~Szczęście w nieszczęściu~ [7]

191 19 18
                                    

Wypadki są rzeczą codzienną. Towarzyszą nam od zalania dziejów, zabierając przy tym  bliskie osoby. Zawsze odczuwałam współczucie słysząc o nich, jednak nigdy nie byłam tym szczerze przejęta, do czasu. Do czasu, gdy znalazłam się nad ciałem bliskiej mi osoby. Właśnie w tamtym momencie poczułam, co oznacza strach przed utratą kogoś bliskiego.

-G-gil..-zakryłam usta dłońmi.

Chłopak słysząc moje słowa, delikatnie przesunął głowę, spoglądając na mnie. Na jego bladej twarzy, zagościł delikatny uśmiech. Niewiele myśląc, przyklęknęłam przy albinosie, chwytając go za rękę.  

-Kto ci to zrobił?-zapytałam, próbując się nie rozpłakać.

Niemiec zbladł, a jego wzrok spoczął na suficie. W momencie, w którym otworzyłam usta, by się odezwać, do zaułku wbiegł Ludwig z dyrektorem.

-Co tu się stało?-głos starszego mężczyzny, wyrażał zdenerwowanie.

-Gilbert!-jeszcze nigdy, nie widziałam, tak poruszonego Niemca.

Wokół nas zaczęło zbierać się coraz więcej osób. Nawet, nie minęła chwila, a przeróżne teorie i spekulację, ujrzały światło dzienne. Nie wiedząc, co mogę zrobić, ścisnęłam mocniej dłoń Gilberta. Czerwonooki spojrzał na mnie, przez co nie mogąc wytrzymać, wybuchnęłam płaczem. Położyłam głowę na jego ramieniu, chcąc by ten koszmar się skończył. Moim zbawieniem okazała się Ela, która odciągnęła mnie od chłopaka. Węgierka próbowała mnie pocieszyć, wmawiając, że wszystko będzie dobrze, jednak wiedziałam, że sama tak nie myśli. Ze zdenerwowania zrobiło mi się niedobrze, a obraz, który się przede mną roztaczał, stał się mglisty i rozmazany. Dalszy przebieg sprawy pamiętam jedynie urywkami. Załamany Ludwig, półprzytomny Gilbert, zszokowani uczniowie i przerażeni nauczyciele. Z transu, w którym tkwiłam, wybudził mnie ratownik medyczny, który spiesząc się, przypadkowo zahaczył o moje ramie. Mężczyzna od razu zajął się układaniem poszkodowanego na noszach. Mimo poczucia znużenia i zawrotów głowy, postanowiłam ruszyć za ratownikami, którzy nieśli chłopaka. Po kilku próbach, udało mi się dotrzymać im kroku. Załamana, chwyciłam zimną dłoń albinosa, chcąc sprawdzić czy jeszcze jest przytomny. Chłopak spojrzał na mnie wdzięcznie, przez co nabrałam więcej nadziei. Nagle ktoś chwycił mnie w tali, odciągając na bok. Puszczając dłoń Gilberta, spojrzałam w fiołkowe oczy, Ivana. Chłopak uśmiechnął się do mnie, po czym jednym, mocnym ruchem, przyciągnął do siebie.

-Wszystko będzie w porządku-wyszeptał, głaszcząc mnie po głowie.

Przez osłabienie, które mi towarzyszyło, niewiele myśląc, wtuliłam się w chłopaka czując ukojenie. Kątem oka, spojrzałam na Gilberta, który zaczynał znikać z mojego pola widzenia. Mimo odległości, która nas dzieliła, dostrzegłam w jego oczach...łzy?! Niewiele myśląc, wyrwałam się z objęć Rosjanina, chcąc znaleźć się przy Niemcu. Podczas stawiania kroku, zostałam mocno pociągnięta za dłoń. Zatrzymałam się gwałtownie, spoglądając na rękę jasnowłosego, która oplotła moją. Ivan, przysunął mnie do siebie, zamykając w szczelnym uścisku.

-Przecież powiedziałem, że wszystko będzie dobrze, da?-wyszeptał wprost do mojego ucha.

Oszołomiona, powoli pokiwałam głową twierdząco. Błysk w jego oczach, uświadomił mi o tym, jak bardzo podoba mu się moja uległość.

-Wpadnij dziś do mnie- zaproponował bez żadnej skruchy.

~~~

Patrzyłam w niebo, mrużąc oczy. Ładna pogoda została przegna przez ciemne chmury, które lada moment mogły spowodować obfity deszcz. Co jakiś czas, odpychałam się nogami, by pozostać w ciągłym ruchu. Radosne śpiewy ptaków, zostały zagłuszone ponurymi skrzypnięciami huśtawki. Gdy pierwsze krople deszczu, zaczęły lądować na mojej twarzy, spuściłam głowę, patrząc na  innych. Ela, Feliciano i Kiku siedzieli na ławce, milcząc. Każde z nas wiedziało, że sytuacja jest poważna i niezwykle bolesna.

~Jesteś tylko moja,да?~ [IvanxReader]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz