Rozdzialuno 8

7 1 0
                                    

Tak na podjudzenie już rozszarpanych nerwów Jeona personel lotniska w Londynie wydał nakaz na aresztowanie dwójki pasażerów. Chłopak miał już wystarczające problemy za rozpoczęcie wojny na pokładzie do czego doszło jeszcze oskarżenie o próbie popełnienia zabójstwa nijakiego standee Jimina. Jungkook nie widział w tym nic złego, jedynie próbował wyrzucić karton przez okno, aby tam następnie wiatry zwiały go do silnika, w którym śmigła rozszarpały by go na strzępy. Właściwie po analizie tego wydarzenia doszedł do wniosku, iż w zasadzie mógłby zabić wszystkie osoby na pokładzie samolotu. Na szczęście nikt inny o tym nie pomyślał i nie dostał oskarżenia o próbę masowego ludobójstwa.

Tak więc za kratkami w śmierdzącej piwnicy ogromnego lotniska, tkwili w swoim towarzystwie, piorunując się spojrzeniami. W celi tuż obok nich siedział stary, brodaty facet, zatrzymany za przemyt zwierząt w odbycie.

Ręce młodszego zostały zapięte z tyłu za pomącą trytytki, gdyż niejednokrotnie groził on wydrapaniem oczu kartonu. Park kulił się w jednym z kątów, bojąc się, że każdy jego ruch może spowodować kolejny wybuch agresji u jego partnera. Właściwie był na niego trochę zły, bo w sumie to nie zrobił niczego złego. Był młody, przystojny i dziany dzięki pieniądzom wyłudzonym od matki chłopaka, powinien korzystać z życia, a nie siedzieć na dupie, klejąc stypę, jak to w zwyczaju ma Kook.

-Wszystko to twoja wina- wysyczał głosem pełnym jadu młodszy.

-To ty zacząłeś się nadzierać- stwierdził.

-Bo jesteś idiotą, debilem, cymbałem, osłem, bęcwałem, szajbusem, gamoniem, capem, głupcem, tępakiem, mułem, kiepem, imbecylem- wymieniał, jak różaniec.

-To wszystko to synonimy.

-Taki jesteś mądry?- powiedział tak spokojnie, że nawet włosy dziada za kratami stanęły dęba -Jak teraz stąd wyjdziemy i uratujemy twojego brata?

-Trzeba było nie robić mi awantury- powiedział zirytowany jego zachowaniem.

-Niech ktoś mnie trzyma, bo zaraz rozwalę cię warstwa po warstwie, następnie każdym kawałeczkiem karmiąc kozę z dupy Zbyszka.

-Zostaw Jadzie- warknął starszy mężczyzna przez kraty.

-Czy ty coś powiedziałeś?- obrócił głowę w jego stronę, niczym sowa pozbawiona kręgów.

-N-Nie- odpowiedział przerażony, przełykając głośno ślinę.

-To dobrze- uśmiechnął się szeroko, wracając wzrokiem z powrotem do Jimina -Jak chciałbyś zginąć, bo wiesz mam wiele pomysłów, jednak mogę wykonać twoje ostatnie życzenie.

Nim Jungkook zdążył rozerwać trytytkę do jego uszu dotarł dźwięk odkluczania kraty. Wszyscy zebrani przenieśli swoje spojrzenia w kierunku drobnego policjanta trzymającego w dłoni kłódkę z pękiem kluczy.

-Wychodzić- machnął ręką na dwójką w środku.

-Przenosicie nas do więzienia?- zapytał standee z nadzieją, iż w końcu dostanie bezpieczną celę bez zagrażającego mu partnera.

-Nie, ktoś wpłacił na was kaucje- ponaglił ich.

Chłopacy bez dalszej dyskusji wstali z ziemi, wychodząc z  celi. Strażnik zdjął przedmiot spinający ze sobą ręce Jeona, który od razu poruszał nadgarstkami. Posłusznie ruszyli za mężczyzną w mundurze, idąc w stronę wyjścia. Dziadek z celi obok zapytał się czy nie chcą może kupić od niego aligatora, jednak ci grzecznie odmówili, twierdząc iż zwierzę za bardzo by śmierdziało łajnem.

Po wyjściu na światło dzienne oraz odebraniu swych dokumentów, stanęli na ogromnym holu lotniska, rozglądając się na około za swoim wybawcą. Wszyscy wydawali im się totalnie obcy, jednak wzrok przykuwała jedna sylwetka. Był to mianowicie wysoki chłopak przyodziany w grube futro, oczywiście nie pochodzenia zwierzęcego szanujmy zwierzęta, z okularami zasłaniającymi jedynie jego dolne rzęsy.

-Johnny?!- zawołał Jungkook, ruszając biegiem w kierunku drugiego syna jego matki.

-Wiedziałem, że wpakujecie się w jakieś kłopoty, jednak nie przypuszczałem, iż stanie się to tak szybko- delikatnie go przytulił.

-Co tutaj robisz? - zapytał drugi, stając koło nich.

-Mama kazała mi jechać za wami, bym miał na was oko, aby nic się nikomu nie stało. Chyba też wiedziała, co może stać się podczas waszej wspólnej wyprawy. Po naszym powrocie do Korei jej konto bankowe będzie miało ostry debet. Macie już jakiś hotel?

-Tak- odezwał się Park -Zarezerwowałem nam pokój, ale nie mam dla ciebie, gdyż nie wiedziałem, że będziesz z nami.

-Spokojnie, domyśliłem się. Mam już wszystko ogarnięte, więc załatwcie wszystkie swoje sprawy i zadzwońcie to ugadamy się na powrót- chwycił za swoją walizkę -Do zobaczenia- pomachał im, odchodząc w stronę wyjścia.

1/2

Jimin w bieli| PJMxJJKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz