Rozdział 27

175 15 0
                                    

Święta minęły im w iście radosnej i ciepłej atmosferze, którą Yurijowi dane było poczuć po raz pierwszy od bardzo, bardzo dawna. Nie mógł nacieszyć się towarzystwem obu mężczyzn i swojego kota, z którym bawił się niemal non-stop. Krótko po Świętach Altin musiał wrócić do swoich obowiązków na lodzie i rozpoczęły się kolejne treningi, z kolei on jedyne, co mógł robić, to ćwiczyć w domu, bo jego zajęcia były odwołane aż do 05 stycznia. Nie chciał jednak siedzieć bezczynnie, więc wykorzystywał każdą wolną chwilę na domowe ćwiczenia, by zadbać o swoją formę. Niestety w trakcie świąt zjadł tyle, że czuł się trzy razy cięższy i mimo, że nie widział tego po swoich ubraniach ani w lustrze, to jednak chciał się znów poczuć dobrze sam ze sobą. Westchnął, opadając na szarą metę, na której ćwiczył i zamknął oczy. Zdecydowanie przesadził z treningiem i teraz nie mógł złapać tchu. Trzy godziny intensywnego treningu to zdecydowanie zbyt wiele jak na jego teraźniejszą formę. I pomyśleć, że kilka miesięcy temu mógł cały dzień ćwiczyć i nie być aż tak zmęczonym! No ale cóż, przymusowa przerwa ma jednak swoje konsekwencje. Chwycił stojący obok niego bidon z wodą i podniósł się do siadu, pijąc życiodajny napój i niemal jednym haustem opróżniając prawie cały bidon. Westchnął i otarł usta, po czym wrócił do leżenia na macie i zdecydował, że to zdecydowanie koniec na dziś i więcej nie da rady. Po kilku minutach podniósł się i zwinął matę, którą włożył do szafy tam, gdzie jej miejsce i przeszedł do łazienki, gdzie zrzucił z siebie przepocone ciuchy i wszedł pod prysznic, pozwalając gorącej powie spływać po jego ciele i rozluźniając jego mięśnie. Przetrenował się, ale miał ku temu też swój powód. Od kilku dni zastanawiała go jedna kwestia i nie chciał mieć siły na myślenie o tym, trenował do upadłego. Ale w końcu i tak te myśli powracały do jego umysłu. Oparł się o zimne kafelki na ścianie i zamknął oczy. Postanowił, że nie może więcej o tym myśleć, więc zakręcił wodę i owinął się białym, puchatym ręcznikiem, po czym skierował się do sypialni, gdzie, ku swojemu zaskoczeniu zauważył swojego chłopaka, który siedział na łóżku i od razu spojrzał na niego ciemnymi oczami. Wstał ze swojego miejsca i podszedł do nastolatka, po czym odwinął ręcznik z jego szczupłego ciała i zaczął wycierać mu ociekające wodą blond włosy.

-Jak będziesz tak chodził, to się przeziębisz.

Zauważył i skradł mu pocałunek z malinowych ust, po czym zmierzył wzrokiem ciemnych oczu jego blade ciało. Chłopak nie dawał po sobie poznać lekkiego zawstydzenia, które odczuwał, więc patrzył hardo w twarz swojego partnera, po czym chwycił go za rękę i wpił się łapczywie w jego wargi. Westchnął, gdy silne ramiona objęły go i rzuciły na łóżko.

-Zróbmy to na ostro.

Poprosił między kolejnymi pocałunkami i po chwili został przewrócony na brzuch i zmuszony do klęku.

-Jesteś pewien?

Zapytał czarnowłosy, zdejmując swoje spodnie i T-shirt, w który był ubrany, po czym przylgnął do drobnego ciała i poruszył biodrami, ocierając ich ciała o siebie i wywołując cichy jęk z gardła młodszego z nich.

-Tak.

Odparł, czując rosnące podniecenie. Długie palce zacisnęły się na jego penisie, wywołując dreszcz wzdłuż kręgosłupa i poruszył sam z siebie biodrami. Czuł twardą męskość swojego partnera na swoich pośladkach, tak samo, jak czuł jego usta i zęby, które pieściły skórę na jego szyi, ramionach i plecach, oraz czuł dotyk ciepłej dłoni na swoim przyrodzeniu. W końcu poczuł, jak jego chłopak się porusza i po chwili wtargnął w jego wnętrze, wyrywając krzyk z jego gardła. Silna dłoń chwyciła chłopaka za ramię i zmusiła do podniesienia się, tak, że już więcej nie opierał się na swoich dłoniach a opierał się o tors swojego partnera, który niemal momentalnie zaczął się w nim poruszać, brutalnie i głęboko, co jednak im obu się podobało i doprowadzało ich do szaleństwa. Drobne ciało raz po raz wyginało się w łuk pod wpływem rozlewającej się na całe jego ciało przyjemności, płynącej ze stosunku i pieszczot, którymi obdarowywał go jego partner, a pokój wypełniały jego jęki i sapnięcia Kazacha. W końcu osiemnastolatek rzucił go na łóżko i zaczął poruszać się jeszcze szybciej, przez co blondyn po kilku chwilach krzyknął i zabrudził swoją spermą pościel pod nimi i opadłby bez sił na materac, gdyby nie trzymające go, silne ramiona. Po kilku sekundach poczuł, jak chłopak wypełnia jego wnętrze ciepłą spermą i zaraz po tym obaj opadli na łóżko, wtulając się w siebie a blondyn niedługo później odpłynął do krainy Morfeusza, czując otaczające go ciepłe ramiona.

Jak powietrzeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz