Rozdział 9

539 30 19
                                    

Od ostatniego zdarzenia z F4 minęło kilka dni, jakoś nie miałam za wielkiej ochoty przychodzić na uczelnię tak więc tego nie robiłam, z balu powitalnego również zrezygnowałam. Najbardziej było mi szkoda mojego nowego znajomego ponieważ chyba się napalił na imprezę ale stwierdził, że moje życie psychiczne jest ważniejsze od głupiego spotkania więc spędził ze mną calutki tydzień na oglądaniu seriali i objadaniu się polskimi słodyczami. Tak więc przychodząc po tym dłuższym wolnym czułam niechęć, bardzo dużą niechęć. Kierowałam się w stronę mojego oddziału gdy na moje nieszczęście natrafiłam na czwórkę tych przygłupów, próbowałam zrobić najspokojniejszy zwrot w tył i krok po kroku uciec z tamtego miejsca, ale jeden z nich krzyknął:

- Ej patrzcie, Pani jagodowe ciasteczka idzie. Chodź tu do nas! Bo inaczej my przyjdziemy do Ciebie!

Tak więc zrobiłam dobrą minę do złej gry i skierowałam się w ich stronę burcząc zaklęcia uśmiercające w stronę każdego z osobna.

- Czego chcecie? Nie zaszczyciłam ich nawet miłym przywitaniem

- Co się stało, że nie było Cię przez tydzień w szkole? Chcieliśmy zamówić kolejną porcję tych sławnych słodkości, ale w restauracji dostaliśmy informację, że jesteś w złym stanie psychicznym i nie będzie przez najbliższy czas żadnych wypieków.  Powiedział MeiZuo

- To chyba nie jest twój interes co się ze mną dzieje, a co do ciastek, to po tym co ostatnio odwalił Si to na pewno nie dostaniecie więcej. chyba, że mnie przeprosicie oficjalnie przy wszystkich.

- Okej niech tak będz.. Wypowiedź XiMena przerwał wyżej wspomniany.

- No chyba Cię coś boli dziewczynko, nie mam za co przepraszać, za to ty powinnaś to zrobić, byłaś niemiła dla swoich klientów, a poza tym ciastka wydawały się twarde, więc czekam aż się zbłaźnisz na forum błagając o moje wybaczenie.

Powiem wam, aż coś się przewróciło mi w żołądku, nie panując nad swoimi emocjami wymierzyłam mu z pięści w nos z którego po chwili zaczęła ciec krew.

- Nie mam zamiaru płaszczyć się przed takim idiotą jak ty, zapamiętaj to sobie, jeśli jeszcze raz tak się zachowasz to ucierpi nie tylko twój nos. Z piorunami w oczach poszłam wreszcie na wykłady. Usiadłam najdalej jak się dało i ignorowałam wszystko do o koła.
Z zamyśleń wyrwał mnie dźwięk przychodzącej wiadomości, ucieszona, że być może to Marcin znalazł chociaż chwilkę czasu na mnie, wyciągnęłam telefon pośpiesznie z torby. Powiem wam, że to nie był on, a treść wiadomości brzmiała następująco:

Dzisiaj o godzinie 20:20 odbędą się twoje pierwsze wyścigi, ktoś z moich ludzi po Ciebie podjedzie po lekcjach.

Do zobaczenia Ung :) .

Szkoda, że to nie ten o którym myślałam, ale chociaż trochę odciągnę myśli.
Po kilku godzinach spędzonych w tej samej klasie w końcu mogłam iść się przepakować i czekać na mojego kierowcę. Skierowałam się do szatni. Otwierając szafkę w oczy rzuciła mi się karta z jokerem od F4. Kilka osób które przechodziły tamtędy akurat zatrzymało się i zrobiło zdjęcia. Oho zaczyna się robić ciekawie, ciekawe kiedy trafię na stronę szkoły? czym prędzej zabrałam swoje rzeczy, ubrania do przebrania i jokera.  Ja wam jeszcze pokarze. Z Magdą się nie zadziera.

Przebrałam się w czarne ubrania w skład których wchodziły. Spodnie, koszulka, trampki i ramoneska. Gotowa wyszłam przed szkołę gdzie zebrał się standardowo tłum studentów przesiadujących na błoniach. Zauważyłam, samochód który podjechał pod uczelnię, nie pasował do znajdujących się w tym miejscu pojazdów. Od razu widać, że by podrasowany pod wyścigi. Dojrzałam również, że Lei wskazuje palcem w moją stronę i zawzięcie coś tłumaczy swoim kolegom. Chyba chcieli kolejny raz podejść w moją stronę, ale ja z uniesioną głową skierowałam się na miejsce parkingowe gdzie zaparkował mój transport. Gdy byłam już prawie pod autem ze środka wyszedł Ung? A co o n tutaj robi? Przecież miał mnie odebrać ktoś inny...

- Cześć maleńka, podobno bierzesz dzisiaj udział w zawodach. Zaczął rozmowę uśmiechając się czarująco.

- Tak pajacu, sam mi o tym napisałeś. Jaki to mnie zaszczyt kopnął, że przyjechał sam wnuk Minga?

- Dziadek bał się, że nie dojedziesz bezpiecznie na miejsce z naszymi kierowcami, więc sam się zgłosiłem na ochotnika, ale muszę Ci powiedzieć, że wyglądasz super, aż mam ochotę się z tobą umówić.

- Tak, tak, za marzenia podobno nie karzą, więc możesz marzyć dalej złociutki.  Dobra jedźmy, bo mamy tłum gapiów, czuję się niekomfortowo w takiej sytuacji. 

- Wsiadaj, mamy jeszcze trochę czasu to pokażę Ci fajne miejsca w tej dziurze. 

Zamierzał już wsiadać na miejsce pasażera lecz ja go wyprzedziłam i sama zajęłam wcześniej wspomniane siedzenie.

- Nie tym razem koleżko, zaraz się przekonasz jak jeżdżą kobiety z Europy. Wsiadaj a nie patrzysz się jak wół na malowane wrota. Poza tym to musimy pogadać z dziadkiem jak dotrzemy na miejsce, rzucono mi wyzwanie i nie mam zamiaru tego przegrać. 



^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^

Hej kochani, wybaczcie, że taki krótki i to, że dawno nie wstawiałam, ale na jakiś czas straciłam wenę do wszystkich opowiadań, ale po maleńku  zaczynam wychodzić na prostą. Mam nadzieję, że jesteście wszyscy zdrowi <3 

Moja historia / Meteor gardenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz