Rozdział 8

784 36 17
                                    

Boże nie... Nie... Lloyd się obudził no to zajebiscie jestem już jak czerwona kluleczka.
-Mmm Co się dzieje - mówił blądny jeszcze zaspanym  głosem.
Yyy.... Uciekam bo spale się zaraz ze wstydu. Jakim sposobem, nie wiem ale z sprytem godnym ninja czmychnełem jak szybko umiałem do swojego pokoju i rzuciłem się zawstydzony na łóżko. Masakra teraz będą się wysmiewać... I jeszcze pewnie Lloyd jeszcze dziwniej będzie się zachowywał i będzie mnie unikał.

Tymczasem oczami Lloyd'a

Czemu wszyscy się tak zebrali koło mnie i gdzie uciekł Kai.
- To ktoś mi powie co się wydarzyło że wszyscy stoicie wokół mnie. - powiedziałem mega zdziwiony.
-Na pewno chcesz wiedzieć. - spytał podenerwowany Jey.
-Oczywiście że tak co żeście zrobili - spytałem już sam będąc podenerwowany.
W tym momencie Jey pokazał mi zdjęcie które przedstawiało śpiącego mnie wtuląnegk w również śpiącego Kai'a. Momentalnie zrobiłem się cały czerwony. Ja już mu chyba nie spojrzę w oczy, normalnie nie mam pojęcia co zrobić. Z mojego szoku i potoku myśli wyrwał mnie Cole, który wszedł do pokoju by poinformować nas, że za pół godziny wyruszamy do grobowca. Ciekawe czego się dowiemy na miejscu, mam wielką nadziej ze uda nam się uwolnić Kai'a od tego przekleństwa jakim jest łowczyni talentów. Dobra koniec tego zastanawiania muszę iść się szybciutko ogarnąć, pół godziny to nie dużo czasu. Wspkoczyłem jak po parzony do swojego pokoju.

No aż sam się zaskoczyłem dwadzieścia minut, słyszycie dwadzieścia minut i byłem gotowy. Ruszyłem na kokpit, w tym momencie czar prysł, okazało się że wszyscy czekają już tylko na mnie. Ruszyliśmy w trasę. Chwilę zeszło za nim byliśmy na miejscu, to serio jest daleko. Stanęliśmy przed wejscem do grobowca, odziwo nie było jak skryte.

- No to jesteśmy na miejscu! - oznajmił odnośnie Cole.
- Najwyraźniej. - skomentował podenerwowany Kai. Widać ponim, że obawia się tego co może być w środku.
Po tych słowa weszliśmy do wewnątrz. Już na starcie ukazały nam się dziwne napisy na ścianach. Oraz po ich dostrzeżeniu Zein zaczoł je skanować, ale poszło to na marne, w swoim systemie nie miał żadnych odniesień co do tego w jakim języku mogłyby być zapisane te wiadomości. W miarę możliwości wykonał kilka zdjęć, nadzieja w odczytaniu tego zostaje w rękach mistrza Wu. Może on da radę przetłumaczyć lub przynajmniej podać nazwę jezyku w którym to zapisano. Bez powlekania poszliśmy dalej. Bez przerwy poruszaliśmy się ostrożnie, zważywszy na to że pewnie poukrywane są tu różnego rodzaju pułapki i inne tego typu rzeczy.

Droga minęła bez większych poślizgów, pomijając fakt, że Jey prawie oberwał strałom. Która wyskakując z ściany przeleciała mu dosłownie przed samymi oczami. Staliśmy przed wielkimi, a wręcz ogromnym sarkofagiem.
- Patrzcie na pieczęć! Jest roztrzaskana w pół. - powiedał z nikąd Zein. Przytym trochę mnie strasząc.
-To znaczy że mamy pewność, że uwolniła się sama i nikt jej w tym nie pomógł tak? - zapytał Kai.
-Na to wskazuję. - odparł mu Zein.

No to jedna obawa z głowy wiemy, że nikt trzeci nie brał w tym udziału. Przynajmniej tyle.

-Ale ja czegoś nie rozumiem. Jakim prawem pieczęć nie zadziałała? - zapytał Cole. - przecież na takie cuda składa się naprawdę silna magia.
-No chyba że zaklęcie zostanie źle rzucone, wtedy przy użyciu silnej magi można ją złamać. - Odpowiedziała mu Natychmiast Nyja.

Podeszłem do tego sarkofagu i zeczywiscie zauważyłem dość oczywisty błąd. Nie chcę mi się wierzyć żeby przy tak starym zaklecu pomylić taka błachkstke.

-Rzeczywiście patrcie tu na pieczęci są jest przekręcona formuła niby to tylko zamiana słów miejscami, mimo to wystarczyła jak widać.
- Zastanawiające - odparł Zein robić zdjęcie pieczęci.
Przyglądałem się jeszcze chwilę i spostrzegłem że w środku coś leży. Sięgnołem po owy przedmiot. Gdzy go już wyciągnełem to okazało się że to jakiś zwój. Odrazu dodałem go zejnowi mówac Przytym.
-Patrzcie co znalazłem!!! To chyba jakiś zwój. - Zein odrazu go rozwinoł
- To może być poszlaka jest napisany w języku starodawnych - powiedział z nadzieją Zein.
Po tych słowach zobaczyłem momentalny błysk w oczach, głębokich, pięknych, oczach Kai'a.
Z rozmyślań wyrwał mnie Zein odczytujący przetłumaczony papirus.
- Czyli to jest swego rodzaju przestroga - podsumował.
-Dobra w jego treść zagłębimy się jak będziemy już w bazie bo teraz tak średnio, rozumiem przekaz. - powiedziałem, a reszta grupy jednoznacznie przytaknęła. Sprawdzając dokładniej jeszcze pokuj w którym się znajdowaliśmy zauważyliśmy rozmieszczone na ścianach wielkie obrazy pokazujące teror który zrobiła Łowczyni Talentów po uzyskaniu tego czego chciała. Na jednej ścianie był szczególnie wzbudajacy moja ciekawość obaraz. A mianowicie siedem symboli w kułkach Przytym trzy z nich były już skreślone. Kiedy dotknęłem czwartego, wczystko zaczęło się osuwać a podłoga pod nami zawaliła się.

Chwilę to trwało ale ocknąłem się leżąc na podłodze w około wdząc stojąca nademną drużynę.
-Wszystko okej? - powiedział zmartwionym głowę Kai.
-Tak tak - odpowiedałem - Wiecie gdzie jesteśmy może? - mówiłem już podnosząc się z ziemi.
- Nie mam pojęcia - powiedział Kai parząc się w puskte korytarza który ciągnoł się dobre sześćdziesiąt metrów.
Masakra co my do jakiś katakumb spadliśmy.
Sekundę po tej myśli zaczęły kolejno odpalać się pochodnie. Na końcu zaś stał  jakiś dziwny.....

_______________________________________
No może doczekamy się dziewiątego rozdziału.
Przepraszam za długa przerwę.
Z góry przepraszam także za błędy.
Mam nadzieję że się podobał rozdział.
Następny napewno się pojawi! Kiedyś 😇❤️

Wszystko Dla Ciebie Młody Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz