Rozdział 27

4.7K 259 20
                                    


Następnego wieczoru, Harry wracał do domu, rozmasowując żebra po wyjątkowo ciężkiej sesji treningowej z Shackleboltem — mężczyzna był niezwykle zadowolony z jego postępów. Jednak mimo to, nie był na tyle szybki, by uskoczyć przed klątwą, która rzuciła go na ścianę, co zaowocowało boleśnie potłuczonym bokiem.

— Więcej ćwiczeń — skomentował niewzruszenie Severus, obserwując młodzieńca. — A takie pocieranie żeber w niczym ci nie pomoże. Usiądź na kanapie i pozbądź się tych wszystkich warstw, które na sobie nosisz. Wyglądasz jak jakaś cebula. Zaraz wracam. — Po powrocie zastał chłopaka rozebranego do pasa i siedzącego niewinnie wśród poduszek, zupełnie nieświadomego swojego zmysłowego wyglądu. Starszy czarodziej zdusił w sobie chęć rzucenia pełnego uznania spojrzenia. — Połóż się, to zaaplikuję maść.

Gryfon wykonał polecenie i zamknął oczy, delektując się dotykiem zwinnych palców męża.

— Snape Delux — powiedział po chwili. — Mistrz Eliksirów rzucił mu w odpowiedzi wściekłe spojrzenie, mamrocząc pod nosem:Co za bzdury! Jednak nadal delikatnie masował skórę Harry'ego. — Severusie, czuję się wspaniale! Co powiesz na serię eliksirów do terapeutycznego użytku?

Mężczyzna prychnął, starając się zignorować zaczepki chłopaka. Przez kolejne pięć minut zajmował się mężem, a ten całkowicie się zrelaksował, leżąc z jedną ręką na brzuchu, a drugą tuż nad pępkiem.

— Możesz już usiąść — zezwolił w końcu Snape.

Młodzieniec podniósł się i dotknął boku. Dzięki magicznemu działaniu kremu, siniec znacznie zbladł

— Super! — skomentował. Usta jego męża drgnęły delikatnie, kiedy podawał mu koszulkę i sweter, który dostał od pani Weasley.

— Masz jakieś nowiny od swoich przyjaciół? — zagaił, gdy Harry na powrót się ubrał. Chłopaka zamurowało na krótką chwilę. Severus jeszcze nigdy nie dopytywał się o jego przyjaciół ani o to co robili, chociaż był w pełni świadom ożywionej korespondencji, jaką prowadzili. Opowiedział mu wszystkie nowinki, cały czas dyskretnie go obserwując i doszukując się jakichkolwiek objawów znudzenia, jednak nie dostrzegł niczego podobnego.

— A co słychać u twoich przyjaciół?

Oczy Snape'a pociemniały.

— Kpisz sobie ze mnie? — zapytał chłodno. Potter spojrzał na niego zdziwiony. Mężczyzna parsknął krótkim śmiechem. — Nie mam przyjaciół. Czy to dla ciebie taka niespodzianka?

— Ale masz mnie. I Dumbledore'a — odpowiedział spokojnie Harry.

— Masz już swoich przyjaciół. Czy ja naprawdę jestem kolejnym, którego potrzebujesz?

— Przyjaźnimy się od kilku tygodni — odpowiedział chłopak, podciągając nogi pod brodę i kładąc stopy na krawędzi kanapy — i nie potrafię wyobrazić sobie ciebie jako kogoś innego, Severusie. W końcu liczy się jakość, a nie ilość.

Wzrok mistrza eliksirów zatrzymał się na chwilę na odzianych w dżinsy udach młodzieńca, zanim spoczął na jego twarzy.

— To prawda — zgodził się, obracając w dłoniach słoik z kremem.

Harry obserwował ruchy jego zwinnych palców. Mężczyzna zauważył jego spojrzenie.

— Masz takie zdolne ręce — stwierdził, gdy starszy czarodziej podniósł pytająco brew.

Gryfon chwycił dłoń partnera — na co ten nie zaprotestował — i połączył ze sobą ich otwarte dłonie. Jego była równie delikatnie zbudowana co starszego mężczyzny, chociaż nie tak szczupła i smukła. Była też mniejsza. — Masz dłuższe palce — orzekł. Mistrz eliksirów zgiął swoje nad tymi Pottera.

Związek PrzeznaczeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz