Wydawało się, że nic nie uległo zmianie, odkąd Harry i Severus udali się razem do baru. Starszy czarodziej nadal trzymał go na dystans i powierzał jedynie jakieś łatwe zadania z eliksirów. Młodzieniec udawał, że takie zachowanie ze strony jego męża go nie obchodzi, ale w głębi duszy czuł z tego powodu wielki smutek. Chociaż przywykł już do chłodnej atmosfery panującej w komnatach, które dzielił z Mistrzem Eliksirów, cała ta sytuacja była wielce niewygodna i przygnębiająca. Do tego nauka rzucania mówiącego Patronusa, która wydawało mu się, że będzie łatwiejsza od lekcji oklumencji, gorzko go rozczarowała.
Zajęcia odbywały się w bibliotece Snape'a, której właściciel nie należał do łatwych nauczycieli, o czym doskonale wiedział zarówno Harry, jak i cały Hogwart. Chłopak przekonał się, że rzucanie czaru i równoczesna projekcja własnego głosu, a raczej własnych myśli, było niezwykle trudnym zadaniem. Severus nawet nie próbował ukryć szyderstwa.
— No cóż, widać, że twoje zdolności w rzucaniu zaklęcia Patronusa nie są wcale tak imponujące jak sądziliśmy — kpił, obserwując jelenia unoszącego się pod ścianą i mrużąc jednocześnie oczy z gniewu, na samą myśl, że musi przebywać w tym samym pokoju z Jamesem Potterem ukrytym pod tą postacią. Po chwili Harry stał się zbyt przygnębiony, by stworzyć w pełni ukształtowanego Patronusa, skutkiem czego z końca jego różdżki z ledwością wydobyła się nędzna, srebrna smuga dymu i natychmiast rozpłynęła w powietrzu.
— Jakież to obiecujące — szydził Snape.
— Jak możesz oczekiwać, że nauczę się czegokolwiek, skoro nawet nie starasz się traktować mnie z szacunkiem? — wyrzucił ostro chłopak, wciskając różdżkę do kieszeni dżinsów.
— Nie podnoś głosu.
— Najwyraźniej nie cierpisz uczyć mnie, ani w ogóle kogokolwiek. Wiesz co, może będzie lepiej, jeśli ktoś inny będzie udzielał mi tych lekcji.
— Dyrektor poprosił mnie — przerwał mu gładko Severus.
— O ironio! Mój własny mąż został przymuszony do nauczenia mnie czegoś, traktuje mnie z arogancją, powierza mi byle jakie zadania przy warzeniu eliksirów, mówi mi do których komnat mogę wchodzić, a do których nie... — Harry nagle urwał. Oskarżenia w niczym tu nie pomogą. W rzeczywistości mogły tylko zaostrzyć sytuację.
— Pokaż mi jak wyczarować tego Patronusa, Severusie. Proszę cię, po prostu mi pokaż. Wystarczy ci, że twój mąż cię o to prosi?
Starszy czarodziej przyglądał mu się bez emocji. W końcu, wzdychając, podszedł do biblioteczki.
— Czy przeczytałeś wstępnie jakieś lektury? — zapytał.
— Tak, czytałem. — Młodzieniec wymienił kilka tytułów, na co Snape tylko potrząsnął głową.
— One nie są dobre. Przeczytaj tę — podał Harry'emu ogromną księgę. Wyglądała na bardzo zużytą. Mężczyzna zbliżył się do Gryfona, otworzył książkę leżącą w jego ramionach i przekartkował kilka stron.
— Będziesz tak uprzejmy i przeczytasz ten rozdział do następnych zajęć — powiedział.
— Dziękuję — odpowiedział chłopak.
Severus tylko wzruszył ramionami, po czym rozsiadł się w fotelu, stojącym w rogu tej ogromnej komnaty. Wyglądał jakby rozpłynął się w cieniu spowijającym kąty pokoju.
Harry zawahał się. Co by się stało, gdyby podszedł teraz do Snape'a i powiedział, że zamierza przeczytać rozdział od razu? Przygryzł wargę i zdecydował się zrobić to, co podpowiadał mu rozum. Mistrz Eliksirów na jego widok uniósł pytająco brew
CZYTASZ
Związek Przeznaczenia
FanfictionHarry właśnie ukończył siódmy rok nauki. Niestety, Voldemort wciąż krąży gdzieś w pobliżu, a Severus regularnie uczęszcza na spotkania Śmierciożerców. Po przeczytaniu artykułu w "Proroku Codziennym" Voldemort wpada na pomysł, by Severus poślubił Har...