~Piękny dzień~[21]

84 9 29
                                    

Zmęczona, ospale przetarłam powieki, próbując choć trochę się rozbudzić. Mimo batalionu, który rozgrywał się pomiędzy moim rozumem a sumieniem, nie miałam siły na ponowne roztrząsanie wydarzeń z zeszłego dnia. Jedyną rzeczą, o której właśnie myślałam było ciepłe i miękkie łóżko. Moje jakże podziemne marzenie przerwał nagły dzwonek telefonu. Lekko zaintrygowana, wyciągnęłam urządzenie z kieszeni spodni chcąc sprawdzić, kto jest na tyle mądry, by budzić człowieka o wpół do szóstej rano. Widząc nieznany numer lekko się zmieszałam, jednak mimo początkowej niechęci postanowiłam odebrać.

-Słucham?-odezwałam się zaspanym głosem chcąc dobitnie zaznaczyć, że dzwonienie o tak wczesnej godzinie jest niewłaściwe.

-No cześć, [T.i]-roześmiany głos Francuza niemal natychmiast mnie pobudził.

-Francis! Na litość Boską wiesz, która jest godzina?-uniosłam się, nie potrafiąc ukryć rozbawienia.

-Ptaszki ćwierkają, że już dawno nie śpisz-nie trudno było wyczuć, że na twarzy chłopaka zagościł sprośny uśmiech.

-Niech tylko zgadnę, Elka?-westchnęłam zawstydzona, a zarazem zażenowana.

-Bingo!-uniósł się-Ale nie martw się, jak byłem w twoim wieku, to moje nocne przygody przeciągały się do następnej-słysząc śmiech jasnowłosego, od razu zrobiło mi się cieplej na sercu.

-Nie chciałam tego wiedzieć-parsknęłam śmiechem, nie mogąc uwierzyć w wyznanie chłopaka.

-Ale cicho, cicho!-urwał chcąc wprowadzić chwilę grozy-Wszystkie pikantne szczegóły powiesz  mi, jak tylko się spotkamy.

-Francis!-uniosłam się cała czerwona.

-Haha, wybacz [T.i]-uśmiech nie schodził mi z twarzy-Więc, co dziś o czternastej?

-Może o szesnastej?-zapytałam z nadzieją.

-Aż tak poszalałaś?-jestem pewna, że chłopak teatralnie poruszył obiema brwiami.

-Nie mogę z tobą!-ponownie się uniosłam, tym razem zarumieniona do czerwoności.

-Haha dobra, dobra już ci daję spokój-urwał, zachowując między nami komfortową ciszę-Ale spójrz w niebo-posłusznie zrobiłam, to co kazał mi Francuz-Dziś będzie piękny dzień-dokończył, przyjemnie zniżając głos.

Obserwując słońce, które powoli wznosiło się nad horyzontem, roztaczając wokół siebie tajemniczą, a zarazem przyjemną aurę zalała mnie fala spokoju i dobrej energii.

-Masz rację-uśmiechnęłam się-To będzie dobry dzień.

***

Kiedy tylko otworzyłam stare, drewniane drzwiczki knajpy niemal od razu poczułam intensywny zapach spalonego oleju i zgnilizny. W normalnych warunkach spowodowałoby to u mnie zupełną odrazę i odruchy wymiotne, jednak sentyment, który grał pierwsze skrzypce zupełnie zlikwidował nieprzyjemny odór, zastępując go masą miłych wspomnień. Wciąż stojąc w przejściu przywitałam się skinieniem głowy i uśmiechem ze starszą panią, która pracowała tutaj jako barmanka odkąd tylko sięgam pamięcią. Następnie gorączkowo zaczęłam szukać wzrokiem Hiszpana i Francuza. Mimo iż knajpa była prawie pusta nigdzie nie mogłam dostrzec dwóch dobrze znajomych mi czupryn. Myśląc, że chłopcy po prostu jeszcze nie przyszli, zajęłam miejsce, w którym zawsze przesiadywaliśmy. Siedząc i czekając na przyjaciół, w końcu pozwoliłam sobie na przemyślenie wydarzeń z zeszłego dnia. Najchętniej w ogólne bym tego nie robiła, jednak ucieczka niewiele zdoła. Co ja w zasadzie czuję do Gilberta? Uczucia, które do niego kieruje są niejasne i burzliwe. Nie potrafię stwierdzić czy jest to miłość, przyjaźń, a może tylko chęć stworzenia z niego Ivana? Mimo wszystko wiem, że to co zrobiłam było okropne. Jak mogłam go wykorzystać w tak paskudny sposób? 

~Jesteś tylko moja,да?~ [IvanxReader]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz