Rozdzialundo 9

7 1 0
                                    

Taksówka zawiozła ich pod same drzwi zarezerwowanego hotelu. Po zapłacie kierowcy, stanęli we dwoje pod wielkimi drzwiami, skanując wzrokiem cały budynek. Do drzwi prowadził czerwony dywan, ogrodzony złotymi barierkami. Wejścia strzegło dwóch olbrzymich ochroniarzy, natomiast okna zostały przyciemnione tak, że nikt z ulicy nie mógł zobaczyć tego, co dzieje się w środku. Wokół budynku chodziła masa skąpo ubranych kobiet, mężczyzn oraz biznesmenów.

-Jimin, to na pewno to miejsce?- zapytał zszokowany Jeon.

-Tak, adres się zgadza- oznajmił po sprawdzeniu w telefonie -Chodźmy- pociągnął go do wejścia.

-Nazwisko- powiedział niskim głosem jeden z ochroniarzy.

-Park Jimin.

-Proszę- przepuścił ich w drzwiach, po sprawdzeniu czegoś w swoim notesie.

Wewnątrz było ciemno, jedynym oświetleniem pozostawały drogie, ledwo świecące żyrandole. Każde wejście zostało zasłonięte za pomocą czerwonej kotary, a w powietrzu unosił się zapach dymu tytoniowego i alkoholu. Dwójka niepewnie skierowała się do recepcji, gdzie dostali odpowiedni numer pokoju. Kiedy mijali pokoje, idąc po korytarzach towarzyszył im nieustanny odgłos jęków, krzyków i westchnień.

-Jimin to jest burdel!- wrzasnął Jungkook, kiedy drzwi od ich pokoju zostały zamknięte.

-Ciszej bądź- zakrył jego usta -Nie wiedziałem, okej? Myślałem, że to zwykły luksusowy hotel.

-Nazwa Ostre Dupeczki nie dała ci do zrozumienia?- strzepną dłoń ze swojej twarzy.

-Ludzie mają teraz różne motywy, myślałem, że to tylko dobry chwyt reklamowy.

-Idiota- trzepnął go w łep, przez co ten odgiął się do przodu. Chłopak szybko naprawił wyrządzoną przez siebie szkodę, za pomocą taśmy klejącej.

-Nie złość się, na prawdę nie miałem o tym pojęcia.

-Dobra zapomnij- westchnął widząc u niego wzrok zbitego szczeniaka.

-Skoro już tutaj jesteśmy może skorzystamy?- poruszył sugestywnie brwiami.

-Co masz na myśli?- przełknął głośno ślinę.

-Chodźmy przejebać kasę na dziwki!!!!- wrzasnął uradowany.

Pomimo początkowej niechęci Jeon ugiął się jego prośbą, aktualnie zajmując miejsce na ogromnej kanapie. Jakiś młody chłopak wywijał zgrabną dupką tuż przed ich twarzami, jednak ten nie potrafił się na tym skupić. W przeciwieństwie do standee, które co chwila wysuwało swoje łapki z pieniędzmi, wkładając je do majtek striptizera, aby chodź na chwilę dotknąć jego pupy.

-Jimin- chwycił go za dłoń, lekko nią potrząsając.

-Nie przeszkadzaj- zbył go.

-Jimin.

-Oglądam.

-Jimin  do cholery- chwycił jego twarz, obracając ją w kierunku kanapy po drugiej stronie.

-Czy to..?- rozszerzył oczy.

-Tak, to Oli- puścił go, gestem ręki każąc towarzyszącemu im chłopakowi odejść, co ten niechętnie uczynił.

-O w mordę- szybko wyjął telefon, robiąc zdjęcia.

-Co robisz?- spojrzał na niego, marszcząc brwi.

-Zaszantażujemy go- złapał dłoń partnera, ruszając w kierunku miejsca Londona, otoczonego przez kilkanaście stendee różnych artystów.

Im bliżej kanapy byli tym bardziej Jungkook zastanawiał się, czy na pewno chce pomagać Jiminowi w jego planie. Co prawda nie przepadał za Oli, jednak dotychczas należał do osób, które nie robiły innym na złość. Nawet jeśli ktoś robił mu krzywdę. Nie był kimś kto należy do grona mścicieli, raczej wolał przebaczać, gdyż było mu wtedy lżej na sercu.

-Kogo my tu mamy?- Jimin zadarł głowę do góry.

-Jungkook?- poderwał się z miejsca -Co wy tutaj robicie?

-My...- zaciął się, nie wiedząc, co powiedzieć.

-Nie powinno cię to interesować- wtrącił Park -Lepiej gadaj o sobie. 

-To nie tak, jak wygląda- wyciągnął przed siebie ręce w geście obronnym.

-Może powiedz mi jeszcze, że to nie ty jesteś na moich zdjęciach w towarzystwie tych wszystkich kartonów- prychnął.

-Jakich zdjęciach?!- zmarszczył brwi.

-Posłuchaj uważnie- wziął łyka Whisky ze szklanki stojącej na stoliku -Masz zostawić swojego kartonowego Jimina raz na zawsze. Jeśli tego nie zrobisz wszystkie zdjęcia ze striptizerami, narkotykami i innymi wykroczeniami przez przypadek wylądują w Internecie, a twoja kariera będzie skończona.

Między wszystkimi zapadła długa cisza. Tłum standee wstrzymał oddech, tak samo jak cały personel i bawiące się w klubie osoby. Wszyscy wpatrywali się wyczekująco w Oli Londona toczącego wewnętrzną walkę. Zegar tykał, minuty leciały, ludzie umierali od barku tlenu, a mężczyzna toczył bitwę na spojrzenia z partnerem Jeona. Park wyraził się jasno, właściwie nie było innej opcji niż przystanie na jego propozycje.

-W porządku- powiedział, kiedy na sali nie było już prawie żadnej żywej duszy.

2/2

Jimin w bieli| PJMxJJKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz