Rozdział 7

5.4K 294 96
                                    


Severus Snape siedział na łóżku z założonymi rękami, patrząc niewidzącym wzrokiem na ścianę przed sobą. W myślach kolejny raz analizował swoją wcześniejszą rozmowę z Czarnym Panem.

– Powiedz mi, Severusie, jak się ma nasz Złoty Chłopiec? Jest ci uległy?

– Nadal jest bardzo wrażliwy, mój Panie, i dosyć krnąbrny. Ale dzięki temu mam więcej zabawy.

– Ach, zawsze wiedziałem, że ukrywasz w sobie zdecydowanie ... nieprzyzwoite skłonności – powiedział z zadowoleniem czarnoksiężnik. – Czy uzdrawiasz go za każdym razem, czy raczej pozwalasz mu doznać nieco cierpienia?

– Wolę go wyleczyć, bo wtedy mogę czerpać z niego dużo więcej przyjemności. Jest o wiele bardziej... ciasny po uleczeniu, mój Panie. Poza tym, inni mogliby coś podejrzewać, gdyby nagle zaczął szeroko chodzić .

– Mój wierny sługo, jak zwykle myślisz o wszystkim. To naprawdę godne podziwu.

– Dziękuję ci, mój Panie. Ponieważ chłopak jest naprawdę bardzo oporny, myślałem też o tym, żeby użyć na nim... innych metod i narzędzi.

– Torturuj go tak długo, aż będzie uległy, Severusie. Jak już mówiłem, możemy o wiele więcej skorzystać, utrzymując go przy życiu i szkoląc na jednego z moich sług...

Mistrz Eliksirów poczuł mdłości. Był zmuszony pokazać Czarnemu Panu fałszywe wspomnienia, w których werbalnie i seksualnie wykorzystywał Pottera . Voldemort aż mrużył oczy z przyjemności, kiedy były Ślizgon przedstawił mu wstrząsającą wersję ich pierwszego stosunku.

– Wziąłeś go siłą, Severusie? To cudownie!

Tylko, że on naprawdę wziął chłopaka siłą. Nie miał innego wyjścia. Przygotowania, eliksiry, wszystko to, czego jeszcze użył, aby ułatwić penetrację i uczynić ją tak znośną, jak to tylko było możliwe, wydawało się być jedynie marną wymówką usprawiedliwiającą gwałt. Mężczyzna czuł się jak zwykły gwałciciel, pomimo tego, co Harry powiedział parę minut temu – przeprosił za zaistniałą sytuację. Ale przeprosiny były nie na miejscu. Oskarżenie swojego małżonka o bycie zboczeńcem, wydawało się być właściwsze. Przypomniał sobie ich stosunek, szloch, jaki wyrwał się z ust Harry'ego i jego ostre „Nie dotykaj mnie!", gdy położył dłoń na jego ramieniu w niezdarnym i kompletnie niepotrzebnym geście wyrażającym, jak bardzo było mu przykro.

Snape miał marną opinię na temat miłości i kontaktów towarzyskich. Dumbledore był jedyną osobą, którą mógł nazywać swoim przyjacielem. Z drugiej strony, rozpaczliwie pragnął ciepła i kogoś bliskiego. Ale poprzestawał na desperackich schadzkach od czasu do czasu i następujących po nich nocach pełnych szalonego seksu z mężczyznami dopiero co poznanymi w zarówno mugolskich, jak i czarodziejskich barach dla gejów. Zniewalał ich zmysły melodią swojego głosu, głębią spojrzenia, kocimi ruchami, włosami opadającymi na ramiona łagodnymi falami, otulaniem się w tajemniczą czerń... Po osiągnięciu czysto fizycznej satysfakcji, wracał do Hogwartu, gdzie na powrót stawał się osobą, do której przywykli jego koledzy z grona pedagogicznego i uczniowie – szwendającym się wszędzie, tłustowłosym, wrednym, cynicznym typkiem. Ale czy na pewno osiągał w ten sposób spełnienie? Wkrótce te ukradkowe i jakże puste przyjemności stały się przyczyną zgorzknienia i wzbudziły obawę, że tak naprawdę nikt nie jest w stanie go pokochać.

Bo któż by chciał pokochać takiego człowieka, jakim on się stał? Teraz z pełną świadomością był okrutny dla otoczenia, by nie pozwolić nikomu zbliżyć się do siebie. Już lepiej konać w samotności za żelaznym murem, jaki wokół siebie zbudował, niż pozwolić komuś głęboko się zranić. Nie czuł już nic.

Związek PrzeznaczeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz