Wracając do domu nastolatek był w buntowniczym nastroju. Nie dość, że przez ostanie dwa dni obozu nie mógł ćwiczyć i musi mieć tę cholerną, 2.5 miesięczną przerwę, to jeszcze musiał wracać teraz do matki, która pewnie w tym momencie korzysta z tego, że nikogo nie ma w domu i pieprzy się z jakimś facetem. Albo z jego dyrektorem. Na samą myśl o tym zbierało mu się na wymioty.
Wetknął słuchawki w uszy, rozłożył się na dwóch siedzeniach i puścił muzykę.
Chociaż muzyka mu została. Westchnął cicho. Myślał też o tym całym Otabeku. Mimo, że pojechali w przeciwnych kierunkach. Kazach od czasu kontuzji blondyna często do niego zaglądał i nie mówiąc zbyt wiele towarzyszył mu, gdy inni bawili się w przerwach pomiędzy treningami. Nie rozumiał tego, ale jego obecność mu nie przeszkadzała. Nie umiał sobie przypomnieć, skąd miałby go znać. Ale tym będzie martwił się gdy dotrą do domu.
Na miejsce dotarli szybko. Zbyt szybko, jak na jego gust. Nie chciał wracać do domu. Gdy wsiadł z autokaru i zabrał swoje bagaże, stanął jak wryty, widząc mężczyznę stojącego kawałek dalej. Szeroki uśmiech wykwitł na jego twarzy i popędził na złamanie karku do starszego, siwego pana, a inni z zaciekawieniem przyglądali się, jak najbardziej wyszczekana i buntownicza osoba w ich grupie rzuca się w wyciągnięte ramiona staruszka. Mężczyzna przytulił drobne ciało i widać było, że oboje cieszy to spotkanie.
-Yurij, dawno Cię nie widziałem. Urosłeś?
Padło pytanie, gdy w końcu odstawił wnuka na ziemię i pogłaskał go po głowie.
-Wydaje ci się. Co tu robisz?
Zapytał radośnie. W jednej chwili zapomniał o wszystkim i cieszył się spotkaniem z dziadkiem.
-Chciałem zabrać Cię do mnie na kilka dni. Co ty na to?
W oczach starszego człowieka mignęła iskra rozbawienia a chłopak roześmiał się w głos.
-Pewnie!
Nie czekając na zaproszenie wpakował swoje bagaże do znanego mu auta i usiadł na miejscu pasażera, podczas gdy kierowca już zapinał pasy.
-Opowiadaj, jak było i co to za gips na twojej ręce?
Zagaił mężczyzna, odpalając silnik.
-Chciałem zrobić cztery obroty w powietrzu, ćwiczyłem to pięć dni i mi wychodziło, a piątego upadłem i załamałem nadgarstek. I wiesz co? Przez 2.5 miesiąca mam zakaz wstępu na lodowisko, do czasu zakończenia rehabilitacji! Wyobrażasz sobie? Ten idiota dał mi zakaz!
Emocjonował się nastolatek, ale z jego twarzy i tak nie schodził w uśmiech. Kochał dziadka i uwielbiał spędzać z nim czas, a rzadko miał taką okazję. Cieszył się, że chociaż teraz spędzi z nim kilka dni.
-Rozumiem, rozumiem. - roześmiał się siwowłosy - Ale wiesz, Yurachka, jestem pewien, że trener Yakov nie robi tego złośliwie, a jedynie przez troskę. Jesteś jego najlepszym łyżwiarzem, gdyby miał wybór z pewnością nie dawałby ci zakazu.
Powiedział spokojnie, zerkając na wnuka. Był z niego bardzo dumny. Od dzieciństwa chłopaka inwestował w jego karierę i widział, z jaką pasją chłopiec zajmował się łyżwiarstwem.
-Wiem, ale to i tak irytujące. - westchnął chłopiec, rozkładając się wygodniej na siedzeniu. - W ogóle, dziadek, mogę się do ciebie przeprowadzić?
Zaskoczony mężczyzna spojrzał na swojego młodego krewniaka. Brakowało mu chłopca, to fakt, ale nie spodziewał się, by ten chciał uciec od jego córki.
-Yurachka... czy coś się stało?
W lusterku zaobserwował, jak z twarzy blondwłosego znika uśmiech i pojawia się silne naburmuszenie.
-Chciałem po prostu do ciebie wrócić. Nie podoba mi się w nowym mieszkaniu i nienawidzę tego gacha mamy.
Głos chłopaka był zgaszony i cichy a błękitne oczy patrzyły na krajobraz za oknem. Nikolai wiedział, że coś trapi jego wnuka, jednak postanowił wrócić do tego w momencie, gdy razem zasiądą do kolacji. Nie ma co się kłócić, a dla nastolatka był to najwyraźniej dosyć ciężki temat.
-W porządku. Porozmawiamy o tym jeszcze.
Obiecał i widział, jak na twarzy jego wnuka zamajaczyły łzy. Nie wiedział tylko, dlaczego.
CZYTASZ
Jak powietrze
FanfictionShip: Otayuri Anime: Yuri on Ice Opowiadanie powstało w latach 2017 - 2020. Opowiadanie znajdziecie również na blogu https://otworzoczynayaoi.blogspot.com/