Dzień 7 - scena terroru
Umm... Nie mam zbytnio na to pomysłu, więc jest takie sobie... Niedrastyczne
✧*.✧*.✧*.✧
Ravis siedział skulony na podłodze zamkniętego pokoju, próbując zatrzymać cichy szloch i łzy wypływające z niebieskich oczu.
**
Dzisiaj pod wpływem złości powiedział Rosji co sądzi o przetrzymywaniu krajów Bałtyckich jako swoich sług. Litwa i Estonia próbowali jakoś go uspokoić, ale Łotwa całkowicie ich ignorował... Teraz tak bardzo żałował, że nie posłuchał swoich przyjaciół...
Ivan na początku wydawał się niewzruszony, a na jego twarzy cały czas widniał delikatny uśmiech. Jednak po tym jak Ravis nakazał mu ich wypuścić cierpliwość Rosji się skończyła, a Łotwa został boleśnie chwycony za nadgarstek. Próbował się wyszarpać, ale Ivan był zbyt silny i z każdym kolejnym ruchem zaciskał rękę mocniej, doprowadzając Łotysza do łez.
W następnej chwili chłopak został rzucony na podłogę jakiegoś ciemnego pomieszczenia, a drzwi od niego zostały zamknięte uniemożliwiając Ravisowi ucieczkę.
- Nie radzę próbować ucieczki, towarzyszu... Chyba nie chcesz żeby tobie i twoim przyjaciołom stała się krzywda, da? - Ivan wrócił do swojego dawnego uśmiechu i przesłodzonego tonu głosu.
Łotwa zadrżał na myśl co może zrobić ten człowiek... Zawsze go przerażał, ale jeszcze nigdy nie wydał mu się tak demoniczny jak w tej chwili.
**
Po kilku godzinach siedzenia w całkowitej ciemności i ciszy usłyszał zbliżające się kroki. Skulił się jeszcze bardziej i wcisnął w róg pokoju.
- Psst! Ravis! Jesteś tam? To ja Eduard!
Usłyszał szept po drugiej stronie drzwi i natychmiast poczuł ulgę. To tylko Eduard...
- Estonia! Nic wam nie jest? Wszystko w porządku?
Bardzo martwił się o swoich przyjaciół... Obawiał się, że Ivan w jakiś sposób wyładuje swoją złość na nich. Aż bał się pomyśleć co mógłby zrobić...
- Tak, wszystko dobrze tylko teraz jest bardzo nerwowy... Miejmy nadzieję, że mu przejdzie i cię wypuści. Jak się czujesz?
Ravis przybliżył się jeszcze bardziej do źródła głosu starając się uspokoić.
- Dobrze... Nadgarstek mnie bardzo boli, myślę, że jest skręcony i na pewno zostanie mi siniak...
Po drugiej stronie usłyszał głośne westchnięie.
- Mówiliśmy ci Ravis, że to się źle skończy... On nas nigdy nie uwolni... Pamiętasz jak kiedyś próbowaliśmy uciec? Spędziliśmy tydzień w piwnicy, nie chciał nas wypuścić do czasu aż nie przyrzekliśmy mu, że nigdy nie zrobimy tego ponownie...
Łotwa wzdrygnął się na to wspomnienie... Po tym wydarzeniu przez tydzień męczył się z przeziębieniem i strasznym bólem pleców spowodowanym spaniem na twardej podłodze.
- A gdzie jest Tolys? Czemu nie przyszedł z tobą?
- Litwa poszedł z nim porozmawiać... Tak szczerze to trochę się martwię, bo już długo siedzi u niego w gabinecie... Zaraz chyba pójdę sprawdzić czy wszystko w porządku...
Serce Łotwy zabiło niespokojnie... Co jak Ivan wyrządził Litwinowi jakąś krzywdę? Byłby w stanie to zrobić...
- Eduard idź teraz! Nie wybaczyłbym sobie jeśli Tolysowi stała się krzywda z mojej winy... Feliks by mnie chyba zabił... Idź, ale uważaj na siebie!
- Trzymaj się Ravis!
Dźwięki kroków Estończyka odbijały się po pustych korytarzach domu Rosji, po to żeby po chwili całkowicie zamilknąć, pozostawiając Łotwę w całkowitej pustce.
Bał się. Bał się o swoich przyjaciół i o siebie. Tak bardzo chciałby być silniejszym krajem i wyrwać się spod żelaznej ręki Ivana...
Jednak to były tylko marzenia, a wkrótce po rezydencji rozległ się stłumiony przez grube mury krzyk...
Takie bardzo polsatowe zakończenie, ale nie wiedziałam co dalej pisać...
Do zobaczenia jutro!
CZYTASZ
☕︎ 30 dni Hetalia writing challenge ☕︎ [special na 100 follow] ✔︎
FanficSpokojnie możecie traktować to jako książkę z one-shotami. Wyzwanie pisarskie robione jako special na 100 follow. Wszystkiego dowiecie się w pierwszym rozdziale (czyli w dniu 0).