza, do tego musi być strój wieczorowy, bo nic nie jest wykluczone, że nie przyjadą nasi sponsorzy, z Korei i Ameryki.
Odpisałam mu pospiesznie
* Hej stary, czy twój dziadek kompletnie zwariował? Jaką imprezę? jaki bankiet? , przecież to nie jest potrzebne, a poza tym, byłam już w klubie.... nie pamiętasz? I co, mam niby nałożyć sukienkę? Po moim trupie..
Na odpowiedź nie musiałam czekać jakoś długo
* Bez dyskusji obecność obowiązkowa, będziesz wyglądać odjazdowo, przyszła sobota w restauracji Mariot papapa gówniarzu ;)
I z kim ja niby pójdę? Z duchem świętym? To wszystko przypomniało mi o sytuacji z rana o poznaniu kogoś. Wstałam więc pospiesznie z siedzenia, odwróciłam się, i o zgrozo kolejny raz na kogoś wpadłam, chyba nie muszę się nawet za dużo wysilać. Zadarłam głowę i zobaczyłam.....
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Polsat. :)
Nie no, żartuję.
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Zobaczyłam chłopaka, w sumie to nawet nie był jakiś brzydki. Kojarzę gębę ale nie wiem skąd.
CZYTASZ
Moja historia / Meteor garden
Teen Fiction„Do niedawna moje życie było wręcz idealne, wiecie super chłopak, dobre oceny w szkole, grono przyjaciół i pasja do muzyki. Całe te dobro runęło w gruzach przez wypowiedziane dzisiejszego ranka słowa". ^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^...