Rozdział 1

2.4K 57 13
                                    

  Ahh. Kto by się spodziewał kolejny dzień w naszym cudownym domku znanym również jako perła przeznaczenia. Jest szósta rano, dziś wyjątkowo nie mogłem spać. Coś mnie męczyło yhh.. Dobra wolę o tym nie mysleć. Nagle z amoku wyrwał mnie znajomy głos.
- Hej Kai, co tu robisz przecież jest tak  wcześnie? - Z zaskoczenia aż wzdrygnełem się. - Coś nie tak?- powiedział Lloyd.
- Hej, nie nic się nie stało po prostu jakoś nie umiem spać. - Na te słowa zielony ninja widocznie posmutniał.
- Ej ale wiesz jak coś by się działo to możesz powiedzieć. - mówiąc to szturchnoł mnie ręką i podszedł do mnie.
       Nie mam pojęcia ile tak staliśmy i patrzyliśmy się w głęboką odchłań przejrzystej wody. Fale tak pięknie obijały się i rozpadały na daleko stojących szpiczastych klifach, a czerwono pomarańczowe promienie wschodzacego słońca oślepiały lekko nasze oczy. Z podziwiania malowniczego obrazu wyrwała nas moja siostra wołająca abyś my przyszli na śniadanie. Spojrzałem na blądyna, który odwrócił się w stronę dziewczyny. A ja idąc dałem mu znak skinieniem ręki, aby poszedł za mną do jadalni. Tam czekało zaś na nas  pysznie pachnące jedzenie i nasza wesoła od samego rana drużyna.
- To co mamy dziś w planach? - zapytał Cole, smarując świeży chleb masłem.
- Dziś trenujemy waliki i podszkolimy się w technice. - Odpowiedział szybko Lloyd.
    Ja zaś w tym czasie prubowałem wzrokiem znaleźć coś co mógł bym w sumie zjeść. Ahh, stwierdziłen, że nie jestem głodny może puznkej coś zjem. Wzjełem do ręki kulek kawy i wypiłem go na raz, chciałem już wstać od stołu gdy zatrzymał mnie głos zmartwionego Lloyda.
- A ty nic nie zjesz? - zapytał z opiekuncząścią w głosie.
- Nie wiesz nie mam ochoty. - odparłem szybko.
Chyba zmartwiły go te słowa i natychmiast widocznie posmutniał
- Ej co taki smutny, zjem coś puźnkej. - mówiąc to posłałem mu ciepły uśmiech, poczym on go lekko odwzajemnił.
Po tych słowach poszedłem do łazienki żeby się trochę ogarnąć a następnie udałem się do swojego pokoju i ubrałem się w struj do treningu. Po wykonaniu tej czynności miałem jeszcze chwilę na przejrzenie mediów społecznościowych.

Tymczasem oczami Lloyda.

Martwię się o Kaia, od pewnego czasu chodzi zamyślony i mało jada. Myślałem tak trochę aż usłyszałem głos Jeya.
- Młody bo wylewasz wodę na stół, szkalnka jest już pełna.- po jego słowach ocknąłem się i odłożyłem dzbanek na jego miejsce i zaczełem nerwowo wycierać powieszcznke stołu wokół przepełnionej szklanki.
-hahahha, o czym tak myślałeś, że aż zapomniałeś, że nalewasz wody do szklanki. - powiedział rozbawiony. - Co zakochałeś się? - mówił dej smiejący się Jey. 
   Po tych słowach wszyscy zaczęli się głośno śmiać a ja lekko się zarumieniłem, dziwne nigdy wcześniej tak nie miałem. Postanowiłem to zignorować i wypiając swoją przepełnioną szlanke wody rozbawiony powiedzałem - Haha Chyba w twoich snach.
Wyszłem z jadalni trochę oburzony. Kiedy, szedłem w stone swojej kwatery, tkneło mnie i zapukałem w drzwi pokoju należącego do kaia. Chłopak otworzył mi drzwi z przyjacielskim  uśmiechem.
- Tak, potrzebujesz czegoś? - powiedział zainteresowany Kai.
- Nie nic nie potrzebuje po prostu chciałem porozmawiać. - powiedziałem zmieszany.
- W taki razie wejdź. - Powiedział dalej uśmiechnięty chłopak.
Usiadłem na ładnie i dokładnie pościelonym łóżku miętosząc w rękach kawałek swojego ubrania.
- O czyms chciałeś porozmawiać. - powiedział już trochę zmartwiony.
- Właściwie to... - moja wypowiedź przerwał przeraźliwie głośny ryk alarmu który świadczył o czymś przeraźliwie niebezpieczny. W moich myślach zabrzmiało tylko jedno zdanie " Znowu coś się dzieje, mam dość"
- Puźniej dokończymy obiecuje - powiedział uśmiechając się czułe, poczym dodał - A teraz biegniemy na mostek bo to chyba bardzo ważna sprawa. Dawno alarm nie był tak głośny.
  Po jego słowach wybiegliśmy szybki ruchem w strone mostku. Gdzie  czekała już  na nas reszta grupy. Wszyscy stali bardzo zaniepokojeni.

