... Posąg, miał wyciągniente do góry ręce i kryształy zamias oczu. Był dosyć wysoki miał na oko dwa metry wysokość, zrobiony był bardzo starannie z wysoką dbałością o szczegóły. Imponował swoją pastacia, przedstawiał idealnie odwzorowane kobiece ciało długie włosy, szczupła talia, idealne proporcje. Zaczęliśmy iść powoli w jego kierunku. Spojrzałem na twarze kompanów widocznie byli tak samo zdziwieni.
Oczmi Kai'a
Stalismy już przy posągu był on wręcz onieśmielający, te kryształy w miejscu oczu były niemal identycznego koloru co te Łowczyni. Ta figura dziwnie na mnie działa czuje jak miał bym się w niej zatracić. Wyciagnełem do niej rękę, lecz ktoś szybko ja złapał. Wyrawało mnie to momentalnie z transu.
- Nie dotykaj nie wiemy co się stanie - powiedział szybko Zane. Ja tylko spojrzałem na niego oszołomiony i przetarłem oczy.
-Wszystko okej? - powiedział Lloyd. - Coś nie tak?
-Nie nie.... Wszystko dobrze - odpowiedziałem, widocznie Lloyd nie oczekiwał takiej odpowiedzi i zmartwił się.Każdy zastanawiał się co przyciąga jego wzrok, przez pewien moment bowiem staliśmy przed nim w głuchej ciszy. Nagle poczułem jak całe moje ciało przechodzi dziwny dreszcz. Nie mogłem już wytrzymać i szybciej niż pozwalała na to reakcja moich znajomych, położyłem rękę na klatce piersiowej posągu, wszystko stało się czerwone. Słyszałem w głowie dziwne szepty, byłem przerażony. Miałem tysiąc myśli w głowie. Szepty się nasilały, nie mogłem wytrzymać hałasu który panował w mojej głowie. W jednej chwili wszystko ustało, a donośne dźwięki zamieniły się w niepokojącą ciszę, czułem że cos mnie osacza. Ktoś położył ręce na moich barkach. Jedna ręka zjechała mi po plecach na brzuch, za to druga chwyciła mnie za szyję. Osoba za mną przyciągnęła mnie mocno do siebie i zacisnęła mocniej rękę oplatająca moja szyję, ledwo łapałem oddech. Czułem ciepłe powietrze na karku. Usłyszałem jak osoba za mną zaczyna odmawiać moglitwy starożytnych. Robiło mi się słabo, nie mogłem już odychać.
Tym czasem oczami Lloyd'a
- Niee! - krzyknął Cole
Gdy tylko jego ręka spoczęła na dekoldzie posągu ten zamarł a jego oczy wydawały błyszczeć na czerwono. Jakaś siła podnosła go lekko do góry. Próbowałem go odciągnąć żeby puścił ta postać, ale nie ważne jak mocno próbowałem nie mogłem tego zrobić. Kai wydawał się przerażony
- Kai słyszysz mnie?! Przestań proszę pósc to! - Krzyczałem przerażony. Nie mogę pozwolić żeby stała mu się krzywda muszę mu pomó. Reszta drużyny próbowała go wołać, postawić na ziemię... Nic nie przynosiło rezultatu. Zauważyłem że na szyji Kai'a pokazuje się siny odcisk ręki, a ten nie może złapać oddechu. Spojrzałem na przerażona Nye. Czemu on to zrobił, czemu tego dotknął, przecież Zeyn mówił mu, że czuję dziwna energię bijąca od postaci kobiety. Kiedy zobaczyłem że jego klatka ledwo się rusza, a on robi się blady. Musiałem coś robić, z całą mocą przyłożyłem ręce do posąg i użyłem zielonej mocy. Rzeźba rozsypała się w drobny mak. Chłopka złapał Jey. Kai wzioł głęboki chaust powietrza i zaczoł szybko oddychać. Kiedy zaczoł się uspokajać Jey postawił go na nogi, a wyszycy churem spytali - Co się stało? Nic ci nie jest? - Chłopak spojrzał zmęczonymi oczami i zaczoł gwałtownie rzucać myślami - Słyszałem ja, chyba, jakieś głowy. Mówiły, że już blisko. Słyszałem modlite, chyba, nie wiem - Spolojnie Kai- złapałem go za rękę, a moje serce przyspieszyło - Powoli co jest blisko? - Kai dalej roztrzesiony mówił - Ona jest blisko, blisko by odebrać mój dar, by odebrać mi wszystko - popatrzałem na niego zmartwiony, kiedy wtrącił się Zeyn - A jak modlite mówiła, co to było? - Kai podniósł głowę i powtórzył androidowi, to co zapamiętał z modlitwy Starożytnych - Okej, sprawdzę to po powrocie - powiedział Zane. Po jego słowach podłoga zaczęła się trzas w dziwny sposób, aż w końcu znów się zapadła, a nas porozrzucało do różnych pokoji.
Ja trafiłem do niego z Kai'em którego w ciąż trzymałem za rękę. Spojrzałem w jego cudowne oczy jego, jego twarz była zaskakująco blisko - Chyba musimy... - w połowie zdania urwał mi je wtulajac się we mnie i dziękując mi za uwolnienie od kobiety...mmm..jego Szyją była dalej sina - Nie masz za co dziękować, jesteśmy rodzina nie wybaczył bym sobie jak by coś Ci się stało - powiedziałem - A teraz chodzi, chyba musimy iść przejść dalej, chce już z tąd wyjść - Dodałem lekko się uśmiechając - No to chodźmy - powiedział chłopak, powoli mnie puszczając.Perspektywa Kai'a
Szlismy chwilę w pełnych ciemnościach aż dotarylismy do Wielkiej sali w której, na raz zapaliły się wszystkie pochodnie. To było niepokojące, na środku pomieszczenia stała kolumna a na niej szklana ozdobiona posadzka. Zerlnełem na blądyna porozumiewawczo i powoli, jak najostrozniej podeszliśmy do kolumy. Znaleźliśmy w niej zwój, był zamnkienty pieczęcią z wosku na której widniał dziwny symbol. Poleciłem młodmu aby ją schował, by potem przekazać ja Zane'owi do zbadania. Rozejrzałem się po sali szukając wyjesca, na cianach widniało coś w rodzaju gry, która miała otwierać drzwi prowadzące do wyjścia. Musieliśmy stanic po obu stronach pomieszczenia i wykonać coś w rodzaju tańca przeskakujac na wybrane przez ciebie kolory. Pomyśleliśmy sobie a to prościzna co może pujsc nie tak, na grę mieliśmy pięć prób. Zaczęliśmy okazało się że koordynacja z partnerem na drugim końcu nie jest taka łatwa jak mogła się wydawać. Z każdą próba pomieszczenie zawalało się coraz bardziej. Usłyszałem głos Lloyd'a - Kai boję się została nam ostania próba - mimo iż sam byłem przerażony krzyknełem - Młody nie pękaj damy radę! Musimy się tylko zgrać. Daliśmy radę została tyko końcówka. Nie moze się nie udać prawda. Spojrzałem na kąpana, krzycząc - Na raz...dwa i... Trzy.. - skoczyliśmy, ale chłopakowi omsknęła się noga i prawe spadł do powstałej przez wcześniejsze próby dzury, przerażony, nie chcą go samego straszyć, zawołałem - Watawaj ostni skok - połałem mu uśmiech, mając nadzieję że go widzi - To na raz... Dwa i trzy! Skacz Lloyd! - wrzasnełem jak najgłośniej.
-Tak! Tak! Udało się - wiwatowałem wraz z Blądynem. Wtedy poniosły mnie emocje i przytuliłem go mocno po czym dałem mu całusa prosto w usta. Kiedy się zorientowałem zrobiło mi się głubio odszedłem od niego i zaczełem przepraszać tłumacząc się stresem. Młody tylko lekko zakłopotany zbliżył się do mnie, powoli się przysuwając dał mi szybkiego buziaka w policzeka. Poczym jak gdyby nigdy nic odwrócił się i zaczoł iść. Stałem jak wryty do momentu az usłyszałem. - A co ty tu zostajesz? - Wtedy bez słowa pobiegłem zanim. Co się właśnie wydarzyło, dziwnie sie z tym czułem, a zarazem moje serce wypełniało się euforia.W końcu wyszliśmy, cała drużyna stała już na zewnątrz czekając niecierpliwie na nas. Moja siostra gdy mnie tylko zobaczyła to rzuciła mi się na szyję. - Dzięki Bogu nic wam nie jest! Już pakować się wracamy do domu - mówiła pełna emocji. Wracając podbiegłem tylko jeszcze do Zeyn'a dając mu zwuj znaleziony Lloyd'em.
Po jakimś czasie byliśmy już na miejscu, po rozmowie stwierdziliśmy że zwojami zaimiemy się jutro a teraz należy się nam odpoczynek... Wpadając do pokoju odrazu położyłem się na łóżku i próbowałem zasnąć, jednak jedna myśl nie chciała dać mi spokoju cały czas rozmyślałem nad tym buziakiem i nad małolatem który nie chciał opuścić mojej głowy....._______________________________________
Dziekuje za czytanie, mam nadzieję, że się podobało. ❤️
Z góry przepraszam za błędy.
Nie mogę obiecać kiedy pojawi się następny rozdział, ale na pewno do zobaczenia 😚💞
Uwagi co do treści co poprawić czy coś się nie zgadza, proszę o kierowanie do mnie w komentarzach, dziękuję za każdą opinie.
CZYTASZ
Wszystko Dla Ciebie Młody
FanficOstrzegam to moja pierwsza książka z góry przepraszam z błędy ortograficzne. Książka opowiada o przygodasz ninja. Pewnego dnia pojawię się nowy wróg a akcja zaczyna się rozkręcać...... Ostrzeżenie: -Ship główny to greenflame -mogą wystąpić sceny +1...