Głośna muzyka w słuchawkach zagłuszała szkolny tłum. Abigail czekała na Loren w stołówce. Przyjaciółka jak zwykle się spóźniała. Znudzona muzyką, wyszarpała ze swoich uszu słuchawki i wrzuciła je pośpiesznie do torby. Z poirytowania zaczęła stukać palcami o blat. Nieprzespana noc, przyniosła Abigail niepożądane skutki. Ociężałe powieki zdawały się ważyć tonę, a obolałe skronie co jakiś czas nawiedzał sporadyczny ból. Wczorajszy wieczór wzbudził w niej ogromną ciekawość i niepewność. Przeczytane artykuły, przelewały się w jej głowie niczym otwarta księga, a koszmarne obrazki, nie pozwoliły jej zasnąć. Zerknęła kątem oka w ostatni stolik, przy którym siedział William z całą swoją paczką, łącznie z Calebem. Po wczorajszym spotkaniu, miała wrażenie, że chłopak ją specjalnie unika. Odwróciła wzrok i wlepiła przygnębiające spojrzenie w spóźnialską Loren, która teraz niosła w jednej ręce plastikowy kubek kawy, a w drugiej różową torebkę.
- Wybacz, jak zwykle się zagadałam - odparła, usadawiając się obok Abigail. - Twoja ponura mina odstrasza, uśmiechnij się dziewczyno - dodała, szturchając lekko przyjaciółkę.
- Jakoś nie mam nastroju - mruknęła obojętnie.
- Przestań. Jest piątek, w końcu weekend. Wyskoczymy dziś gdzieś? - zapytała, próbując rozweselić dziewczynę.
- Nie dam rady, źle się czuję, poza tym sama powinnaś przystopować po ostatniej imprezie - Abigail ukarała ją wzrokiem, a na policzkach Loren pojawiły się różowe wypieki.
- Ale tym razem, byłby to wypad bez alkoholu - odparła, robiąc wielki łyk kawy. Orzechowa woń wydobywająca się z plastikowego kubka, dostała się do nozdrzy Abigail.
- Odpadam - westchnęła ponuro.
- No dobrze, więc spędź ten wieczór z książkami - Loren przewróciła z zażenowania oczami i poirytowana zachowaniem przyjaciółki, wyciągnęła z torby telefon.
- Słuchaj, mam takie pytanie... - Abigail spojrzała na dziewczynę niepewnym wzrokiem, wahając się czy na pewno powinna o tym wspominać.
- Co jest - mruknęła, zagapiona w ekran telefonu.
- Wczoraj czytałam pewne artykuły. To znaczy, natknęłam się na nie już wcześniej, ale nie zwracałam na to zbytnio uwagi...
- Możesz przejść do rzeczy? - przerwała jej Loren.
- Słyszałaś o tych morderstwach w lesie?
Loren zastygła w miejscu, a jej wzrok powędrował na Abigail. Dziewczyna w milczeniu włożyła telefon do torby i obróciła się w stronę przyjaciółki.
- Coś tam słyszałam - odparła po cichu.
- No i? - zapytała Abigail, zdziwiona jej reakcją.
- No nic - wzruszyła obojętnie ramionami.
- Nie boisz się?
- Daj spokój, media nagłaśniają sprawę i podają fałszywe informację. Prawdopodobnie były to jakieś zwierzęta. No cóż, tak już bywa - odparła niewzruszona całą sytuacją. Abigail wpatrywała się w nią podejrzliwym wzrokiem, po czym pokręciła przecząco głową.
- Nie wydaje mi się, żeby był to atak zwierząt. Port Angeles to małe miasto, a mimo to, dalej nie udało się nic ustalić. Są osoby, które zaginęły...
- Abigail, nie mam ochoty tego wysłuchiwać. Czytasz jakieś nieprawdziwe informacje i tylko się nakręcasz. Gdyby niebezpieczeństwo rzeczywiście istniało, to zamknęli by szkołę. Morderca przecież może być wszędzie tak?
CZYTASZ
Wilcze gniazdo
LobisomemAbigail traci w wypadku obydwoje rodziców. Będąc świadkiem ich śmierci, nie zdaje sobie sprawy z otaczającego ją niebezpieczeństwa. Zwykła rzeczywistość dziewczyny, zamienia się w koszmar, ale czasem w najmroczniejszym lesie kryje się światło, wskaz...