Punkt widzenia Kaia 

Dotarłem wraz Lloydem do reszty widocznie niespokojnej drużyny, odrazu zapytałem zaniepokojony Zeina, który stał przy panelu.
- Co się dzieje? Czy to coś poważnego? - powiedziałem z drżeniem w głosie
- To to... Niczego takiego nie zanerestrował ten alarm od czasów pojawienia się Morro. - Odparł zdziwiony Zein.
- Ale to niemożliwe. Skąd się to wzięło? - Zapytał widocznie przerażony Cole.
- Wiecie już co to jest?- mówił Lloyd.
- Nie wiem zraz się przekonamy. - powiedziała Nya.
   Wszyscy wyszliśmy i czym prędzej każdy udał się do swojego pojazdu i
z piskiskiem opon ruszyliśmy
w miejsce  sąd nadany został ten zaskakujący alarm. Czwilę puźniej byliśmy już na miejscu naszym oczą ukazała się wielka armia z bardzo zwinych i sprytnych żołnierzy.  Ubrani byli w głębokie czarne przylegające do ich ciała stroje z małą szczelina na przekrwione oczy w rękach każdy z nich miał dwa długie, ostrę miecze. Według mnie wyglądali oni bardzo dziwnie. Żołnierze dewastowali centrum miasta w taki sposób jak by wcale nie chodziło im to zniszczenie ninjago tylko o zwrócenie na siebie uwagi.
Zrozmyslań wyrwał minie okrzyk na który wszyscy żucili się do ataku
Głośne - Ninja GO!!! - Wykrzyczane Lloyd.
"Szlak" krzykął tak głośno, że aż zabolała mnie głowa przeszedł mnie  jakby okropny impuls. Walczyliśmy z nimi bardzo długo ale widocznie przegrywali. Przewróciłem jednego z nich i uderzyłem w niego kula ognia. Tak!!! Trafiłem żołnierz odleciał na dobre trzy metry. Przeszyła mnie duma, lecz z zadumy wyrwał mnie obraz stojącego w osłupieniu Lloyda. Mimo wolnie spojrzałem w stronę w którą spoglądał chłopak. Stała tam wysoka i widocznie szczupła kobieta. Ubarana była w ognisto czerwony strój z czarnymi elementami. Miała także na sobie cienutki płaszcz w kolorze popielatej czerni. Na głowie dziewczyny rosły grubę, kturkie, błyszczące włosy, ich barwa była nie spotykana był to bardzo ciemny brąz z lekkimi refleksami ciemnego blądu. Jej twarz przyozdobiona była lekko rózowawymki ustami oraz oczami  wygłądającymi  jak by płonęły żywym ogniem. Kobieta stała na krawędzi jednego z wyższych  budynków i widocznie kierowała całą armia. To musiała być ich przywódczyni. Gdy tylko oderwałem oczy od kobiety  pierwszym co zobaczyłem był rzucający się od tyłu na Lloyda jeden z żołnierzy. Jak najaszybciej umiałem i zasłoniłem go swoimi plecami poczułem jak Lloyd się wzdrygnoł i wten zorientowałem się, że.......

_______________________________________

Z góry dziękuję z przeczytanie pierwszego rozdziału 2 powinien pojawić się w niedalekiej przyszłość.

Wszystkie uwagi co do treść proszę kierować w komentarzach 😊

Wszystko Dla Ciebie Młody Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz