Rozdział 16

4.8K 288 120
                                    


Harry stał na środku swojego pokoju z uniesioną różdżką.

— Expecto Patronum! — powiedział, zamykając oczy i przywołując swą magię, gdy przenosił myśli na jelenia, który właśnie się pojawił. Zadanie było dość trudne, ponieważ nie tylko musiał mówić jako Patronus, lecz również sterować jego ruchami. Srebrzysty jeleń oznajmił:

— Strzeżcie się, nadchodzę!

Potter powstrzymał uśmiech, koncentrując się z całych sił. Ćwiczył jeszcze przez następne pół godziny, dopóki nie poczuł zmęczenia. Wtedy przyszedł mu do głowy zwariowany pomysł i świadomy tego, że postępuje wielce nierozważnie, otworzył drzwi sypialni i po raz ostatni wypowiedział inkantację. Jeleń wyskoczył śmiało na korytarz i pobiegł w stronę biblioteki. Zielonooki czarodziej wiedział, że Severus lubi spędzać sobotnie popołudnia sam na sam z książkami, opisując swoje badania. Chłopak, pozostawiając uchylone drzwi, zamknął oczy i koncentrował się z całych sił, trzymając różdżkę w wyciągniętej dłoni. Kilka sekund później, drzwi biblioteki otwarły się z trzaskiem i powiewająca szatami furia wystrzeliła w stronę jego sypialni z alarmującą szybkością.

— POTTER!

Drzwi komnaty Harry'ego odbiły się z trzaskiem od ściany, gdy w przejściu stanął Snape z oczyma lśniącymi od gniewu.

— Tylko ćwiczyłem — oznajmił niewinnie jego młody małżonek.

— Ćwiczyłeś?! Czy ja kiedykolwiek uczyłem cię, jak rzucać Patronusa mówiącego „siema, bracie"?!

— Ach, więc zrozumiałeś to, co powiedział? — zapytał zdziwiony młodzieniec.

Mistrz Eliksirów obdarzył go miażdżącym spojrzeniem i nie rzekł już nic więcej. Wykonał zwrot na obcasach i wycofał się do biblioteki. Harry przykrył usta dłonią, usiłując nie śmiać się w głos. Usiadł na małym dywaniku leżącym na podłodze i sięgnął po swój szkicownik. Kiedy go otwierał, zauważył, jak coś chudego i srebrnego wślizgnęło się do komnaty — był to Popiołek. Wbił w chłopca swoje srebrzyste spojrzenie i głosem należącym do jego męża, teraz już delikatnym i jedwabistym, wygłosił:

— Jeżeli przeszkodzisz mi raz jeszcze, Potter, bardzo tego pożałujesz. — I zniknął. Gryfon wcale nie czuł się zastraszony, słysząc te słowa. Natychmiast wysłał swojemu małżonkowi jelenia z odpowiedzią.

— Pożałuję? Dlaczego? Wygląda na to, że nie będziesz już musiał udzielać mi kolejnych lekcji i możesz poświęcić się całkowicie swoim skomplikowanym badaniom.

Oczy Severusa zwęziły się groźnie na widok Patronusa Pottera wkraczającego nonszalancko do biblioteki i przemawiającego do niego.

— Co za impertynent! — warknął, gdy odsłuchał wiadomość, po czym odłożył woluminy, by ponownie udać się do swojego buntowniczego małżonka, którego zastał siedzącego na podłodze w sypialni z nosem w książce.

— POTTER! — wrzasnął, a jego policzki zaczerwieniły się z gniewu.

— Och, dobrze, że jesteś. Nie byłem pewny, czy uda mi się odciągnąć cię po raz drugi od pracy — odpowiedział zuchwale chłopak, podnosząc się.

Starszy czarodziej podszedł do niego złowieszczo powolnym tempem, przeszywając go groźnym spojrzeniem. Zatrzymał się dopiero, gdy ich ciała i nosy prawie się z sobą stykały.

— Jak śmiałeś mi znowu przeszkodzić?

— No cóż, chciałem ci podziękować za to, że nauczyłeś mnie rzucać mówiącego Patronusa.

Związek PrzeznaczeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz