Jeśli ktoś tu zajrzał to szczerze dziękuję i życzę miłego dnia.
Jest to moje pierwsze opowiadanie na tym koncie i mam nadzieję, że dobrze się przyjmie
Nie przedłużając...miłego (mam nadzieję) czytania.————————————————————————
Delikatnie złapałem za główkę różowej szpilki, którą po chwili wyjąłem i wbiłem w poduszeczkę przy moim pasie. Przygładziłem po raz ostatni rękaw upewniając się, że jest czystą perfekcją, po czym odsunąłem się i stanąłem naprzeciwko mężczyzny stojącego na niewysokim podeście. Lustrowałem spokojnie jego wygląd zaprojektowany przeze mnie i byłem z niego dumny.Górną część ubioru stanowiła bordowa, lśniąca, delikatnie prześwitująca koszula, jednak jej rękawy były zupełnie inne. Kolor brudnej zieleni połączony ze sztywnym, poprzecieranym, w kilku miejscach, precyzyjnie podziurawionym sztruksem idealnie pasował na ich miejsce. Spodnie były zszyciem dwóch par. Prawa nogawka była jasnym, lekko obcisłym jeansem z przetarciami, natomiast ta lewa była dokładnie identyczna z wyjątkiem koloru który stanowił ciemny granatowy wpadający delikatnie w głęboką czerń. Całość dolnego ubioru zdobił bursztynowy pasek z czarnymi zdobieniami. Buty dobrałem w kolorze identycznym jak koszula. Były to średniej wysokości glany perfekcyjnie przylegające do znajdującego się w każdym nich fragmentu nogawki, dzięki czemu nie pojawiały się niepotrzebne falowania i zmięcia na jeansach. Po zewnętrznych stronach butów znajdowały się dość grube, charakterystyczne dla moich projektów zdobienia w kolorze identycznym jak rękawy, co nie było zbyt proste do osiągnięcia z racji na charakterystyczny odcień. Sznurówki posiadały również ten sam kolor.
Włosy mężczyzny były praktycznie czarne z błękitnym ombre, którego osiągniecie nie należało do prostych. Kosmyki były pofalowane i skręcone ostatecznie w różne strony, dzięki czemu powstawało złudzenie większej i gęstszej czupryny niż ta była w rzeczywistości. Makijaż wykonałem już na początku, a był on bardzo delikatny i prowadzony w naturalnych barwach, jednak niewidoczny aktualnie ze względu na opaskę z czarnego materiału zawiązaną na oczach mężczyzny.
Byłem zadowolony z efektu, jednak teraz została najważniejsza część. Odsunąłem się od mężczyzny, upewniłem się, że lustro jest czyste, po czym postawiłem za klientem krzesło. Stanąłem na nim i delikatnie odwiązałem opaskę po chwili ją zdejmując.
Zeskoczyłem z krzesła, które odstawiłem na bok i podszedłem do mężczyzny:
- Panie Choi? Czy jest pan zadowolony z efektu? - spytałem spokojnym tonem,
- Zadowolony?! - krzyknął zdenerwowany mężczyzna...zaczyna się - Prosiłem cię o zwykły ubiór na sesję zdjęciową! Co to ma być do cholery?! Jak ja się pokaże ludziom wyglądając jak uciekinier z lat pięćdziesiątych po trzech wypadkach i spotkaniu z rowem ulicznym?! - syknął w moją stronę, jednak ja stałem nadal niewzruszony - Niech pan zapomni o jakiejkolwiek pozytywnej ocenie panie Park! Gorszego stylisty na oczy nie widziałem! - rzucił na odchodne i z zaciśniętymi pięściami opuścił pomieszczenie.Wzruszyłem ramionami sam do siebie i cicho prychnąłem pod nosem, po czym odstawiłem podest na miejsce i już chciałem iść posprzątać wszystkie kosmetyki i resztki materiałów, kiedy zatrzymał mnie głos mojego przyjaciela, z którym pracowałem w tym swoją drogą wielkim pomieszczeniu:
- Jak ty to znosisz? - spytał zbliżając się do mnie, sam też najwidoczniej odesłał już ostatniego klienta, jednak najwidoczniej ten jego nie robił problemów,
- To znaczy? - spytałem nie racząc go nawet spojrzeniem, gdyż właśnie zamykałem wszystkie paletki z cieniami,
- Te obelgi? Wiecznie niezadowolenie? On cię zmieszał z błotem Jimin - stwierdził, na co się lekko uśmiechnąłem - cholera, przecież może cię obsmarować w necie i stracisz na pozycji! - w tym momencie nie wytrzymałem i wybuchnąłem śmiechem odwracając się do przyjaciela,
- Namjoon pokazać ci sztuczkę? - spytałem opanowując się w miarę możliwości, zostawając jednak przy lekkim uśmiechu,
- Jeśli chcesz - wzruszył ramionami, a ja złapałem go delikatnie za jedno z ramion i odwróciłem twarzą w stronę drzwi, czego towarzysz nie zrozumiał, ale ja doskonale wiedziałem o co mi chodzi,
- Za trzy...dwa...jeden - odsunąłem się lekko od zdziwionego bruneta i wtedy do pomieszczenia wrócił mój klient, który chwilę temu jeszcze kipiał złością, jednak teraz się uśmiechał delikatnie,
- Panie Park? - zaczął starając się wyglądać i brzmieć poważnie, jednak skruchę ciężko było kontrolować i doskonale wiedziałem, jak ją wyczytać - Czy mógłbym dostać pana wizytówkę? Skontaktuję się z panem przed następną sesją,
- Naturalnie - opanowałem uśmiech, który próbował się wkraść na moją twarz po raz kolejny tego dnia i podszedłem do mężczyzny wyciągając z kieszeni dwie wizytówki - tutaj jest kontakt do mojego szefa, a tutaj bezpośrednio do mnie,
- Dziękuję - odparł powracając do stanu pewności siebie - wystawię panu pozytywną recenzję jeszcze dzisiaj. Dowidzenia - po tych słowach zwyczajnie wyszedł, a ja wróciłem do przyjaciela, który wpatrywał się w jeden punkt z miną o treści ,,Widzę ducha", która wywołała u mnie cichy śmiech,
- Duchy to o północy wychodzą Namjoon - stwierdziłem wracając do sprzątania mojego stanowiska,
- Co to w ogóle było? - rzucił w ciągu sekundy, na jednym wydechu - Czy on właśnie...,
- Jeszcze tego nie zauważyłeś? - zaśmiałem się - Ludzie nie lubią mojego stylu projektowania, bo są przyzwyczajeni do normalności - wzruszyłem ramionami - potrzebują chwili na ogarnięcie, że naprawdę wyglądają wyjątkowo i niesamowicie,
- Jak ty to robisz, co? - spytał zaskoczony z cichym śmiechem,
- Po prostu nazywam się Park Jimin - zaśmiałem się , a starszy już szykował się na jakąś odpowiedź, kiedy do pomieszczenia wleciał jak oparzony szef Bang wraz z innymi osobami, które pracowały w naszym studiu...najwidoczniej mamy zebranie,
- Dobra a teraz słuchać, bo nie będę dwa razy tego powtarzał mowy nie ma, zrozumiano? - zaczął i już było pewnym, że sprawa należy do poważnych - mamy jutro wyjątkowego gościa w naszym studiu, który oczekuje profesjonalnie przygotowanego stroju, makijażu i fryzury, jednak problem jest taki, że wszystko musi być uszyte, dobrane i wykonane właśnie jutro, więc sprawa nie należy do łatwych - mówiąc to przejechał wzrokiem po wszystkich zgromadzonych,
- Kto ma przyjść? - spytał Namjoon, który odważył się przerwać mrożącą krew w żyłach ciszę,
- Min Yoongi - i w tym momencie moja szczeka spotkałaby się z podłogą gdyby było to realne. Nie codziennie tak sławne osoby odwiedzają nasze studio, pewnym było, że jeżeli mężczyzna wyjdzie niezadowolony to możemy się wszyscy pożegnać z pozytywnymi opiniami lub nawet posadami...a już szczególnie nieszczęśnik, który dostanie to zlecenie - oczywistym jest chyba fakt, że zająć się nim musi profesjonalista i dlatego właśnie po głębszych rozważaniach, zlecenie to trafia do - tu przerwał na chwilę co nie należało do najlepszych rzeczy, które mógł teraz zrobić, podsycanie strachu i niepewności powinno być prawnie zakazane - Jimina,
- Myśli pan, że jestem w stanie podołać? - spytałem od razu totalnie zaskoczony wyborem szefa, bo w końcu miałem stuprocentową pewność, że Min wybiegnie wkurzony z budynku jak zawsze to robią i nie wiedziałem czy zmieni myślenie o efekcie kiedy emocje z niego ulecą...jeśli ulecą,
- Nie - zaczął - ja jestem pewien, że podołasz - uśmiechnął się lekko, jednak mi wcale nie było do śmiechu. To mogło być ostatnie zlecenie w mojej karierze - na biurku zostawiam ci kopertę, są w niej wszystkie informacje i średnie wymiary naszego klienta - rzucił na odchodne, po czym razem z wesołym pochodem opuścili pomieszczenie, w którym zostałem tylko ja i mój przyjaciel,
- Namjoon - rzuciłem odwracając się w jego stronę - jestem w dupie,
- Jesteś w dupie - odrzekł kiwając lekko głową.————————————————————————
Dziękuję tym, którzy dotarli do samego końca
Liczba słów: 1120 (dość krótki, wiem)
Do zobaczenia pod następnym rozdziałem :*
CZYTASZ
Be my...soulmate | YoonMin | m.yg x p.jm |
Hayran KurguGdzie Park Jimin jest jednym z najlepszych stylistów w Korei, jednak jego projekty są nietypowe i rzadko lubiane od pierwszego wejrzenia. Co jeśli kolejnym ,,niezadowolonym" klientem okaże się sławny raper, który zapragnie chłopaka w swoim ser...dom...