#23 Amelia

3.5K 202 33
                                    

   

  Niespodzianka kochani! Dopiero co napisany 🙈 miłego czytania 😘

   Siedzieliśmy tak, dopóki mój żołądek nie zaczął upominać się o jedzenie. Jaki wstyd. No tak, z tego wszystkiego nie zdarzyłam nawet zjeść śniadania. Nataniel musiał usłyszeć burczenie mojego brzucha. Gwałtownie wstał z piasku i wyciągnął rękę w moją stronę.

— Powinniśmy wracać, Sofia bez wątpienia na nas czeka. – Spojrzał na zegarek umieszczony na nadgarstku. – Z lunchem. – Uśmiechnął się zawadiacko.

   Oblałam się rumieńcem i przyjęłam wyciągniętą dłoń. Pomógł mi się podnieść. Zaczęłam otrzepywać kombinezon z piasku. Gdy skończyłam i się wyprostowałam, okazało się, że stoję praktycznie twarzą w twarz z Natem. Cholercia, nie tak to miało być. Serce krzyczało – pocałuj go! Rozum – uciekaj! Gdy przed oczami stanęła mi scena z poranku, poczułam zażenowanie własnym zachowaniem.

— Chodźmy – udało mi się wydukać i odwróciłam się napięcie.

   Ruszyłam prosto do schodków, nie miałam siły wspinać się po murku. Mężczyzna szybko zrównał się ze mną. Przez cały czas siedzieliśmy w milczeniu, co mi pasowało. Jednak nadal nie dowiedziałam się, co on tu robi i jak mnie znalazł.

— Jak mnie znalazłeś? – ciekawość wygrała.

   Wchodziliśmy właśnie na parking, do naszych pojazdów został jeszcze kawałek do przejścia.

— Każdy mój pojazd czy Dawida ma zamontowany lokalizator GPS. Duże ułatwienie dla ochrony w razie problemów.

— Aha. – Chyba wolałam tego nie wiedzieć.

— A ty dokąd? – oburzony głos Nataniela sprawił, że zamarłam z ręką w połowie drogi po kask.

   Spojrzałam na niego marszcząc brwi.

— Do domu? – bardziej zapytałam, niż stwierdziłam.

   W dwóch krokach znalazł się przy mnie, wciskając się między mnie a motor.

— Zapomnij, wracasz ze mną. – Głową wskazał na swój samochód.

   Prychnęłam pod nosem. Co on sobie u diabła myśli?

— Przyjechałam motorom to nim wrócę. – Założyłam ręce na piersi i hardo uniosłam podbródek.

  Widziałam jak jego twarz wykrzywią grymas zniecierpliwienia. Tej bitwy nie wygrasz.

— Dość tych ekscesów jak na jeden dzień. – Minę miał tak zaciętą, że nie udało mi się powstrzymać chichotu.

  Po chwili śmiałam się już głośno, łapiąc za brzuch. Boże, co za facet. Kręciłam głową i próbowałam się uspokoić.

- Co Cię tak bawi?

   Kątem oka dostrzegłam jak marszy brwi. Pewnie ma mnie teraz za wariatkę. A co mi tam. Chwilę zajęło mi nim udało mi się uspokoić na tyle by coś z siebie wydusić. Otarłam kąciki oczu i spojrzałam na niego.

— Nate, rozumiem, że się martwisz, ale bez potrzeby. Jestem już dużą dziewczynką i dam radę dojechać do domu. Albo teraz grzecznie wsiądziesz do swojego samochodu i odjedziesz, a ja tuż obok na motorze albo będziemy tu stać do jutra i debatować. Wybieraj. – położyłam ręce na biodrach i niecierpliwie zaczęłam tupać nogą o asfalt.

  Patrzyłam mu prosto w oczy. Widziałam jak walczy sam ze sobą. Co jak co ale nikt, a to NIKT, nie będzie mi rozkazywał. To moje życie i to ja pisze jego scenariusz. Ostatnio wiele się wydarzyło, nad czym nie miałam kontroli. Teraz muszę ją odzyskać. Nataniel był równie uparty co ja. No i miał fioła na punkcie bezpieczeństwa. Nie wspomnę, jaki potrafi być apodyktyczny.
Po minucie, która trwała chyba wieczność powoli przesunął się na bok.

Przyszłość, która nadejdzie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz