Rozdział 4

6.3K 309 211
                                    


Harry ruszył za swoim mężem do lochów. Wkrótce zatrzymali się przed obrazem przedstawiającym węża owiniętego wokół tłuczka do moździerza.

– Nienawidzę swojego partnera – powiedział Snape i drzwi otwarły się szeroko. Chociaż młodszy czarodziej milczał zawzięcie, Mistrz Eliksirów wchodząc do środka, nie mógł się powstrzymać od rzucenia chłopakowi przez ramię kolejnego komentarza:

– Jestem pewien, że hasło i tobie przypadło do gustu. Zmieniłem je wczoraj specjalnie dla ciebie.

Wbrew oczekiwaniom Gryfona komnaty były urządzone zgrabnie i ze smakiem. Wszystko w stonowanych kolorach brązu, bieli i szarości, poza leżącym przed kominkiem ogromnym, orientalnym dywanem w odcieniu ciemnej zieleni. Severus zatrzymał się przed Potterem i skinął w stronę jednego z pomieszczeń.

– Tam jest moja łazienka i sypialnia. Nawet nie waż się do nich zbliżać. Nie wolno ci też wchodzić do mojego prywatnego laboratorium – wskazał kolejne drzwi. – Jeśli – były Ślizgon pochylił się nad Harrym i wbił złowieszcze spojrzenie w parę zielonych oczu – kiedykolwiek przyłapię cię w którejś z moich komnat, sprawię, że będziesz bardzo, bardzo, ale to bardzo tego żałował.

Młodszy czarodziej odwzajemnił wyzywająco spojrzenie profesora.

– Och, czyżbyśmy już grozili współmałżonkowi? Nawet w czarodziejskim świecie, podpada to pod przemoc domową – stwierdził śmiało.

– Mój drogi mężu... – zaczął Snape z pogardą – odgrywanie przede mną spryciarza zdecydowanie nie wyjdzie ci na dobre. – Przez chwilę obaj mierzyli się wściekle wzrokiem, po czym Mistrz Eliksirów wznowił oprowadzanie chłopaka. – A oto twoje komnaty, mój drogi Harry Potterze, sypialnia i łazienka. Z pewnością sprostają twoim oczekiwaniom. Jeżeli zechcesz sprowadzić tutaj swoich przyjaciół, to pod warunkiem, że będziesz ich przyjmował w swoim pokoju.

– Więc będę mógł przyprowadzać gości! – ucieszył się głośno Gryfon, co spotkało się z krzywym uśmieszkiem ze strony jego małżonka.

– Niestety tak. Nie chcielibyśmy, żebyś tutaj zbzikował, prawda? Dyrektor zasugerował również, bym udostępnił ci swoją prywatną bibliotekę. Zgodziłem się, ale jeśli kiedykolwiek nabałaganisz w moich zbiorach, Potter, wycofam swoje pozwolenie i nawet Dumbledore nie będzie w stanie przywrócić go swojemu Złotemu Chłopcu. No cóż, ukochany – Severus uśmiechnął się szyderczo, wymawiając słowo „ukochany" wyjątkowo jadowicie – to tutaj będziesz mieszkał, dopóki nie uzyskamy rozwodu. A skoro o tym mowa – mężczyzna wydobył zwitek papierów z kieszeni swej szaty – to, Potter, są dokumenty rozwodowe. Im szybciej pokonamy Czarnego Pana, mój drogi mężu, tym szybciej będziemy mogli zakończyć tę ohydną małżeńską farsę. Już się nie mogę doczekać chwili, gdy prześlę je do Ministerstwa. – Smutek, jaki ogarnął Harry'ego, sprawił, że nie był w stanie wydobyć z siebie ani słowa. – Bądź tak miły i spożywaj posiłki w swoim pokoju. Im rzadziej będę zmuszony cię oglądać, tym lepiej dla nas obu.

– A co będzie z kon... – wyjąkał chłopak. – Jak skonsumujemy ten związek?

– Nasze małżeństwo i połączenie krwi przypieczętujemy dokładnie za dwa tygodnie. Biorąc pod uwagę charakter naszych stosunków, będę musiał wspomóc się kilkoma eliksirami.

– Wspomóc się? – zapytał niedowierzająco zielonooki czarodziej. Severus skrzyżował ręce na piersi i spojrzał z góry na chłopaka.

– Chyba nie sądzisz, że jestem w stanie podniecić się, patrząc na ciebie, Potter. – Nastolatek zaczerwienił się z zażenowania. – Szczerze wątpię, żebyś i ty poczuł się... podekscytowany moją obecnością, czy też czerpał przyjemność z penetracji. Eliksir wywołujący wzwód i drugi uśmierzający ból powinny załatwić sprawę. Mam nadzieję, że posiadasz wystarczająco dużo rozumu, by domyślić się, kto spożyje jaki preparat. – Zapadła nieprzyjemna cisza, którą po chwili przerwało nagłe pytanie opiekuna Slytherinu: – Nie sądzę, abyś miał jakiekolwiek doświadczenie w kontaktach seksualnych. – Harry potrząsnął przecząco głową.

Związek PrzeznaczeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz