Rozdział 5

793 43 11
                                    

Perspektywa Lloyda

Obudziłem się około godziny dwónastej przez umysł  przeleciała myśl "Co kurwa już jest dwónasta". Zerwałem się z łóżka i to co mnie zdziwiło nadal byłem w ubraniach. Wziełem czyste rzeczy i wyszłem na korytarz kierując się do łazienki. Po drodze spotkałem Zeina.
-Wyspałeś się? - powiedział miło.
-Nie spotykanie tak, ale mega puźno wstałem nie wiem co się stało. - mówiłem zdziwiony, przeciągajac się.
-Jak nie wiesz dla czego jak z Kaiem żeście wczoraj o dwudziestej trzeciej  wrócili. - powiedział lekko się śmiejąc.
-Yyy... Serio? - wybełkotałem zdziwiony.
-No tak możesz nie pamiętać bo twój rycerzyk.. hah przyniósł cię jak spałaś księżniczko.. Hah- śmiał się mówiąc, ja tylko stałem zakłopotany.
Chłopak idąc rzucił tylko - Kai jest w kuchni, powiedz mu żeby przyszedł za jakieś trzydzieści minu na ściągnięcie szwów. - dodał Zein.
Ah wienc udam się pierw do Kaia. Idąc potknełem się i już prawie uderzyłem o ziemię, kiedy ktoś mnie złapał.
-Ej młody uważaj jak chodzisz. - powiedział nadal trzymając mnie nad podłogą Kai. Ja tylko patrzłem mu przestraszony w oczy z otwartymi ustami. Oboje się natychmiast zarumienilismy, wienc Kai pomugł mi wstać.
- O wiedzę, że nieźle się bawicie to nie przeszkadzam hahha. - mówił Jey, który wszystko widział. Spojrzałem  na Kai, satł z rękami na twarzy. Kiedy Jey poszedł Kai się otrzasnoł i chciał już iść, błyskawicznie go złapałem za bark i przekazałem mu to o co prosił mnie Zein. Skończyłem mówić, a na odwet usłyszałem ciche pytanie.
-A poszedł byś że mną trochę się boję? - zapytał zestresowany Kai.
-Tak pewnie, nie masz się czego bać. - powiedziałem i się usmiechnełem.
W końcu doszłem do celu i mogłem się odświeżyć.

20 minut puźniej.

Szedłem już z Kaiem do pracowni gdzie czekał na nas Zein. Niespodzianką była także obecność Nyji.
Kai usiadł na blacie za którym stał już przygotowany Zein. Następnie chłopak  zdjął powoli koszulkę i optrunek.
- Kai mam złą wiadomość, nie mam znieczulenia dostaniesz, leki przeciw bólowe ale nie wiem w jakim stopniu ci pomogą. - powiedział Zein poważnym tonem.
-Oby nie było najgorzej - odpowiedział trochę wystraszony Kai.
Wzioł leki a Zein zaczął działać. Pokoleji zaczoł ściągać szwy. Widać że sprawiało mu to duży ból. Dostrzegłem spadająca łzę z pochylonej do przodu twarzy Kai, którą przykrywały zwisające włosy bruneta. Do tego miał on mocno zaciśnięte dłonie na krańcu blatu. Odrazu po dostrzerzeniu tego podszedłem do przyjęciela i złapałem go za dłoń, którą ten od razu chwycił
i dosyć silnie ścisnoł .
-Wszystko będzie dobrze, dasz radę. - powiedziałem cicho mając nadzieję, że go tym podbuduje.
Chwilę za mną podeszła Nija. Odgarniając Kaiowi rozczochrane brązowe włosy. Mówiła spotojnie - Lloyda ma rację to już połowa musisz wytrzymać zaraz po wszystkim.
Gdy Zein skoczył chłopak tylko przetarł oczy.
-Skończonę, teraz tylko przemyje to jeszcze i gotowe. - powiedział Zein.
-Przy obiedzie porozmawiamy na temat tego jak poradzimy sobie z problemem Łowczyni Taletów. - dodała Nyja.
Do obiadu jeszcze trzy godziny.
-Dobra jesteś wolny - powiedział Zein wiążąc tylko ostatni raz bandaż. Kai mino wszystko nadal trzyma moja rękę, dopiero gdy wstał i podziękował mistrzowi lodu za zabieg. Rozluźnił uścisk, a ja puściłem jego rękę. Zostało tylko czekać na obiad.
-Kai pomyśl do obiadu co może sprawiać Ci trudność, czy czego się boisz. Musimy to poznać by pomóc Ci w pokonaniu tej kobiety. - powiedziałem mistrzowi ognia.

Z punktu widzenia Kaia.

-Tak wiem, muszę się dobrze zastanowić - odparłem Lloydowi.
Idę na górna część pokładu musze się dokładnie zastanowić. Stanołem przy barierce i patrzałem przed siebie. Na chwilę spojrzałem w dół na głęboka wodę. Serce zaczęło mi szybciej bić i momentalnie odchyliłrm od poręczy. To już wiem woda tego się na pewno boję. Czego jeszcze się mogę bać?

Pora obiadowa

-Kai chodz obiad jest gotowy- wykrzyczał Coll
-Już idę.-odparłem.
Zajebise już jest obiad a jedyne do czego doszłem to mój strach przed wodą. Zorientowanie się o tym jakie posiada się lęki nie jest tak łatwe jak myślałem. Miałem już iść w stronę jadalni kiedy poczułem dziwną obecność. Odwróciłem się i zobaczyłem kobietę która chce mnie złapać nie całe półtora metra od mnie.
Odruchowo cofnełem się do tyłu wpadając na barierkę.
-Kai idziesz....... - mówiąc Lloyd spojrzał się i zobaczył co się dzieje - Zostaw go!!!!! - krzyknoł chłopak.
Łowczyni nawet nie zareagowała, szła tylko powoli w moja stronę. Wiedziałem że jak teraz nie skocze za siebie to i tak mnie złapie. To działa jak pruba muszę pokonać lęk by chodź na chwilę mnie zostawiła. Lloyd bieg w nasza strone by ją powstrzymać w tym samym momencie, skoczyłem za siebie do wody gdy wpadłem zaczełem panikować. Wiedziałem że muszę się uspokoić, opanowałem nerwy i spróbowałem się wynurzyć. Byłem już przy powieszchni, w tym momencie ona znikła. Lloyd spanikowany wrzucił line do wody i sam również do niej wskoczył. Pomógł mi się wynużyć i złapać  się liny. Zaczełem cienszko oddać i łapać szybko powietrze. Lloyd też złapał się liny odgarniając mokre, błyszczące, błąd włosy.
-Już jest dobrze. Czemu wskoczyłes do wody przecież nie umiesz pływać. - powiedział Lloyd.
-Nie umiem pływać bo boję się wody, a gdybym tego nie zrobił ona by mnie złapała.- Odpowiedziałem.

_______________________________________

Dziękuję za czytanie rozdziału piątego. 😊
Wszystkie uwagi proszę kierować w komentarzach.
Następny rozdział pokarze się w najbliższym czasie.

Wszystko Dla Ciebie Młody Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz