~Wypadek w szkole~ [6]

209 18 43
                                    

Kto by pomyślał, że naprawdę dobry dzień może zamienić się w koszmar? Nic, nie dołuje mnie tak, jak poczucie świadomości popełnienia błędu. Oczywiście grzechem byłoby, nie wspomnieć o mamie, która o mały włos  mnie wczoraj, nie rozszarpała. Mimo okropnego wieczoru, ranek i popołudnie były naprawdę udane. Jedyną rzeczą, która zaprząta moją głowę jest Francis i Antonino. Niestety dostałam karę w postaci zabrania telefonu, dlatego nie mogłam się do nich odezwać. Mam szczerą nadzieję, że bezpiecznie i spokojnie dotarli do akademika. 

-Ela-odwróciłam się do dziewczyny.

Moja mina musiała wyglądać obłędnie, ponieważ na miejscu Węgierki zastałam Amerykanina.

-Hello beauty-uśmiechnął się.

Przewróciłam oczami, ignorując chłopaka. Postanowiłam zajrzeć za jego plecy, w celu  znalezienia dziewczyny. Po chwili błądzenie wzrokiem, zobaczyłam ją w towarzystwie Rodericha. Uśmiechnęłam się na widok tej dwójki. Z całego serca wierzę, że uda im się stworzyć cudowny związek. Ciekawe, czy mi też będzie to dane?

-[T.i], możesz mnie, nie ignorować?-chłopak, nie dawał za wygraną.

-Co się stało Alfred?-wróciłam do wcześniejszej pozycji.

-W piątek organizuję ognisko, dlatego możesz czuć się zaproszona!-wypiął dumnie pierś.

Spojrzałam sceptycznie na chłopaka-Artur wie?-zapytałam.

-Dowie się w swoim czasie!-zaśmiał się.

-Niech ci będzie, głuptasie-również się zaśmiałam-Kto jeszcze będzie?

Chłopak na chwilę się zamyślił, mocno mrużąc oczy.

-Każdy kto tylko się dowie!-krzyknął nagle, przez co się wzdrygnęłam-Możesz kogoś ze sobą wziąć-dokończył.

-Dziękuję, na pewno skorzystam-odparłam.

Nagle Amerykanin wygiął się w pół, przez co o niemal, nie dostałam zawału.

-Co to za tajne imprezy bez mojej wiedzy!-zielone oczy Anglika, płonęły rządzą krwi i zemsty.

-Przyszedł pan maruda, niszczy-chłopak, nie dokończył, ponieważ znów dostał.

-Idziemy idioto-westchnął, pociągając Alfreda za ucho-Proszę wybaczyć my lady-uśmiechnął się przepraszająco.

-W porządku-kiwnęłam głową-Ale mam nadzieję, że ognisko i tak  się odbędzie-dopowiedziałam, przez co pół żywy Amerykanin, uśmiechnął się szeroko.

-Będziemy w kontakcie-zielonooki zdobył się na delikatny uśmiech-Na razie [T.I]!-pożegnał się odchodząc.

~~~

Do zakończenia dzisiejszych lekcji zostało kilka godzin. Od samego rana, nie spotkałam Ivana, Oleny i Natalii. Ukrainki i tak dziś nie ma, ale w głębi serca miałam nadzieje, że chociaż uda mi się spotkać jasnowłosego. Przechadzając się po górnym piętrze, napotkałam się na Prusaka, który leżał na ławce, bredząc coś do siebie. Rozbawiona i zaciekawiona postanowiłam do niego podejść.

-Siemka Gil!-pochyliłam się nad umierającym albinosem.

-Cześć, [T.i]-bąknął pod nosem.

-Piłeś-stwierdziłam, krzyżując ręce na piersiach.

Chłopak spojrzał mi w oczy, po czym głupkowato się uśmiechnął.

~Jesteś tylko moja,да?~ [IvanxReader]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz